Dla wielu z Was rozpoczął się kolejny rok szkolny, a co za tym idzie - kolejne obowiązkowe lektury do przeczytania. Jako, że moje wakacje potrwają jeszcze miesiąc, postanowiłam trochę "pośmieszkować" i napisać parę zdań o popularnych lekturach szkolnych. Głównie będą to krótkie zdania, może nawet mające niewiele wspólnego z faktyczną treścią tych książek, a bardziej z różnymi skojarzeniami z nimi. Niektóre to moja radosna twórczość, zaś inne mogą dotyczyć różnych wydarzeń z mojego szkolnego życia, gdzie często padały różne "oryginalne" komentarze uczniów odnośnie lektur.
Na samym początku chcę również zaznaczyć, iż post nie ma na celu wyśmiewania tych lektur (sama niektóre z nich szczerze lubię), a jedynie chcę spowodować mały uśmiech na Waszych twarzach.
Zapraszam!
CHŁOPI - W. REYMONT
Jagna to kobieta wyzwolona, o dużym pociągu seksualnym. Niespełniona artystka czuje się stłamszona w zacofanej wsi, gdzie nikt jej nie rozumie. Nie odnajduje się w prawdziwym życiu, więc matka postanawia jej pomóc. Sprawia, że jej córką zaczyna interesować się Boryna - mężczyzna najbogatszy z całej wsi, w wieku starej Paczesiówny i z którego synem Jagna ma romans. Którego wybierze wiejska piękność? Syna czy ojca? No jasne, że ojca - on prędzej kopnie w kalendarz, a jej zostaną pieniądze na kolorowe stroje.
American dream Wokulskiego, "prostytutka" Łęcka i dziwny Rzecki, czyli historia o trudach przetrwania w społeczeństwie. Co jeśli nawet bogactwo nie da ci szacunku innych? I jak w łatwy sposób owinąć sobie wokół palca wafla, który będzie płacił za twoje rozrywki? I w końcu - dlaczego dorosły facet nadal bawi się zabawkami? Tego wszystkiego dowiecie się z "Lalki"!
WESELE - S. WYSPIAŃSKI
Dramat jest idealnym dowodem na to, że po pijaku lepiej iść spać, by uniknąć katastrofy. Możemy zacząć mówić wierszem, mieć omamy i spotykać duchy historycznych postaci, no i ogólnie - włącza się nieśmiertelność. A dodatkowo, jeśli to wszystko dzieje się na czyimś weselu, to na pewno zostanie po tym pamiątka - a chyba nie chcesz zostać atrakcją wieczoru, kiedy ktoś zdecyduje się na obejrzenie płyty z wesela!
Dowód na to, że gdy narozrabiasz, to najlepiej zostać zakapturzonym księdzem, bo takiemu wszystko wolno. Ponadto, pokazuje, iż każdy młody chłopak miał kiedyś zapędy do starszych kobiet i potem dziwił się, gdy zobaczył je z bliska i bez makijażu. Takie życie!
KRZYŻACY - H. SIENKIEWICZ
Ktoś się bije całą książkę, ale właściwie nie wiesz komu kibicujesz. Dodatkowo, pojawia się dziwny trójkąt miłosny pomiędzy absolutnymi dziećmi, co może nieco przerażać. A, zapomniałabym - nie oglądaj ekranizacji zamiast przeczytania pierwowzoru - inaczej możesz potem opowiadać na lekcjach, że Jurand naprawdę w tych trampkach szedł do Spychowa!
CIERPIENIA MŁODEGO WERTERA - J. W. von GOETHE
Wertera bolało życie tak bardzo, jak 95% nastolatków boli obowiązek edukacji. Całe szczęście, tylko literacki bohater miał dostęp do broni. Co ciekawe - lekturę mało kto zna, ale "weltschmerz" to nasze ulubione zagraniczne słowo, którego znajomością lubimy się chwalić. Nawet niekoniecznie wiedząc, co ono oznacza.
DZIADY - A. MICKIEWICZ
Krótko i bardzo matematycznie: dobre ćpanie + cmentarz = niezły odlot
No i kto powiedział, że serie należy czytać po kolei? Mickiewicz ma gdzieś takie zasady. A właściwie może nie gdzieś, a raczej tam, gdzie ma też Słowackiego. ;-)
No bo to wszystko wina Edka! Nic dodać, nic ująć.
