poniedziałek, 18 września 2017

4 elementy, których brakuje mi w książkach

Choć to treść książek jest najważniejsza, to jednak jest wiele elementów, które tę lekturę umilają bądź ułatwiają. Dzisiaj przyszedł czas na omówienie czterech z nich, które uważam za bardzo istotne i jest mi ich zdecydowanie za mało w książkach, lub też nie występują w nich w ogóle. O czym mowa?
Zapraszam do rozwinięcia!

1. NUMER TOMU NA OKŁADCE
Ile razy staliśmy w księgarni czy bibliotece w książką w ręku, próbując odnaleźć na niej chociaż małą wzmiankę, z którym tomem serii mamy do czynienia? Ja robiłam to już wielokrotnie i niestety, ale bardzo często z marnym skutkiem. A szkoda, bo ta mała cyferka na grzbiecie czy w rogu okładki niczym nie szpeci, a bardzo ułatwia czytelnikowi życie. Całe szczęście, to powoli zaczyna się zmieniać i sięgając po np. Fobosa, serię Starbound czy też Kurację - odnajdziemy te informacje bez problemu. Jednak szukając informacji o kolejności tomów w Arabskiej Sadze Tany'i Valko, dostałam oczopląsu przy tych sześciu tomach, próbując je uporządkować w odpowiedniej kolejności i nie zwariowałam jedynie dzięki rozpisce na Lubimy Czytać.
2. STRESZCZENIE POPRZEDNICH TOMÓW
Wiem, że nie tylko ja mam problem z sięganiem po kontynuacje historii, których poprzednie tomy miały premiery już tak dawno temu, że właściwie mało z nich pamiętamy, a nie chcemy nadrabiać wszystkiego od początku. I to wcale nie kwestia tego, że książka była słaba i dlatego jej nie pamiętamy, a po prostu przy takiej ilości książek, jakie czytelnicy pochłaniają rocznie, naturalnym jest to, że można zapomnieć pewne fakty, czy istotne informacje. Tu z pomocą przyszłoby takie streszczenie, umieszczone na początku kolejnego tomu. W pigułce zebrane najważniejsze wydarzenia i to, co powinniśmy pamiętać. Coś na kształt "w poprzednich odcinkach", serwowanego nam w serialach. Z taką ściągawką już nigdy nie miałabym problemu z przypomnieniem sobie, kim był dany bohater, lub o co tak naprawdę chodziło w jakimś sporze.

3. SPIS POSTACI
Kiedy nasze historie opierają się na szerokim wachlarzu postaci, z których większość jest naprawdę ważna w biegu wydarzeń, sporo czasu poświęcamy na zrozumienie, kto jest kim, jak ma na imię, czyją jest rodziną. Tutaj pomocne są spisy postaci, które rzadko, bo rzadko, ale jednak pojawiają się czasami w książkach i chętnie widziałabym je w nich częściej. Przy każdej wątpliwości można spokojnie wrócić na początek i sprawdzić daną osobę, zamiast cofać się kilka, lub nawet kilkanaście stron wstecz, by odnaleźć tę jedną linijkę, w której wyjaśniono, czy postać jest siostrą tego, czy tamtego bohatera. Takie rozwiązanie podpatrzyłam między innymi w Wilczej godzinie, gdzie po prostu wypisano osoby, czy też w Osobliwych i cudownych przypadkach Avy Lavender, gdzie spis powstał w postaci drzewa genealogicznego i przyznam, że ogromnie mi się to spodobało. Ciekawe rozwiązanie zastosowano również w Fobosie, gdzie na skrzydełkach książki pojawiły się podobizny bohaterów i krótkie metryczki.
4. MAPY
Wiem, że ich jest już coraz więcej w książkach, jednak mi ciągle jest ich mało. Uwielbiam mapy duże i małe, dzięki którym można uporządkować sobie w głowie wszystkie miejsca, w których toczy się akcja. Ten element jest zdecydowanie sporą zaletą książek takich jak Szóstka wron, Wilcza godzina, czy też Zakazane życzenie.
CO WIĘCEJ?
Chociaż obiecałam cztery elementy, to mam dla Was jeszcze jeden w gratisie. A mianowicie - rozpiska ze wskazówkami, jak czytać pewne nazwy, imiona, miejsca, które pojawiają się w fabule. Pamiętacie mój tekst o Naznaczonych śmiercią? Książka mi się podobała, ale miałam problem z nazwami własnymi i przez to czas czytania zdecydowanie się wydłużył, bo co chwilę zastanawiałam się, jak powinno się poprawnie czytać czyjeś imię. Gdybym taką rozpiskę dostała - z czytaniem nie byłoby żadnych problemów. Dlaczego więc nie ujęłam tego elementu w głównym zestawieniu? Z obawy, że przy tłumaczeniu tego fonetycznego zapisu mogłoby pójść coś nie tak i później w każdym kraju i tak nazwy byłyby czytane inaczej. Dlaczego tak pesymistycznie do tego podchodzę? No cóż, wiele książek za mną, a co za tym idzie też wiele "tłumaczeniowych kwiatków". ;-)
A jakich elementów Wam brakuje w książkach? I co sądzicie o tych, które przytoczyłam?
Dajcie znać w komentarzach! ;-)

