poniedziałek, 12 marca 2018

Point of retreat - Colleen Hoover (Pułapka uczuć #2)

Tytuł: Point of retreat
Autor: Colleen Hoover
Seria: Pułapka uczuć #2
Wydawnictwo: YA!
Premiera: 14.02. 2018 r.
Liczba stron: 282
Opis:
W życiu Lake i Willa sporo się wydarzyło. Los ich nie rozpieszczał. Spadł na nich ogrom obowiązków, przez który musieli dorosnąć w mgnieniu oka. Dodatkowo, nadal muszą zdecydować, co ich łączy. Zwłaszcza, gdy pojawia się ktoś trzeci. Nowa sytuacja może ich rozdzielić bądź wzmocnić ich relację jak nigdy.
Czy tych dwoje sobie poradzi? I czy dawne znajomości i uczucia nie okażą się silniejsze? 

Czy drugi tom był potrzebny? Przeczytajcie, jakie były moje wrażenia z lektury Point of retreat!
Nie znasz pierwszego tomu? Sprawdź go >>TUTAJ<<.
Tekst nie zawiera spoilerów, zarówno z pierwszego, jak i drugiego tomu.

CO NOWEGO?
Nie zdradzę, jak potoczyły się losy Lake i Willa, bo wiadomo - nikt nie lubi spoilerów, ale musicie wiedzieć, że wcale nie jest tak kolorowo. Nowa sytuacja, masa obowiązków i powrót przeszłości. Pojawienie się osoby, która jeszcze niedawno znaczyła dla Willa tak wiele, niesie za sobą same kłopoty. A to nie koniec wrażeń, jakie zaserwuje nam CoHo. Historię urozmaici także rozbudowa wątku Eddie i Gavina oraz wprowadzenie kilku nowych bohaterów, z których najbardziej polubiłam Kierstin.
Próbując jednak odpowiedzieć na pytanie, czy kontynuacja była potrzebna... I tak, i nie. Dlaczego? Były wzloty i upadki, mocne i słabe strony. Momentami zastanawiałam się, czy to wszystko nie jest ciągnięte na siłę, a za chwilę przewracałam kolejną kartkę, ciekawa losów bohaterów. Postanowiłam więc zebrać wszystkie argumenty za i przeciw.
MOCNE STRONY
Na plus zdecydowanie pokazanie, że nie wszystko jest kolorowe, nawet jeśli wcześniej pojawiło się coś na kształt happy endu. Will i Lake po zakończeniu pierwszego tomu nadal istnieją i muszą zmierzyć się z kolejnymi problemami. Podobała mi się też próba podjęcia wątku związków z przyzwyczajenia. Czy nasi bohaterowie byli ze sobą tylko ze względu na podobną sytuację życiową? Bo gdy wszystko się posypało, ciężko już się od siebie odwrócić? A może jednak miłość jest prawdziwa, tylko oni muszą to dopiero zrozumieć?
Mocną stroną jest także rozbudowanie wątku Eddie i Gavina, których bardzo polubiłam po pierwszej książce - cieszę się, że autorka o nich pomyślała. Przed nimi spore zmiany, więc bardzo ciekawi mnie, jak ich losy potoczą się w trzecim tomie. Zadowolona jestem także z pojawienia się nowych bohaterów, a zwłaszcza Kierstin - co za mała agentka! Wniosła wiele do książki i z uśmiechem czytałam wiele fragmentów z jej udziałem. Jeśli polubiliście Eddie, to nowa bohaterka również przypadnie Wam do gustu!
Cieszyłam się również na powrót poezji, a także nowość - "dna i słodycze", które były uroczym elementem całej historii.
SŁABE STRONY
Pochwaliłam, to teraz czas też na kilka narzekań. Pojawienie się Vaughn miało potencjał, ale mam wrażenie, że w ostatecznym efekcie wypadło jako słaby zapychacz fabuły. Cieszę się, że nie oparto na tym całego tomu i pojawił się też pewien zwrot akcji, który odwrócił od tego uwagę, jednak i tutaj mam małe zastrzeżenia. Podobało mi się to, co wymyśliła autorka, jednak rozwiązanie całej sytuacji (wiem, że brzmi lakonicznie, ale nie zdradzę więcej, by nikomu nie spoilerować), zapachniało nieco wattpadowym fanfiction, w którym zabrakło realizmu, byle tylko doprowadzić do założonego sobie wcześniej zakończenia. Nie zaszkodziłoby, gdyby autorka zaryzykowała, zamiast prowadzić swoją historię tak ostrożnie.
Kreacja głównych bohaterów również pozostawiła wiele do życzenia. Jak Lake już w pierwszym tomie bywała dziecinna, tak Will wydawał się być tym odpowiedzialnym. Tutaj jednak to wszystko jakoś opadło i przyznam szczerze, że o wiele bardziej polubiłam bohaterów drugoplanowych, niż naszą parę z pierwszego planu.
Co jeszcze na minus? Niestety, po części narracja w wykonaniu Willa i jego dziennik. Ale o tym już w dalszej części tekstu.
STRUKTURA
W tym tomie narrację przejmuje Will i to z jego perspektywy poznajemy całą historię. I chociaż dobrym pomysłem było pokazanie nam świata jego oczami, to jednak mam wrażenie, że technicznie wypadło to o wiele słabiej. Widać, że Colleen Hoover chciała odróżnić jego narrację od tej, którą prowadziła Layken, jednak momentami, zwłaszcza na początku, coś mi zgrzytało. Prawdopodobnie zawiniły zbyt krótkie i proste zdania, których pojawienie się niekiedy zupełnie nie miało sensu. Całe szczęście, im dalej w historię, tym łatwiej było się do tego przyzwyczaić. Pokazało mi to również, jak wielki jest progres autorki, jeśli chodzi o styl pisania, gdyż czytając jej późniejsze książki byłam wręcz zadowolona z tego, z jaką lekkością udziela swoim bohaterom głosu, niezależnie od ich płci.
Wracając do struktury - znowu mamy podział na części oraz numerowane rozdziały. I tak, jak w tomie pierwszym - wiersze. Tym razem dochodzi jednak jeszcze jeden element - fragmenty dziennika Willa. Ten pomysł miał potencjał, ale niestety wyszło trochę płasko, bo miałam wrażenie, że większość z zapisków była zwyczajnie zbędna.
PODSUMOWUJĄC
Point of retreat było miłym powrotem do historii Lake i Willa, jednak niestety nie obyło się bez mieszanych uczuć. Z jednej strony, z przyjemnością przeczytałam kolejny tom o tej parze, zaś z drugiej - nie do końca byłam pewna, czy przeciąganie tej historii ma sens. Zwłaszcza, że kolejne problemy głównych bohaterów nie były w moim odczuciu zbyt przekonujące. Nie spisuję jednak tej książki na straty, gdyż Hoover poświęciła sporo miejsca bohaterom drugoplanowym i to oni uratowali tę lekturę. Eddie, Gavin, Kel, Clauder, Kierstin i jej matka - oni zdecydowanie byli jasnymi punktami tej opowieści. Wnieśli do niej wiele ciepła i radości, dzięki czemu sięgnę po trzeci tom z nadzieją, że dowiem się o nich czegoś więcej. Co do Lake i Willa - mam nadzieję, że w finale trylogii wydarzy się między innymi coś więcej i uczucie przeciągania historii na siłę minie.
Jeśli jesteś miłośnikiem twórczości Hoover - warto przeczytać. Nawet, jeśli nie do końca zadowoli Cię ta książka, to zauważysz, jak wielkie postępy poczyniła Colleen i jak z czasem rozwinęła swój warsztat. Ja lektury nie żałuję. Jak będzie z Tobą? Jest tylko jeden sposób, by się przekonać!
Znacie tę serię? Czytaliście już? Wolicie stare, czy nowe oprawy?
Dajcie znać w komentarzach! ;-)