Plus, ulubiony cytat z tego dramatu (tak, to właśnie stąd):
"ELEONORA:
Taki wstyd w rodzinie! A ja marzyłam, że będzie artystą. Kiedy nosiłam go jeszcze w łonie, biegałam po lesie nago, śpiewając Bacha. Wszystko na nic.
ARTUR:
Widocznie mama fałszowała."
FERDYDURKE - W. GOMBROWICZ
Szczerze? To jest tak dzikie, że nawet nie trzeba tu wymyślać niczego pseudo-zabawnego. To jest Gombrowicz, tego się nie czyta na trzeźwo!
Na koniec małe spostrzeżenie - zwróćcie uwagę na zabawny fakt - chociaż większość lektur wydaje nam
się straszliwie nudna, tak naprawdę fabuła wielu z nich po odświeżeniu i
uwspółcześnieniu, nadawałaby się na niezły bestseller! Rodzinne intrygi, trójkąty miłosne i dystopie, czy też antyutopie. Co o tym sądzicie? I czy chcielibyście poczytać jedną próbę odświeżenia takiej lektury? Pokusiłam się o taki eksperyment i jeśli jesteście zainteresowani - chętnie poświęcę temu post. ;-)
Które lektury w tym roku przed Wami?
A które z nich były Waszymi ulubionymi oraz najbardziej znienawidzonymi?
Dajcie znać w komentarzach!
Miłego czytania lektur!
Ale to fajnie opisałaś większość lektur dopiero przede mną, ale po takich opisach raczej spojrzę na nie inaczej!Gratuluję kreatywności:P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, books--my-life.blogspot.com
Cieszę się, że Ci się spodobało! Mam nadzieję, że lektury staną się przyjemniejsze. ;)
UsuńDo matury (dawno temu) czytałam wszystkie lektury szkolne od początku do końca bez żadnych wykrętów. Nasza polonistka była bardzo wymagająca. Potrafiła zapytać: A jakiego koloru były ściany izby u danego bohatera! To była katorga, która wyszła wszystkim na dobre. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż czytałam wszystkie lektury, ale na szczęście u mnie takie szczegóły nie były wymagane. Zawsze uważałam takie pytania za głupie, bo nawet czytając książkę dla siebie, zupełnie nie zwracam uwagi na takie nieistotne szczegóły. A potem się nauczyciele dziwią, że uczniowie zamiast lektur sięgają po streszczenia. ;/
UsuńJeszcze w gimnazjum czytałam wszystkie lektury. W liceum, mimo wymagającej polonistki, a zarazem mojego postrachu, raczej je olewałam, bo w humanistycznej klasie przy 10 godzinach języka polskiego, naprawdę ciężko było przeczytać absolutnie wszystko. A poza tym bardzo nie lubię tego przymusu. Teraz pewnie wróciłabym do kilku lektur dla własnej przyjemności i z własnej woli, ale gdy ktoś mnie przymusza - od razu odechciewa mi się czytać.
OdpowiedzUsuńMoje znienawidzone lektury to zdecydowanie Wesele i Dziady. Modliłam się, aby mnie to ominęło na maturze, więc jakie szczęście, że była wałkowana na milion sposobów Lalka. :D Bardzo lubię Tango, zwłaszcza adaptację Teatru Telewizji z m.in. Adamczykiem, Kowalewskim i Lipińską. Do tej pory pamiętam ten seans na lekcjach! A poza tym Przedwiośnie i Cudzoziemkę - to była idealna książka do wszelkich prac pisemnych, wykorzystywałam ją wszędzie gdzie się dało.
Dzięki za zabawny post. Jak dobrze, że szkoła już za mną. :D
Tak zaczęłam się zastanawiać, z kim miałaś polski, bo chyba miałyśmy inne nauczycielki - moja na pewno nie była postrachem, raczej miło ją wspominam. ;) Też byłam na humanie, ale to pewnie wiesz. ;) Mi się udało przeczytać wszystkie lektury, ale przyznam, że często właśnie widziałam w nich coś innego, niż w tych wszystkich streszczeniach. Często nie doszukiwałam się na siłę tych dziwnych nawiązań itd., które potem omawialiśmy na zajęciach.
