Powieści samodzielne czy serie? Co wolimy? Chyba każdy czytelnik chociaż raz zastanawiał się nad tym zagadnieniem. Każda z opcji ma swoje wady, jak i zalety i dzisiaj chciałabym je Wam przybliżyć. Chętnie też poznam Wasze opinie w tym temacie.
Zapraszam do rozwinięcia!
ODSTĘPY W WYDAWANIU
Zacznijmy może od największej bolączki wszystkich czytelników, a mianowicie - od czasu. Przy jednotomówkach mamy tę wygodę, że w dniu premiery książki kończy się nasze oczekiwanie. Zabieramy się za lekturę i od razu możemy poznać całą historię. Natomiast przy seriach zaczynają się schody. Bardzo często poszczególne tomy wydawane są w dużych odstępach czasowych, przez co z niecierpliwością wyczekujemy dalszych losów bohaterów, co chwilę sprawdzając, czy autor napisał już kolejną część, bądź czy wydawnictwo, które zaczęło wydawać u nas serię, w końcu zbierze się do wydania następnej książki. Niby nakręca to naszą ciekawość, ale z drugiej strony też i denerwuje. A bywa też, że przez ten cały czas, przeczytaliśmy już tyle innych książek, że w końcu gdy przychodzi ta upragniona premiera, to już nie pamiętamy nawet, o czym ta seria była. Zdarzają się też te ekstremalne przypadki, gdy okazuje się, że jesteśmy w absolutnej mniejszości fanów tej historii, przez co nie opłaca się wydawać jej do końca, bo na siebie nie zarobi i narazi wydawnictwo na niemałe straty.
Niestety, w tej rundzie zdecydowanie wygrywają jednotomówki.
ILE JESZCZE TYCH TOMÓW?
Skoro mowa była o przerwach między kolejnymi książkami, to może teraz zwróćmy też uwagę na liczbę tomów. Osoby, które już mnie trochę znają, dobrze wiedzą, że jeśli serie, to uznaję tylko trylogie, a do tych dłuższych podchodzę z dużą rezerwą, bo zwyczajnie nie lubię, gdy historia rozciąga się na milion tomów (patrz Pamiętniki Wampirów, Pretty Little Liars, Jutro). Fakt, są wyjątki, którym zwracam honor, jednak w większości takie długie serie okazują się dla mnie jedną wielką męczarnią i popsuciem ciekawej historii. W końcu jak długo można rozciągać losy bohaterów, które spokojnie można byłoby opisać w trzech książkach, gdyby tylko darowano sobie dziwne, wymyślone jakby na siłę, komplikacje w życiu postaci.
POZOSTAĆ NA DŁUŻEJ Z BOHATERAMI I W DANYM MIEJSCU
Są historie, w których świat przedstawiony lub bohaterowie urzekają nas na tyle, że nie chcemy się z nimi tak szybko rozstawać. Chcemy dowiedzieć się o nich czegoś więcej, lepiej poznać ich losy. Pragniemy jeszcze przez chwilę poczuć klimat i specyfikę miejsca akcji wykreowanego przez autora. I to właśnie wielka zaleta serii. Szczególnie podobało mi się to w trylogii Starbound, którą niedawno polecałam na blogu. Każdy tom skupiał się wokół innych bohaterów, jednak uniwersum pozostało to samo i mogłam kilka razy poczuć ten niezwykły klimat nietypowych planet. Jednak nie zawsze tak jest. Czasami sięgamy po kolejną część serii, by rozczarować się, bo ten świat już tak nie zachwyca, bo tendencja spadkowa, bo bohaterowie jacyś mniej wyraziści. I chociaż z bólem serca, bo trylogię, o której zaraz wspomnę, bardzo lubię, ale w tym miejscu trzeba przywołać Delirium Lauren Oliver. Nie wiem, czy pamiętacie moje zachwyty nad pierwszym tomem, ale byłam zafascynowana światem, w którym miłość uznano za groźną chorobę. Szybko sięgnęłam po kolejne tomy, by poczuć mały zawód. Chociaż kolejne części nadal mi się podobały, to jednak miałam gdzieś z tyłu głowy myśl, że to nie jest już ta opowieść, którą tak uwielbiałam. Zwłaszcza, gdy poznałam zakończenie. I przez to przymierzam się już milion lat, do napisania jakiegoś podsumowania o serii. Może w końcu się uda.