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu YA! ;-)

12 komentarzy:

  1. Tej części nie czytałam, ale ogólnie pierwsza mnie nie porwała jakoś bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedługo chcę zapoznać się z książkami tej autorki i mam tę serię w planach. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem dwa pierwsze tomy są dobrym połączeniem, nie mam wobec nich zarzutów. Nie pasuje mi za to trzeci tom ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planie pierwszą część, ale raczej nie w najbliższej przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w planie całą trylogię, ale kiedy ją przeczytam to nie mam pojęcia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Całą serię czytałam dawno temu i ogólnie historia mi się podobała, ale przy trzecim tomie się już bardzo męczyłam. Nie jest to historia do której chętnie bym wróciła, tak jak do Maybe Someday :) Ale teraz mają ładniejsze okładki :D
    P.S. Obserwuję i będę wpadać częściej :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsza część jak dla mnie była fenomenalna, więc wkrótce sięgnę też po tę! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest możliwe, że przeczytam pierwszy tom, bo autorkę bardzo lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowe oprawy zdecydowanie lepsze :) Ale jak dla mnie jest to ogółem najsłabsza trylogia CoHo. Pierwszy tom jako tako mi się podobał, drugi był zbędny,a trzeci to jedno wielkie nieporozumienie. Wiem, że piszę o tym wszędzie, ale naprawdę tak uważam, jestem ciekawa co powiesz o trzecim tomie... :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam już połowę tej książki i według mnie jest średnia. Pierwsza część była o wiele lepsza, a druga już tak zaczynała mnie nudzić. Od początku są nudne opisy, pojawiają się nawet opisy tego co jedzą i jak jedzą przy stole domownicy, trochę takie kiepskie ;/
    Ale recenzja świetna, dobrze się ja czyta :)

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/03/elizabeth-i-jej-ogrod-elizabeth-von.html

    Oczywiście dodaję bloga do obserwowanych.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam w planach całą serię.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwsza część bardzo mi się podobała, więc z ciekawości przeczytam kolejne. Bardzo jestem ciekawa jak potoczyły się losy głównych bohaterów, ale też interesuje mnie wątek Eddie :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.