UsuńI też lubiłam Cudzoziemkę! ;)
Pani Chmielewska. :D Trzy lata z nią to ciągła dyscyplina i siedzenie cicho jak mysz pod miotłą, żeby tylko jej nie podpaść. Potrafiła być czasami sympatyczna, ale dopiero gdy przerobiliśmy dany materiał i została chwila do dzwonka albo mieliśmy wizytację na lekcji. :D To były czasy. Hm, a Twoja pani Korkosz? :)
UsuńStrasznie nie lubiłam pisania pod klucz i wyciągania właśnie tych nawiązań, w ogóle nie lubię narzucania mi określonej interpretacji. Dlatego na pewno po filologii nie zostanę nauczycielką. :P
Niee, ja miałam z panią R., ale może nazwisk jednak tu nie będę pisała. ;)
UsuńRozwalilas mnie totalnie tym postem :D uśmiech nie zejdzie mi z twarzy do wieczora :) ja jestem jak najbardziej za, odśwież jakiś szkolny dramat uczniów ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się rozbawić. ;) Postaram się o unowocześnioną lekturę już niedługo. ;)
UsuńFerdydurke - lektura której nigdy nie zapomnę! I to nie ze względu na treść, a na pomysły która moja ex klasa miała odnośnie tej lektury :D
OdpowiedzUsuńU nas nawet nie trzeba było pomysłów, to było tak dzikie, że nikt nie wiedział, o co w tym chodzi. XD
UsuńBardzo trafne "streszczenie" „Pana Tadeusza": Ponadto, pokazuje, iż każdy młody chłopak miał kiedyś zapędy do starszych kobiet i potem dziwił się, gdy zobaczył je z bliska i bez makijażu. Takie życie! – ach, jakież to życiowe! :) Świetny pomysł na wpis.
OdpowiedzUsuńMickiewicz najwidoczniej wiedział, o czym pisze, skoro mu taki Tadeusz życiowy wyszedł. :D
UsuńHe he to o "Lalce" mnie rozwaliło na łopatki :) Świetne!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się Cię rozbawić. ;)
UsuńOj, na wesoło!!! :D
OdpowiedzUsuńUśmiałam się pod nosem - dziękuję Ci za to :*
Nie ma za co i polecam się na przyszłość! :)
UsuńŚwietny post, hahaa. Na coś takiego bym nie wpadła.
OdpowiedzUsuńNiektóre z tych lektur będę mieć w tym roku.
Cieszę się, że Ci się podobało. ;) Może teraz spojrzysz na te lektury zupełnie inaczej. ;)
UsuńWszystkie lektury z podanych znam, ale tylko niektóre przeczytałam w całości.
OdpowiedzUsuńTwoje opisy są baardzo trafne :D
Z podanych to bardzo przyjemnie czytało mi się Tango :P
Pozdrawiam
joolsandherbooks.blogspot.com
I mi się dobrze czytało Tango - lekko, zabawnie i też z jakimś morałem. ;D
UsuńCzytałam tylko o Werterze ale niestety większość z tych książek przede mną .. Ciekawy pomysł na post :)
OdpowiedzUsuńNiektóre z nich naprawdę nie są straszne! :) Ja bardzo miło wspominam "Lalkę" oraz "Tango". ;)
UsuńŚwietny wpis, uśmiech nie schodzi mi z twarzy, hah. :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że udało mi się Cię rozbawić. ;)
UsuńFerdydurke - o mamo, co to było. :D Dajże spokój. :D Ale lepiej się czytało niż Ludzi bezdomnych . :D Wesele i Krzyżacy mnie ominęli, za to Lalka i Pan Tadeusz nie, chociaż Lalka była całkiem w porządku. To nic, że Izę to miałam ochotę zamordować. :D Latawica jedna . ;d Chłopi ... ciężko się czytało, było bez sensu mieliśmy tylko jeden tom, i to jeszcze ten pierwszy jak w polu robili - no faktycznie to było inspirujące.... Jednak najgorszą pozycją chyba z Twojej listy są Cierpienia młodego Wertera - jak ja się przy tym męczyłam i za nic w świecie nie czytałabym tego po raz drugi, co to, to nie. Tango - Mrożka nie czytałam, więc się nie wypowiadam, ale fajny post, naprawdę. ;)