PRZEDŁUŻONE NA SIŁĘ CZY MOŻE ŚCIŚNIĘTE NA SIŁĘ?
No właśnie, bo o tym również warto wspomnieć. Nie macie czasami poczucia, że niektóre serie spokojnie mogłyby się zmieścić w jednym tomie i wtedy zyskałyby na wartości? Bywają historie, które nie są aż tak rozbudowane, by kreować z tego trylogię, czy dłuższą serię, a jednak takie powstają. A później czytamy przez cały rozdział o tym, jak ktoś szedł, szedł, szedł i w końcu doszedł do domu, zjadł obiad i ubrał się w to i tamto, gdzie dopiero po 200 stronach coś się zaczyna dziać. Fascynujące. Zdarza się też, że dalsze losy obfitują w tak logiczne błędy i bardzo głupie zagrania, które wynikają już chyba z braku pomysłu autora na swój projekt, a my czytając tylko głęboko wzdychamy, wywracamy oczami i zastanawiamy się, czy już kolejne małżeństwa Foresterów z Mody na sukces nie były bardziej przemyślane.
Z drugiej jednak strony, bywają książki, które byłyby genialnymi seriami, gdyby tylko autorzy odpowiednio rozbudowali fabułę. Idealnym przykładem jest Tu i teraz Ann Brashares. Ta historia miała tak wielki potencjał, który świetnie pasował na trylogię, bądź chociaż duologię. A jednak został całkowicie zniszczony przez spłycenie najciekawszego wątku i zminimalizowanie jakichkolwiek opisów dotyczących tego, czyli ucieczki z dalekiej przyszłości w przeszłość, przez okropny wręcz wątek miłosny. I otrzymaliśmy bardzo słaby twór ze zmarnowanym potencjałem, ściśnięty na ledwie 240 stronach.
Co wygrywa w tej rundzie? Decyzję podejmijcie sami. ;-)
AŻ SIĘ PROSI, ŻEBY BYŁA KONTYNUACJA
Nie mieliście czasami tak, że czytaliście jakąś książkę i na końcu pozostawało jeszcze tak wiele pytań, zagadek, możliwości rozbudowania fabuły, że byliście zadziwieni, że autor postanowił już zakończyć daną historię? No właśnie, aż się prosi żeby taka kontynuacja powstała.
Jednak bywa też, że czytamy jakąś książkę i jesteśmy tak usatysfakcjonowani zakończeniem, że wręcz błagamy niebiosa, by autor pozostał przy tym jednym tomie i nie próbował na siłę rozciągać historii, w której brak już znaków zapytania i wszystkie wątki zostały doprowadzone do końca.
KLĄTWA DRUGIEGO TOMU
Ten element zdecydowanie łączy się z poprzednim akapitem. Czasami lepiej zakończyć opowieść na jednym tomie, bo rzadko się zdarza, że kolejne utrzymają poziom, bądź będą lepsze. Niestety, ale w większości przypadków serie dopada klątwa drugiego tomu i okropna tendencja spadkowa co do jakości i poziomu zainteresowania. A nic nie pozostawia takiego niesmaku, jak genialny pierwszy tom, któremu towarzyszy beznadziejna kontynuacja, po której zastanawiamy się, czy aby ktoś nam nie podmienił naszego ukochanego autora.
JEDNOTOMÓWEK ZE ŚWIECĄ SZUKAĆ?
Na koniec takie moje małe spostrzeżenie. Czy Wy również zauważyliście w ostatnich latach istne zatrzęsienie trylogii? Teraz niemal każdy pisze serie, a powieści samodzielne stały się naprawdę małym odsetkiem wśród wydawanych książek. Czy to nadal jest uwarunkowane pomysłem na historię, czy też może chęcią zysku? Obawiam się, że nigdy się nie dowiemy.
Co wolicie - jednotomówki, czy serie? I jakie elementy z tych, które tu opisałam, są dla Was ważne, a na które przymykacie oko?
Mnie najbardziej irytują odstępy między poszczegolnymi tomami, niby nie da się tego ominąć, ale nie cierpie tego.
OdpowiedzUsuńNie lubię też gdy wydawnictwo wyda pierwszy tom seri a o kolejnych wydanych za granicą zapomina:(
Świetny post;)
Pozdrawiam, books--my-life.blogspot.com
Ja czasami specjalnie czekam, aż dana seria będzie już wydana do końca i dopiero wtedy się za nią zabieram i robię sobie maraton. :D
UsuńJeśli musiałabym wybrać, to postawiłabym na jednotomówki. Z seriami mam zawsze problem - duuużo czasu mija zanim udaje mi się je skończyć, przez co najczęściej zapomina, co wydarzyło się w poprzedniej części. Uważam też, że wiele serii jest ciągniętych na siłę.
