Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 304
Opis wydawnictwa:
Auburn przed laty straciła miłość swojego życia i od tego czasu brak w jej życiu szczęścia. Nadal walczy, by wszystko w nim sobie poukładać. Owen zaś posiada galerię Confess, w której wystawia swoje obrazy, namalowane na podstawie anonimowych wyznań. On poszukuje kogoś pracy, ona potrzebuje pieniędzy - tak ścierają się ich ścieżki i rozpoczyna znajomość, która od początku będzie jedną z tych trudnych. Oboje mają problematyczną przeszłość, jednak czy razem zbudują lepszą przyszłość?
Zapraszam na kilka słów o Confess!
SPRAWDŹ TEKST O WERSJI SERIALOWEJ >>TUTAJ<<!
CoHo ZNOWU WYKORZYSTUJE SCHEMATY
SPRAWDŹ TEKST O WERSJI SERIALOWEJ >>TUTAJ<<!
CoHo ZNOWU WYKORZYSTUJE SCHEMATY
Ile razy czytaliśmy już historię o bogatym artyście z tajemnicami i biednej dziewczynie z problemami? No właśnie, takich historii jest tysiące. Jednak Hoover jest tych schematów świadoma i nie próbuje ich nawet ukrywać - po prostu prowadzi swoją opowieść, bo wie, że zachwyci czytelnika czymś zupełnie innym. Tym, jak połączy wszystkie znane motywy, swoim stylem pisania oraz zwyczajnym pragnieniem przeczytania typowego romansu, jakie będzie odczuwał czytelnik, który sięgnie po tę książkę. I przyznam, że to faktycznie zadziałało, bo chociaż pojawiło się wiele elementów i zagrywek znanych już z innych pozycji, to i tak byłam wręcz zadowolona z takiego obrotu sprawy i podobały mi się te twisty, nawet jeśli były przewidywalne.
AUBURN I OWEN, CZYLI O BOHATERACH SŁÓW KILKA
Kreacja bohaterów jest bardzo prosta, jednak satysfakcjonująca. Kibicowałam Auburn i koniecznie chciałam poznać sekrety Owena. Wiedziałam, że zrodzi się między nimi uczucie, a także byłam pewna, jaki będzie finał ich znajomości, jednak ani trochę mi to nie przeszkadzało w przeżywaniu tych wszystkich emocji wraz z nimi. Przyznam też, że CoHo jak zwykle nie zawodzi i potrafi wytworzyć między bohaterami niezwykłą chemię. Jednak, że poza parą głównych postaci, uwagi warta jest również kreacja Treya, który odegrał sporą rolę w tej historii i robił za nasz lokalny czarny charakter. Ponadto, bohaterowie nie są określani jedynie przez ich uczucie - mają poważniejsze problemy, które autorka przedstawiła w bardzo zgrabny sposób, dzięki czemu interesują czytelnika, ale nie przyćmiewają głównej linii fabularnej.
CONFESS, CZYLI ZOSTAW SWOJE WYZNANIE
To, co wyróżnia tę książkę spośród gamy innych romansów, to motyw galerii Confess, w której ludzie podrzucali swoje anonimowe wyznania, na podstawie których Owen później tworzył obrazy. Warto też zaznaczyć, że nie są to zmyślone przez autorkę wyznania, a w pełni prawdziwe historie ludzi, co tylko potęguje niesamowity klimat opowieści. Dodatkowo, w książce pojawiają się również obrazy Owena, co pozwala nam wykreować sobie w wyobraźni jego wizję sztuki. Te dwa elementy zdecydowanie podnoszą walory artystyczne książki, ale też i nadają jej swego rodzaju niepowtarzalności, dzięki czemu łatwiej wybaczymy autorce schematyczność i przewidywalność.
KSIĄŻKA CZY SERIAL?
(>>tekst o serialu<<)
Jestem człowiekiem z natury niecierpliwym, więc najpierw obejrzałam serial, a dopiero potem sięgnęłam po książkę i przyznam, że nieco mi to utrudniło potem uporządkowanie swoich przemyśleń odnośnie obu produkcji. W tekście o serialu byłam przekonana, że historia okaże się w miarę wiernie odwzorowana, a jednak okazało się, że jest zupełnie inaczej i wiele wątków było całkowicie zmienionych, niektóre zostały dodane, czy też usunięte. Momentami mieszały mi się wydarzenia i to, w której wersji tej historii się wydarzyły, ale nie uznam też, że książka była lepsza, czy też wybieram serial. Obie produkcje miały wiele zalet i rozwiązań, które chętnie wymieszałabym, by stworzyć historię idealną. Serial oczywiście stosuje pewne uproszczenia, by łatwiej pomieścić historię w tak krótkim czasie, ale wyszło to w wielu przypadkach na dobre. Polecam więc sprawdzić zarówno wersję książkową, jak i tą serialową.(>>tekst o serialu<<)
TŁUMACZ PŁAKAŁ JAK PRZEKŁADAŁ
Przykro mi, ale tej wady nie mogłam przemilczeć. Tłumaczenie momentami jest okropne, zwłaszcza, jeśli chodzi o nazwy własne, które nie wiedzieć dlaczego, zostały odmieniane w bardzo dziwaczny i sztuczny sposób. Rozumiem, że to nadal jest poprawne językowo, jednak - czy ktoś naprawdę używa takich odmian w potocznej mowie? Wątpię. Na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które zwracają się do mnie Amando - wszyscy mówią po prostu Amanda. I tak samo mogło być tutaj - po co to dziwne odmienianie, szczególnie jeśli było niekonsekwentnie stosowane w poszczególnych nazwach czy imionach. Ktoś może uznać to za czepialstwo, ale kiedy po raz kolejny czytałam "byłam w Portlandzie", zamiast "byłam w Portland", to nóż się w kieszeni otwierał i przyjemność z lektury była mniejsza.