OdpowiedzUsuńJa też miło wspominam "Lalkę", chociaż Łęckiej nie lubiłam tak samo jak Ty. ;)
UsuńA "Tango" jest króciutkie i to w dodatku dramat, więc praktycznie mało czytania - zawsze można nadrobić. ;)
Z jednej strony każda próba spopularyzowania lektury jest dobra - może akurat ktoś się zaciekawi i sięgnie w końcu po jakąś lekturę, ale z drugiej... gdzieś w środku włącza mi się oburzenie na takie podejście. Ot zboczenie filologiczne. Literatura przez duże L to świętość ;D
OdpowiedzUsuńPrzez "Chłopów" jako jednych z dwójki(chyba?) nie udało mi się przebrnąć, a Gombrowicz to koszmar mojego życia. Reszta tytułów zawarta w poście to wszystko to, co w szkole najlepsze! :)
Dlatego też na początku napisałam, że nie chcę tu żadnego z autorów obrażać, a jedynie trochę pożartować, tak na umilenie czasu. ;) Sama lubię niektóre z tych lektur. ;)
UsuńWiele z tych lektur tutaj przedstawionych bardzo lubię, szczególnie ''Chłopów'', ''Lalkę'', ''Pana Tadeusza''. Ferdydurke nigdy nie przeczytalam i nie żałuje, gdyz kompletnie nienawidzilam tej ksiazki, a że dostalam ze sprawdzianu z tej lektury 5 to... hmm za sprawą czarów :D Bardzo fajny pomysł na post, super sie czytalo :>
OdpowiedzUsuń(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Cieszę się, że Ci się podobało. ;) Też lubię "Lalkę", przybijam więc wirtualną piąteczkę! :)
Usuńna szczęście lektury szkolne mam już za soba ale miło było je przypomnieć za sprawą Twoich zabawnych opisów. pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńKiedy już nie ma obowiązku ich czytania, to jakoś milej się je wspomina. ;)
UsuńNie czytałam wielu książek, pewnie teraz w liceum mam je przed sobą, więc nie do końca rozumiem te wesołe podejście :) Ale pewnie kiedyś zrozumiem XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
SZELEST STRON
Fakt, z tego co pamiętam, to wszystkie z wymienionych lektur są w programie liceum. Może jak już będziesz po którejś z nich, to spojrzysz na nie inaczej. ;)
UsuńNa pewno :)
UsuńO boże...mrocznie xD Ale w sumie dobry pomysł z wybraniem ojca...będzie miała pieniądze i będzie mogła do nocy balować...chwilę...wtedy były już imprezy?
OdpowiedzUsuńAle on naprawdę w tych trumpchach szedł do Spychowa...widziałam na własne oczy xD
O boże...dziwne rzeczy mi się z tym Mickiewiczem i Słowackim skojarzyły xD
Hmm...mogło by być ciekawie :D
W tym roku czytam Oskar i pani róża <3 Nie mogę się doczekać :D
A moją ulubioną do tej pory jest Mały książę, Dzieci z Bullerbyn oraz Ania z zielonego wzgórza <3
Świetny post :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Też lubię Dzieci z Bullerbyn! ;) Mój egzemplarz już się trochę rozpada, tyle razy go czytałam, gdy byłam mniejsza. ;)
UsuńBardzo spodobał mi się opis "Dziadów", "Krzyżaków, "Pana Tadeusza" i "Wesela". Świetnie mi się to czytało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!
https://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com
Bardzo mi miło, że Ci się podobało. ;)
UsuńJagna to mogłaby się zaprzyjaźnić z Aną z Grey'a ;D
OdpowiedzUsuńA Ana to nie była taką trochę fleją? XD Jagna to chyba zbyt szalona dla niej. ;D
UsuńJejku, jak ja nienawidziłam lektur szkolnych. Skutecznie obrzydziły mi chęć czytania na kilkanaście lat. Dopiero od niedawna odkryłam, że istnieją inne powieści, które idealnie wpasowują się w mój gust.