OdpowiedzUsuńFakt, sporo serii spokojnie zmieściłoby się w jednym tomie, bo kolejne problemy bohaterów są już zbyt wyciągnięte i na siłę wyolbrzymione. ;)
Usuńczasem wolę poczekać, aż dana seria będzie wydana w całości, żeby oszczędzić sobie oczekiwania :D czy wolę jeden tom czy kilka zależy od danej książki. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż tak mam z wieloma seriami. ;) Wtedy można przeczytać na raz i się przynajmniej pamięta, co było wcześniej. ;D
UsuńJa generalnie wolę serie, ale tylko te liczące mniej niż 5 tomów. Później z reguły akcja zaczyna się rozwlekać i jest ciągnięta na siłę.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, też zauważyłam, że jednotomówek jest coraz mniej. Trochę szkoda, bo są trylogie, które spokojnie mogłyby mieć tylko jedną część, gdyby usunąć niepotrzebne przemyślenia bohaterów.
Fakt, czasami już te przemyślenia czy dziwne problemy są jakby na siłę, aby wypełnić czymś strony i wychodzą potem rozczarowania. ;/
UsuńBardzo ciekawy post. ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio naprawdę pełno jest trylogii, albo serii. Jednotomowe powieści są rzadkością, ale znaleźć genialną jest dość trudno.
Generalnie lubię czytać serie. Jednakże dobija mnie bardzo widoczny spadek poziomu w kolejnych częściach. ;/ Jeśli chodzi o duologie, to ta druga część w większości przypadkach okazuje się porażką i lepiej byłoby bez kontynuacji.
Jeśli chodzi o "Pretty Little Liars" to przesada z tą ilością. To samo tyczy się serialu. Początkowo oglądałam zachwycona, a teraz myślę sobie prawie za każdym razem WTF? Serial powinien zakończyć się jakoś po trzecim sezonie, a nie ciągnąć dalej na siłę. Pewnie z książkami jest podobnie.
Jools and her books
Absolutnie zgadzam się co do PLL. Serial powinien zakończyć się na trzecim sezonie, bo potem to już absurd gonił absurd i głównie przez to przestałam już to oglądać. XD
UsuńZazwyczaj wybieram książki, których akcja zamyka się w jednym tomie. Nie lubię czekać na wydanie albo denerwuję się, kiedy mam pierwszą część, a muszę dopiero kupić następną. I serie, po które do tej pory sięgałam zaczynały mnie w pewnym momencie męczyć :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio wkręciłam się w serie, ale fakt, w wielu przypadkach na pierwszym tomie się skończy, bo następne albo już na starcie nudzą, albo już pierwszy tom mnie zanudził, bo za bardzo się wydłużał. ;/
UsuńU mnie czy wolę serie czy jednotomówki zależy wszystko od nastroju i chęci, bo w danym czasie mam określone wymagania co do książek i takie czytam. Myślę, że masz dobre spostrzeżenie odnoście tego, że bardzo mało jest teraz pojedynczych książek, a autorzy stawiają na trylogie i serie, ja osobiście uważam, że to jest kwestia zysku, chcą na siłę przeciągać historię, by jak najwięcej zarobić.
OdpowiedzUsuńGenialny post, mam podobne przemyślenia do twoich a miło się czytało je ubrane w logiczne słowa, nie to co się dzieje w mojej głowie XDD
Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
SZELEST STRON
W mojej głowie też te myśli były chaotyczne, ale jakoś udało się je poskromić. ;D
UsuńJa jestem całkowitą wielbicielką jednotomówek. Racja, historie kończą się szybko i nie poznaje się bohaterów tak dobrze, jednak mimo wszystko nie lubię mieć "niedokończonych spraw", jakie zdarza mi się w przypadku serii. Podobną sytuację miałam jeszcze całkiem niedawno z filmem a serialem. Dopiero niedawno przekonałam się do oglądania seriali, bo wcześniej po prostu ich nie kończyłam.
OdpowiedzUsuńW trylogiach i dłuższych seriach najgorszym dla mnie jest właśnie to, że trzeba czekać. Tak jak w wypadku "Sagi Księżycowej", którą pokochałam, będę musiała poczekać jeszcze długo, zanim przeczytam trzecią część.