PODSUMOWUJĄC
Confess to typowy romans z wieloma ciekawymi elementami, który czyta się niezwykle dobrze (pomijając tę wpadkę z tłumaczeniem). Jest to historia idealna na miły wieczór, czy też dobra do zabrania na plażę. Pozwoli się uśmiechnąć, ale też i wzruszyć. Jednak przede wszystkim, Colleen Hoover daje nam tu historię miłosną z prawdziwego zdarzenia. Taką, która będzie przewidywalna, ale i tak nas zainteresuje i pochłoniemy ją z przyjemnością.
Czytaliście Confess? A może oglądaliście serial?
Dajcie znać w komentarzach! ;-)
Uwielbiam książki tej autorki, więc z pewnością przeczytam powyższą. ;) ♥♥
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale u siebie mam inną wersję okładkową, chociaż ta również jest urocza. Uwielbiam twórczość Hoover, więc i ta powieść bardzo przypadła mi do gustu. A serial swoją drogą, niebawem trochę się o nim dowiem, bo mam na niego ochotę. ;-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOsobliwe Delirium
Ooo, widzę, że wpadka z tłumaczeniem będzie u mnie ogromnym minusem, nie lubię takich odmian :/ Strasznie mnie drażnią. Serialu jeszcze nie widziałam, bo i książki nie czytałam, ale w najbliższej przyszłości mam zamiar po nią sięgnąć, więc i serial w końcu zostanie obejrzany. Mam nadzieję, że będę miała pozytywne wrażenia :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się przekonać do Hoover, ale jeżeli chodzi o serial to pewnie obejrzę ;) Tak z czystej ciekawości!
OdpowiedzUsuńMyślę, że by mi się spodobała. Słyszałam i o powieści i serialu, więc pomyślę o lekturze w najbliższym czasie :D
OdpowiedzUsuńNie chciałabym obejrzeć serialu skoro już poznałam książkę, poza tym słyszałam, że jest on średni. Wiesz, ja nawet nie zwróciłam uwagi na te dziwne tłumaczenia, które faktycznie niby są poprawne, ale jednak dziwnie to brzmi. Chyba po prostu już tak mam, że książki pani Hoover biorę w ciemno i zazwyczaj jestem tak zachwycona, że nie zauważam drobnych niedociągnięć ;)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach od dawna, ale jakoś ciągle wyskakuje mi coś innego :]
OdpowiedzUsuńJa podziękuję, nie znoszę tej autorki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com
Mi akurat "Confess" nie przypadło do gustu. Bardzo spodobał mi się pomysł z przekuwaniem anonimowych wyznań różnych ludzi w sztukę, natomiast już cała historia głównych bohaterów nie wzruszyła mnie tak, jak tego oczekiwałam. Tak mam z książkami Hoover - jednymi jestem zachwycona, obok innych przechodzę obojętnie.
OdpowiedzUsuńNawet ciekawi mnie serial, ale nie mam czasu. Dobre jest to, że nie ma zbyt wielu odcinków, więc może kiedyś się zmotywuje i obejrzę. Odnośnie książki, mam bardzo podobną opinię do Twojej. Bardzo przyjemna powieść. Historia prosta, ale wciągająca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Serial oglądałam i bardzo mi się podobał, jednak do książki jakoś mnie nie ciągnie i wątpię, żebym po nią sięgnęła. Może kiedyś, jak będę miała naprawdę ochotę na typowy, lekki romans, ale póki co książka nie jest na mojej liście. Cieszę się jednak, że pomimo wpadek z tłumaczeniem, cała historia podobała Ci się :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
BOOK MOORNING
Nawet nie wiedziałam, że powstał też taki serial. Ogólnie chcę zapoznać się z twórczością autorki, więc z czasem z pewnością i ten tytuł znajdzie się w moich czytelniczych szponach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Chyba się skuszę na tą książkę.
OdpowiedzUsuńOgólnie odstraszają mnie trochę te bagaże życiowe głównych bohaterów, a szczególnie to że główna bohaterka "utraciła miłość swojego życia". Raz już czytałam coś podobnego, gdzie to całkowicie przyćmiło resztę książki, czarna rozpacz po prostu. Tak mnie zdołowała tamta książka, że od tej pory unikam podobnych jak ognia.
Ale "Confess" wygląda wyjątkowo kusząco :)
Czytałam książkę i oglądałam serial. Z opu jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa jak na razie czytałam tylko "Hopeless" tej autorki i na pewno sięgnę kiedyś po jeszcze inną jej książkę. Może będzie to właśnie "Confess":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
korczireads.blogspot.com
Czeka na polce na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę autorkę i Confess mam w planach, ale nie wiedziałam o serialu :o
OdpowiedzUsuńMam w planie przeczytać, ale teraz jak tak czytam o tym tłumaczu... Nie wiem, czy chce się męczyć.
OdpowiedzUsuń