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście jakoś neutralnie z lekturami było. Niektóre mi się podobały, inne sobie unowocześniałam, żeby lepiej zapamiętać fabułę. :D I jakoś poszło. ;)
UsuńNie no, powaliłaś mnie na opłatki! Większość z tych lektur mam jeszcze przed sobą, ale i tak dzięki tej notce już mam do nich ''lżejsze'' podejście, które z pewnością przyda mi się na rozszerzonym polskim. :) Szczególnie nie mogę doczekać się Cierpień młodego Wertera. Naprawdę genialna notka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, bukowy-dworek.blogspot.com
Przybijam wirtualną piąteczkę - też byłam na rozszerzonym polskim! ;) Chociaż bardziej lubiłam chyba matmę. XD A Werter niestety trochę nudny do czytania, a przynajmniej mi się taki wydał, ale może Ty będziesz miała inne wrażenia. ;)
UsuńŚwietny pomysł na post. Mnie w tym roku czeka trochę lektur, ale staram się nastawić do nich pozytywnie. Mimo, że rzadko któraś z nich trafi w mój gust, to mam nadzieję, ze tym razem będzie inaczej i coś mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Może akurat któraś z nich Ci się podoba. ;) Ja przyznam, że chyba najlepiej wspominam lektury z rozszerzenia, np. Cudzoziemkę, która mi się bardzo podobała. ;)
UsuńHah, świetny post! :D Miałam w gimnazjum polonistkę, która zachęcała nas do czytania lektur poprzez barwne opisy, baardzo podobne do Twoich :D
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam Twoją wariację na temat którejś z lektur - czekam na ten post ;)
PS. Ferdydurke i Werter - czytanie tego było istną męką :D
Przy Ferdydurke często się zastanawiałam, czy ja przypadkiem czegoś nie ominęłam, bo totalnie zmieniała się tematyka non stop. XD Ale wracałam do poprzednich stron i okazywało się, że to jednak ta książka taka dzika, a nie moje wydanie. ;)
UsuńMyślę, że lektury szkolne są po prostu źle dobrane. Teraz, jako już dorosłe osoby dostrzegamy w nich o wiele więcej niż w gimnazjum, czy liceum, gdzie tak naprawdę byliśmy dziećmi i ciężko było nam zrozumieć niektóre kwestie. Przecież po przeczytaniu tych tu zamieszczonych opisów, większość uczniów rwałaby się, żeby tylko je przeczytać.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak w wypracowaniu napisałam "Izabela była mentalną prostytutką", ale na szczęście polonistka go nie sprawdziła :D
Pozdrawiam!
Moja polonistka z liceum to taka równa babka, że na naszym filmiku studniówkowym grała uczennicę, która poszła do odpowiedzi i sądziła, że Izabela była prostytutką. XD
UsuńFakt, często za mało rozumiemy z lektury w takim wieku, ale myślę też, że to wina programu. Bo zamiast skupić się na wyjaśnieniu tego, o co tak właściwie chodzi w tej lekturze, to się skupialiśmy na jakichś głupich motywach, interpretacjach itd. I taki uczeń zamiast je czytać tak jak zwykłą książkę, to czytał ją wyszukując wszystkiego tego, czego potem najbardziej w omawianiu lektur nie lubiliśmy. ;/
Hahahah! Ależ się uśmiałam! :D Same lektury, jakoś nigdy mnie nie przerażały, jednie z Lalką mam niezbyt miłe wspomnienia :D
OdpowiedzUsuńO widzisz, a ja Lalkę lubiłam. ;)
UsuńŚwietnie napisałaś. Uśmiałam się. Ja szkołę mam dawno za sobą, ale niektóre lektury wspominam całkiem dobrze. :)
OdpowiedzUsuńJa mam tak samo - niektóre z lektur nie były takie złe i całkiem miło je wspominam. :)
UsuńJak ja uwielbiam takie posty! Uśmiałam się nieziemsko, czytając go :D Co do lektur samych w sobie, muszę przyznać nie mam z nimi dobrych relacji. Jednak Twój post sprawił, że teraz (mam nadzieję) zacznę patrzeć na nie z zupełnie innej perspektywy :) Przede mną Cierpienia Młodego Wertera, zobaczymy jak mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńchocabooks :)
Werter ma ciekawą formę, ale gorzej z treścią, bo się ciężko czyta. Ale za to weltschmerz będzie przez jakiś czas ulubionym słowem. :D
UsuńHahahahah xDDD Świetny post! A przy "Krzyżakach" DOKŁADNIE! Jakbym czytała swoje streszczenie xD Nic dodać nic ująć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ♥
Bukowy Czytajnik
Żałuj, że nie widziałaś mojej miny, kiedy na lekcjach polskiego z nauczycielką ustaliliśmy, że Danusia miała około 9 lat, a już kręciła ze Zbyszkiem (właściwie niewiele od niej starszym), także tego. XD
UsuńO jej! Ale mnie rozbawiłaś tym postem :D Świetny pomysł z tym odświeżeniem jakiejś lektury. Chętnie bym coś takiego przeczytała.