24 komentarze:

  1. Z czytaniem czyjegoś imienia jak najbardziej się zgadzam. Oj, no zgadzam się ze wszystkim! Może jedynie mapy nie są mi potrzebne. Ładnie wyglądają i tyle - takie zastosowanie ich u mnie.

    Pozdrawiam Iza
    Niech książki będą z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  2. Spis postaci jest mi akurat najmniej potrzebny [jeśli narracja jest dobrze prowadzona to tam...]. Mapy są fajne, by na nie popaczeć przede wszystkim. Streszczenie? Jak jest, jestem wdzięczna, jak nie - przeżyje. Ale brak numeru tomu to rzecz tragiczna. W ten sposób przeczytałam np. Demona Luster,czyli tom 2 - nigdzie nie było informacji, że to kontynuacja...

    OdpowiedzUsuń
  3. Spis postaci zdarza się często w książkach historycznych ale i tak go olewam, przed lektura nie ogarniam kto zacz a w trakcie to jakoś już sobie radzę :)
    Zgadzam się za to co do wskazówek jak czytać co poniektóre dziwne imiona czy nazwy, ułatwiłoby to życie. Podobnie jak numer tomu na okładce;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale dwa pierwsze punkty zdecydowanie trafione w dziesiątkę! Te numerki to naprawdę wybawienie. Często ułatwiłyby kupno chociażby prezentu dla kogoś. Bywałam w takich sytuacjach, gdy chciałam dokupić tylko poszczególny tom, ale nie wiedziałam, co jest czym, więc ostatecznie kupowałam coś innego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze wszystkim się zgadzam! Ja jeszcze ani razu nie spotkałam się z mapą w książkach, ale myślę, że w niektórych książkach byłoby to bardzo korzystne, żeby skojarzyć sobie odległości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pod względem spisu postaci muszę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie ,,Gry o tron'' bez tego! Choć nawet w lekturach lżejszych, gdzie bohaterów jest mniej potrafię się zagubić (głównie, kiedy tom jest to kontynuacja, a wcześniejsze części czytałam już jakiś czas temu). Pozdrawiam, Wielopasja


    OdpowiedzUsuń
  7. Mi też zawsze brakuje numerów tomów, to bardzo ułatwia sprawę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy wpis :)
    Chyba największą zmora to brak numeru tomu na okładce. Pół biedy jeśli tomy są wypisane na pierwszej stronie, to w księgarni można łatwo zerknąć ale czasami naprawdę ciężko znaleźć tą informację. Pamiętam jak kiedyś w bibliotece wypożyczałam pewną książkę i pani bibliotekarka pyta się czy wiem że to któryś z kolei tom, a ja "serio?" bo nigdzie nie było tej informacji. Trochę kiepsko, moim zdaniem.
    Fajnym rozwiązaniem jest też spis bohaterów bo jeśli książka ma wiele wątków i co za tym idzie bohaterów to można się pogubić, a tak jest bez problemu :) I te streszczenie poprzednich tomów też byłoby ciekawym rozwiązaniem, niestety jeszcze się z czymś takim nie spotkałam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Spis postaci w postaci drzew genealogicznych to bardzo przydatny element w przypadku różnych sag.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdecydowanie czasem brakuje nr tomu :> spis postaci też przydałby się :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Również jestem zwolenniczką elementów, które wymieniłaś. Dużo ułatwiają. :)
    Czytając Twój post, od razu przyszła mi do głowy Saga o Czarnoksiężniku, ponumerowana, z krótkim streszczeniem na początku każdego tomu. Co prawda nie pamiętam, żeby były mapki (może i są :D) czy wymowy niektórych nazw, ale ogółem sagi norweskie część z Twoich punktów posiadają.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się ze wszystkim, co wymieniłaś, szczególnie pierwszym punktem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie też brakuje numeru tomu na okładce. :) I życzyłabym sobie informacji, czy dana książka ukazała się wcześniej pod innym tytułem. Niestety wydawcy często "zapominają" o tym poinformować i w efekcie czytelnik kupuje książkę, którą już czytał.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja tam nie narzekam, nie zastanawiałam się nawet nad tym. Chyba jest dobrze jak jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak jak całą resztę jakoś przeżyję, tak punkt pierwszy jest niesamowicie trafiony! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Masz rację, a zwłaszcza co do punktu pierwszego. Spis postaci też się przydaje, zwłaszcza w wielowątkowych powieściach fantasy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nad brakiem numeracji tomów w seriach bardzo ubolewam. Nawet w zeszłym tygodniu, będąc w bibliotece, nie wiedziałam, którą książkę wypożyczyć, bo nie było informacji o numerze tomu. W końcu poszukałam szybko w internecie.