Serie mają też to do siebie, że z każdym kolejnym tomem są po prostu... słabsze. Bardzo zawiodłam się na "Ja, diablicy" która była genialna, ale kolejne tomy już wołały o pomstę do nieba.
Pozdrawiam,
Book Prisoner! :)
Ja z serialami mam tak, że naprawdę po niewielką ilość sięgam - zazwyczaj właśnie są przeciągane na siłę, a i mało który tytuł mnie naprawdę zainteresuje. ;) Właśnie w tym przypadku wolę filmy. ;)
UsuńLubię i jednotomówki i serie, zależy do historii. Ale zgadzam się z tym, że ogromnym minusem serii jest czas wydawania kolejnych tomów. Czasami to jest drażniące.
OdpowiedzUsuńRównież zauważyłam, że ostatnio królują trylogie, widać taki trend. Aczkolwiek nie zawsze warto takowe pisać. Czasem wystarczy jedna dopracowana książka niż trzy kiepskie.
:)
Ojj tak, czasami autorzy za bardzo się nakręcają na trylogie, czy serie i tak rozplanują akcję, że w jednym tomie dzieje się tak przerażająco mało, że potem aż nie chce się sięgać po kolejny. A gdyby zebrano to wszystko w jeden tom, to wyszłaby książka pełna akcji. ;)
UsuńJestem fanką jednotomówek - oczywiście są wyjątki, ale wiem, że chętniej sięgam po książkę, kiedy wiem, że cała fabuła zamknie się w jednej części, bo czas oczekiwania na kolejne mnie dobija. Gruba jednotomówka, to najlepsze co może być ;P
OdpowiedzUsuńOczywiście czasami żałuję, że pojedyncza powieść nie ma kontynuacji, ale zdecydowanie wolę taką sytuację od ciągnięcia serii na siłę, robienie jakichś tomów pobocznych itd. A już w ogóle śmieszy mnie dzielenie serii np. na trzy tomy, gdzie każdy ma jakieś 250-300 stron i wielką czcionkę. Każdą część można przeczytać w kilka godzin. Wszystko jest robione dla zysku niestety :/
Pozdrawiam ciepło!
houseofreaders.blogspot.com
Fakt, czasami lepiej, żeby tej kontynuacji nie było, niż żeby popsuła nam opinię o całej serii i wcześniejszym tomie, który jeszcze nam się podobał. ;/
UsuńPrawdziwa tragedia jest wtedy, kiedy wydawnictwo postanawia zawiesić tłumaczenie cyklu w połowie.
OdpowiedzUsuńDla mnie obojętne jest to, czy czytam powieść jednotomową, czy serię - ważne, żeby mi się podobało.
Szczerze powiedziawszy, chciałabym, aby jedna z moich ukochanych serii była kontynuowana w nieskończoność - uwielbiam świat w niej przedstawiony, ale czasami mam wrażenie, że już trochę z niego wyrastam.
Pozdrawiam
Tutti
MÓJ BLOG
Ja niestety, ale czasami takie decyzje rozumiem. Wszędzie trafiają się jakieś dziwne serie, które zdobywają jedynie garstkę fanów, a reszta raczej ocenia pierwszy tom negatywnie. I wtedy trudno podejmować się tłumaczenia, skoro z góry wiadomo, że wydawnictwo będzie na książce stratne. ;/
UsuńChyba nie robi mi to różnicy ;)
OdpowiedzUsuńAle zgadzam się, obecnie na rynku jest coraz mniej jednotomówek. "Pretty little liars" - czy to książka, czy serial - chyba nigdy się nie skończy :D
Na jednym (maks. 2) tomie mogła skończyć się seria "LUX". Została tak rozwleczona, że aż boli -_-
Ha, serialowe PLL się wreszcie skończyło! :D W kwietniu będzie premiera ostatnich 10 odcinków, na szczęście. ;D Ale już beze mnie - ja ten serial zostawiłam dawno temu, okropna szmira, która powinna się skończyć gdzieś przy trzecim sezonie i odkrytym wtedy A. Wszystko co było potem, było już coraz słabsze. ;/
UsuńTrudno mi powiedzieć co wolę. Tak jak napisałaś i jednotomówka i seria mają swoje wady. Dlatego dobrze, że mamy wybór i możemy czytać to i to. Nie wyobrażam sobie czytać tylko trylogie/ serie, jak również nie chciałabym samych jednotomówek.