OdpowiedzUsuńZnam większość książek, które pojawiły się w Twoim poście, chociaż faktycznie czytałam może ze dwie. Niestety. Samo słowo "lektura" przy książce mnie odstrasza ;)
No i pojawiła się u Ciebie ta koszmarna "Ferdydurke" Brr..! Ale ja nie cierpię tej lektury. Nigdy nie mogłam tego ogarnąć na trzeźwo ;p
Gombrowicza chyba wszystkim było ciężko ogarnąć. Ja jeszcze potem omawiałam Trans-Atlantyk - to też było nieźle zakręcone. :D
UsuńTango i Ferdydurke jeszcze przede mną xD Kurczę, aż jestem ciekawa Gombrowicza xDD Tyle już o tym słyszałam... xDD
OdpowiedzUsuńKurczęęęęęęęę, to jest śmieszne xDDDDDDDDD
Pan Tadeusz, Wesele, Dziady - hahahaha xDDDD Szczególnie Dziady xDDDDD
Omawianie lektur pewnie takie śmieszne nie będzie, bo niestety sporo tych różnych motywów do ogarnięcia, ale cieszę się, że chociaż tak mogłam poprawić humor. ;D
UsuńPewnie, że lektury nadają się do odświeżenia, mam nadzieję, że w przyszłych latach powstaną nowe adaptacje, które będą przystosowane do gustów masowego odbiorcy, nie zaś tanim kasorobem w rodzaju arcygniotu pt. "Śluby Bajońskie".
OdpowiedzUsuńOdświeżenia jak odświeżenia, ale przydałoby się trochę zmienić sposób omawiania tych lektur na zajęciach, bo wiele z nich wcale taka straszna nie jest, tylko uczniowie nie bardzo wiedzą, o co w nich chodzi, a jak mają jeszcze zapamiętywać jakieś dziwne motywy itd. to nic dziwnego, że pałają nienawiścią do lektur. ;/
UsuńA słyszałaś o czymś takim, jak "Przedwiośnie żywych trupów". Żeromszczyzna przerobiona na nowo z - jak się domyślam, bo jeszcze nie czytałem - pochodem nieumarłych na Belweder. Już się nie mogę doczekać, kiedy coś takiego przeczytam. Pewnie przy tej książce twoje zestawienie wypadnie strasznie blado ;).
OdpowiedzUsuńOstatnio w mojej głowie pojawiła się myśl, by napisać scenariusz filmowy, który trzecim (po starym filmie i serialu) podejściem do "Pana Wołodyjowskiego". Na razie jednak pomysł ten jest na etapie myślowym, ale jeszcze w ten weekend planuję zacząć pisać pierwsze strony. Ostatnio proza Sienkiewicza wciągnęła mnie na maksa, bo ja lektury naprawdę uwielbiam! Muszę też koniecznie nadrobić "Nad niemnem" (i książkę, i film).
Świetny wpis, po takim aż chce się usiąść do lektury lub audiobooka. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńFajnie, ze poruszasz takie tematy. Na pewno taka widza przyda się sporej ilości osób.
OdpowiedzUsuń____
prezent dla gołębiarza
Nigdy nie lubiłem lektur szkolnych, ale te wydają się ciekawe... :)
OdpowiedzUsuń