    OdpowiedzUsuń
  18. 1 - zdecydowanie! Byłam wczoraj w bibliotece i moja mama próbowała się połapać w kolejności tomów serii Valko (zbieg okoliczności? :D). Udało jej się to tylko dlatego, że mądre panie bibliotekarki naklejają na grzbiecie nr tomu.

    2 - to też by się przydało... Tym bardziej, że zazwyczaj na kolejne tomy czeka się naprawdę długo.

    3 - a wiesz, akurat ja nie znoszę tych spisów 😄 Na początku nic mi nie mówią, bo i tak nie znam postaci, a później nie są potrzebne, bo zdążę się zorientować kto jest kim 😄

    4 - uwielbiam mapki, plany podróży i inne wklejki w książkach, może dlatego tak bardzo lubię "Aż Po horyzont" Matson, bo pełno w niej takich ozdobników ;)

    PS. Fajny post! Jak zwykle zresztą ;)

    Pozdrawiam ciepło,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Też bardzo lubię spisy postaci, streszczenia się przydają. Ja lubię też notki biograficzne o autorach :)

    Marta

    OdpowiedzUsuń
  20. Taaaaaaak, numery tomów!!!! Ile to razy trzymałam w ręku książkę i szukałam informacji, który to jest, kurczę, tom!!! Czy tak trudno o tę jedną małą cyferkę? xD A ile irytowania by mnie ominęło dzięki takiemu jednemu małemu szczególikowi :D
    Haha, 'w poprzednich odcinkach' xD Ale to jest dobre, też mi często brakuje takich streszczeń w kolejnych częściach serii i potem się główkuję, o co chodziło bohaterom, bo nie mogę sobie przypomnieć wcześniejszych wydarzeń...
    Jeśli chodzi o mapy, to jestem ich WIELKĄ fanką, więc przyjmę je w każdej postaci :D Spis postaci też byłby czasem bardzo przydatny... :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Po przeczytaniu Twojego tekstu po raz pierwszy zastanowiłam się nad tym czego mi brak w książkach... Zgadzam się z Tobą w 100%. Dziwne nazwy powinny mieć objaśnienia wymowy, poszczególne części/tomy powinny mieć wyraźną numerację, a mapy wielokrotnie ułatwiłby zrozumienie wczucie się w książkę. Świetny tekst.

    Pozdrawiam. i zapraszam do mnie :)
    Kasia
    http://misskatherinesblog.blogspot.com
    IG @misskatherinesblog (https://www.instagram.com/misskatherinesblog/)

    OdpowiedzUsuń
  22. Najbardziej brakuje mi numeracji tomów i tytułów ich od razu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. O tak, numery tomów bardzo by się przydały... i mapy to też bardzo dobra sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  24. Z map i spisów postaci nigdy nie korzystam. Mapy są dla mnie tylko ładnym dodatkiem estetycznym :) Chociaż odkąd zaczęłam prowadzić bloga zwracam na nie większą uwagę bo wiem, że dla sporej ilości osób obecność takich rzeczy jak właśnie mapa czy spis postaci jest ważna, i staram się zawsze pisać, czy to jest. Numerki na tomach i streszczenia to faktycznie rzecz przydatna :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.