OdpowiedzUsuńTeż zauważyłam, że ostatnio na rynki jest więcej serii.
Oj tak, wszystko ma swoje wady i zalety, dlatego najlepiej się wypośrodkować - trochę tego i trochę tamtego. ;)
UsuńMnie najbardziej denerwuje to, że kupuję często książki zupełnie wyrwane częściowo z kontekstu, bo nikt nie łaskaw jest napisać na okładce, o którą część chodzi. A czy jednotomówki czy serie to zależy, bo nieraz bohaterowie są tak fajni, że można by o nich czytać i czytać, a niekiedy się chce żeby książka sie już skończyła i to wcale nie zachęca do ewentualnego sięgania po następny tom :D
OdpowiedzUsuńO fakt, czasami wydawcy zapominają o numeracji na okładce. Też tego nie lubię! Na szczęście zauważyłam, że to już zaczyna się zmieniać i coraz częściej ten numer tomu już się pojawia. ;)
UsuńZ seriami i trylogiami mam taki problem, że ich w zasadzie nie kończę. Zaczynam jedną serię, potem następną i następną, w konsekwencji zapominając o kontynuacjach. Ale nie zmienia to faktu, że czasami naprawdę potrzeba rozwinięcia wątków czy pokazania czytelnikowi wykreowanego świata w dokładniejszy i pełniejszy sposób. Nie potrafię zdecydować co wolę, niemniej zgadzam się z wieloma Twoimi obserwacjami :)
OdpowiedzUsuńJa coraz częściej czekam, aż dana seria wyjdzie w całości i wtedy czytam całą na raz. Inaczej mam potem problem ze spamiętaniem poprzednich wydarzeń i jakoś tak opornie idzie nadrabianie. ;)
UsuńNajbardziej lubię serie, które mogę czytać bez znajomości poprzednich tomów - mam na myśli takie kilkunastotomowe kryminalne. Co do obyczajowek czy romansów to rzeczywiście ostatnimi czasy na jednym tomie się nie kończy. Czasem to dobrze, a czasem ewidentnie jest to tylko pisanie dla pisania. Poza skala są kwiatki typu Zmierzch oczami Edwarda czy zamiana płci (WTF) bohaterów i pisanie jakiegoś Frankensteina :D
OdpowiedzUsuńZmierzch, Grey i te sprawy to już wołają o pomstę do nieba, z tymi zmianami narratorów. ;D
UsuńO widzisz, a ja z tymi seriami kryminalnymi jakoś się nie mogę przemóc. ;/ Jakoś mi ich za dużo, nawet jeśli można je czytać wyrywkowo.
Ja mam problem z tym pytaniem, bo po prostu uwielbiam i to i to! Faktycznie w seriach denerwuje mnie to, że trzeba czekać na kolejny tom i nie wiadomo, jakie jest zakończenie, a jednotomówki to czasem za mało, zwłaszcza jak są perfekcyjne... Chciałoby się więcej!
OdpowiedzUsuńNajlepiej więc korzystać ze wszystkiego po trochu! ;)
UsuńNie mam odpowiedzi na to pytanie. Czytam i to i to, i dla mnie nie ma znaczenia czy to jednotomówka czy seria tak długa, jak historia jest opowiedziana w sposób prawidłowy.
OdpowiedzUsuńChoć jak teraz tak wspomniałaś - z klasyk mam ulubione jednotomowe historie, ale z tych nowości to przede wszystkim trylogię bądź więcej. Jednakże obecnie panuje trend, że poznajesz całą grupkę przyjaciół i każdego historia opowiedziana jest w innym tomie - osobiście bardzo mi się ten pomysł podoba :D
Jeśli jest to zrobione w ciekawy sposób, jak np. w Starbound, to też jestem za, ale czasami to jestem zmęczona tymi kolejnymi tomami, kiedy widać, że autor już zupełnie nie wie, co ma w tej książce dalej wymyślić, a już zapowiedział, że to będzie trylogia. XD
UsuńJa ogólnie lubię czytać serię, chociaż czasem przesyt rzeczywiście jest niewskazany. Na razie czytam serię o Sebastianie Bergmanie i na szczęście drugi tom trzyma poziom! :D
OdpowiedzUsuńZawsze cenię tych autorów, którzy potrafią utrzymać poziom w całej serii! Udaje się to tylko nielicznym. ;)
Usuńlubie serie ale w odpowiedniej ilosci ;) a co do jednotomowek zwlaszcza jak sa grube :D a jak juz seria to aby byla cala wydana a nie jak to robia neiktorzy w polowie -_- pozdrawiam i zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńJa lubię sięgać po serie w całości wydane - wtedy nie ma tego nerwowego oczekiwania na kolejne części, kiedy się już zapomina, o czym były wcześniejsze. ;D
UsuńOdstępy między tomami jestem w stanie przeżyć, później mam podwójną radość gdy nadrabiam wszystkie na raz :D Z kolei boli mnie to, że wiele serii przeze mnie rozpoczętych nie doczekało się kontynuacji. Serce złamane :( I z pewnością jest to wielka bolączka wszystkich osób, które nie lubią czytać po angielsku bądź po prostu nie znają angielskiego. Sama próbuję się do tego przekonać, anglojęzyczny rynek książki jest bez wątpienia bogatszy niż nasz rodzimy.
OdpowiedzUsuńSama nie lubię też serii mających zbyt wiele tomów, 8-9 czy już nawet 10 to dla mnie z pewnością za dużo.
Co, nadrabianie poprzednich tomów, bo wyszła kolejna część? W żadnym razie, wolę połowy nie pamiętać... ;D
UsuńTeż bym się chyba nie porwała na nadrabianie całej serii przed premierą nowego tomu. ;D Za dużo książek czeka na przeczytanie i jeszcze bym chciała przeczytać, żeby do niektórych wracać. Chyba, że tytuł naprawdę tak mnie wkręci, że powtórki będą sprawiały przyjemność. ;)
UsuńSerii jest więcej - bo się po prostu sprzedają :D Ja akurat mam to szczęście, że zwykle trafiam na już zakończone serie ;) I to mi jak najbardziej odpowiada. I często mam tak, że najbardziej lubię tom 1, ale nie dlatego, że kolejne są gorsze, a dlatego, że one są zwykle najluźniejsze, najbardziej codzienne, takie ludzkie :D A nie ratowanie świata i inne takie.
OdpowiedzUsuńAch, no i jeśli seria ma więcej niż 6-7 tomów to zwykle unikam ;)
Jeśli szukałabyś autora, który pisze fajnie i zamyka się zwykle (chyba XD) w jednym tomie sprawdź Psikorskiego - czytałam jego "Cienioryt" i był bardzo fajny, niedługo wezmę się za "Czterdzieści i cztery" i też mam nadzieję, że się nie zawiodę :D
Dziękuję za polecenie - sprawdzę sobie tego autora. ;)
UsuńChyba nie jestem w stanie wybrać... kocham i całe serie, nawet jeśli trzeba czekać na nie latami, jak i jednotomowe książki, które całą swoją magię roztaczają na zaledwie kilkuset stronach. Bardzo ciężki wybór! A co do fatum, to myślę, że częściej zdarza się klątwa trzeciego tomu (przynajmniej w moim przypadku)!
OdpowiedzUsuńU mnie zdarzało się to i przy drugim i trzecim tomie, niestety. ;/ Ale ostatnio trafiłam też na kilka ciekawych serii, więc wynik w miarę jest wyrównany. ;)
UsuńWłaśnie. Z seriami różnie bywa. Albo musisz na nie długo czekać, albo jesteś rozczarowana, bo skończyło się za wczesnie. Czasami następne są gorsze. No i co zrobić. Nie wiem czy wolę pojedyncze książki, czy serie XD
OdpowiedzUsuńJa lubię jednak i to i to, ale wszystko z umiarem. ;D
UsuńWłaściwie nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam jakąś serię. To chyba były Pieśni lodu i ognia, jakieś dwa lata temu. I może trochę tęsknię za dobrą serią, bo aż chce się wtedy czytać, poznawać bohaterów i ich przygody. Tylko, że odnoszę wrażenie, że brakuje na rynku takich, które utrzymują poziom i są w stanie zaciekawić i tę ciekawość utrzymać. Ale to może problem we mnie, bo czytam głównie pojedyncze powieści;)
OdpowiedzUsuńJa na razie miałam szczęście i ostatnio wpadały mi w ręce same ciekawe serie, które trzymały poziom, ale zdarzały się też kiedyś takie, których już nawet nie chciało się kończyć, tak wymuszone były kontynuacje. ;/
UsuńZdecydowanie wolę książki w jednym tomie. Czekanie na kontynuacji serii jest stresujące, a świadomość, że połowa może nie być kontynuowana jest po prostu fatalna ;)
OdpowiedzUsuńFakt, to zawsze jakiś zawód, jeśli się okaże, że jesteśmy w mniejszości, która zainteresowała się serią i przez to nie opłaca się już jej kontynuować. ;/
Usuń"Na tym kończy się ten szereg książek pisanych w ciągu kilku lat i w niemałym trudzie" - napisał Henryk Sienkiewicz w trzecim i ostatnim "Panu Wołodyjowskim", w którym uśmiercił głównego bohatera, aby już dać sobie spokój z popularnymi w całej Polsce postaciami z jego utworów. I co? I licho! Czytam teraz czwartą część polskiej sagi - "W ręku Boga" Andrzeja Stojkowskiego. Ja chcę więcej i więcej! Tak samo jak z "House of Cards"! Dlaczego wszystko skończyło się na trzech tomach?! To nie fair!
OdpowiedzUsuńJa tam takich części dopisanych przez kogoś innego to już nie uznaję za kontynuację, a raczej za wariację na jakiś temat. ;)
UsuńA House of Cards nie czytałam, ani nie oglądałam serialu - zupełnie nie moje klimaty.
Dużo zależy od gatunku i samej fabuły. Lubię czytać serie kryminalne i uważam, że jeżeli autor wykreował świetnego bohatera, to nie ma potrzeby, aby zamykał książkę na jedynym tomie. Gorzej jest z romansami i powieściami erotycznymi, w których fabuła, choć potrafi poruszyć, często jest dość podobna i trudno zaciekawić czytelnika kilkoma tomami historii jednej miłości. Dużo zatem zależy od pomysłowości samego pisarza. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńFakt, są tacy autorzy, którzy są wręcz stworzeni do pisania serii, zaś niektórzy idealnie sprawdzają się w jednotomówkach, ale jak już próbują coś do nich dopisać, to wychodzi jakaś tragedia. :D
UsuńJa częściej czytam jednotomówki. Teraz z serii książek kojarzę tylko Anię z Zielonego Wzgórza i "Ten obcy", oraz ciąg dalszy "Inna". Właśnie w wypadku tych serii, to każda część była wyjątkowa!
OdpowiedzUsuńAle ogólnie to myślę, że bardzo często akurat ta jedna część pozostawia w naszej pamięci większy ślad, bo po prostu wciągamy się i przywiązujemy się do bohaterów, a po skończeniu czujemy taki niby niedosyt i tęsknotę za tym życiem z książki, jednak możliwe, że kolejna część właśnie zabiłaby te sentymentalne uczucia.
Fakt, czasami tak bardzo chcemy kontynuacji, że nie zdajemy sobie sprawy, że tak właściwie nie ma już po co jej pisać, bo wszystkie wątki zostały doprowadzone do końca. I jeśli autor ulegnie presji fanów, to wychodzą dziwne cuda. ;/
UsuńPodobnie jak Ty uznaję głównie trylogie, z dłuższymi seriami to już bywa różnie. Zazwyczaj staram się w takie nie zagłębiać. Fakt, czytałam kilka i były interesujące, ale oczywiście nie wszystkie części. W trylogii zawsze ta akcja aż tak się nie znudzi, bo i nie zdąży. 3 książki na daną historię to tak w sam raz :)
OdpowiedzUsuńMam taki sposób, że zazwyczaj po serii książek czytam sobie właśnie jedną lub dwie jednotomówi, żeby się nie przemęczać, bo serie niekiedy bywają męczące.
Wspomniane przez Ciebie np. Pamiętniki Wampirów. Boziu! Jaki to tasiemiec! Kiedyś się do tego zabrałam, ale przeczytałam może z 5 części (nie pamiętam już dokładnie) i więcej nie dałam rady :P Ile można wałkować to samo? Ludzie! Ta dziewczyna była tak męcząca z tym swoim niezdecydowaniem. Podziwiam ludzi, którzy przebrnęli przez wszystkie części od deski do deski ;)
Masz rację, że coraz trudniej jest o ciekawe jednotomówki, a szkoda bo mają swój urok. No i nie trzeba czekać nie wiadomo ile na zakończenie historii :)
To niezły patent - można sobie odpocząć od danego typu i potem z większą radością potem do niego wrócić. ;) Ja Pamiętników nawet nie zaczynałam, już sam serial mnie irytował i po pierwszym odcinku nie oglądałam dalej, więc za książki tym bardziej się nie zabrałam. ;)
UsuńW zasadzie to nie ma dla mnie znaczenia, czy jednotomówka, czy jakiś cykl, nie lubię czekać między tomami, ale za to dłużej pozostaję w klimacie i z bohaterami. Gdybym mogła wyeliminować to czekanie, to wówczas byłoby idealnie. :)
OdpowiedzUsuńJa czasami eliminuję właśnie przez to, że zabieram się za czytanie dopiero po ukończeniu wydawania danej serii. ;D Wtedy mogę zrobić sobie czytelniczy maraton. ;D
UsuńWolę jednotomowe, bo nie ma tego czekania na kolejne tomy, ale i trzytomowe też czytam.
OdpowiedzUsuńFakt, jednotomówki mają tę wielką zaletę, że nie trzeba czekać, aby poznać zakończenie historii. ;D
UsuńWolę jednotomowe, bo nie ma tego czekania na kolejne tomy, ale i trzytomowe też czytam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę jednotomowe powieści, ponieważ strasznie się niecierpliwię, kiedy muszę czekać na kolejną część, a w międzyczasie sporo mi umyka z fabuły poprzedniego tomu.
OdpowiedzUsuńMi też zdarza się całkowicie zapominać, co się działo w poprzednich tomach, bo w między czasie tyle książek się przewinie, że totalnie potrzebowałabym takiego jednego rozdziału na początku, który streściłby mi całą poprzednią książkę. :D
UsuńLubię powieści jednotomowe, jak i serie.. ale niestety czekanie na poszczególne tomy czasem kilka długich miesięcy, a nawet lat, jest straszne.
OdpowiedzUsuńFakt, ja już potem czasami nie sięgam po kolejny tom, bo zwyczajnie nie ma to sensu - i tak już nie pamiętam nic z poprzedniego, to po co denerwować się problemami przy powrotach do wcześniejszych wydarzeń w następnym. ;/
UsuńSą takie serie, które nas nie zainteresują, inne połykamy w całości, jednym tchem. Są też takie jednotomówki, które za szybko sie kończą...
OdpowiedzUsuńMyśle, że to wszystko to kwestia naszego gustu.
Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
ZaczytanaWiedźma.blogspot.com
Absolutnie się zgadzam. ;)
UsuńTo zależy od gatunku. Wielotomowe lubię przy fantasy, rzadziej jednotomowe.
OdpowiedzUsuńZaś jednotomowe wolę przy kryminale, thrillerze, horrorze czy literaturze współczesnej. Z tych gatunków rzadziej sięgam po wielotomowe.
Pozdrawiam,
http://www.sekretny-trop.pl
Mam podobnie - przy niektórych gatunkach wolę jeden tom, zaś przy innych całe serie. ;)
UsuńLubię to i to. W mojej biblioteczce znajdują się tylko jednotomówki, ale lubię serię i np. seria Jutro bardzo mi się podobała chociaż nie dokończyłam jej do końca po prostu tak wyszło hah. Świetny post.
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Ja znowu nawet się nie odważyłam sięgać po Jutro - za długo to się ciągnęło. ;/
UsuńOdnośnie ostatniego paragrafu, obawiam się, że nie musimy się dowiadywać. Tak, to chodzi o pieniążki... :C
OdpowiedzUsuńNo niestety. ;/
UsuńKurde, u mnie to różnie bywa. Np. gdyby Clare zrobiła jeszcze z 10 tomów Darów anioła to skakałabym z radości.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że przeczytałam wszystkie podstawowe częsci Pamietników ostatnio xD Teraz jeszcze wzięłam się za Pamietnik Stefano i mam 3/6 przeczytane :D
Moja ulubiony cykl to o Sookie Stackhouse, ma 14 tomów i jest tak cudna, że cały przeczytałam w 3 tygodnie <3
O kurczę i naprawdę Cię te Pamiętniki wciągnęły? :D Mnie ta historia sama w sobie jakoś denerwuje. XD
UsuńNie ma nic bardziej irytującego niż te odstępy w wydawaniu kolejnych tomów. A nie, jednak jest. Wydane dwa tomy i brak ostatniego trzeciego. UGH
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Fakt, to zawsze jakieś rozczarowanie, kiedy nie pojawi się finał serii. ;/
Usuń