poniedziałek, 2 października 2017

It ends with us - Colleen Hoover

Tytuł: It ends with us
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Premiera: 11.10.2017 r.
Liczba stron: 360
Opis:
Lily Bloom i Ryle Kincaid spotykają się na dachu w momencie, gdy oboje są w życiowym dołku. Ona właśnie pochowała ojca, który kojarzył jej się jedynie z potworem, zaś on głęboko przeżył śmierć jednego ze swoich pacjentów. Między dwojgiem rodzi się pewien rodzaj fascynacji. Ona prowadzi kwiaciarnię dla tych, którzy nie przepadają za kwiatami, on jest świetnym neurochirurgiem. Razem czują się dobrze, jak nigdy. I chociaż tu historia mogłaby się zakończyć, to jednak to jest dopiero początek... Oboje jednak skrywają bolesną przeszłość, a ich przyszłość też nie jest usłana różami. Jak więc zakończy się ich historia?

To moje czwarte spotkanie z twórczością CoHo. Jak wypadło? Zapraszam na kilka słów o It ends with us!

COLLEEN, ZNOWU TO ZROBIŁAŚ!
Mam wrażenie, że przy każdej książce Colleen piszę to samo - że historia może nie jest specjalnie wyszukana i gdzieś pojawiają się jakieś schematy, a jednak autorka tak prowadzi swoją historię, że otrzymujemy coś niepowtarzalnego. I tutaj jest dokładnie tak samo. Z jedną drobną różnicą - tutaj odejście od schematu następuje bardzo szybko i jest ono pewnym otrzeźwieniem, bo tym razem nasza historia będzie traktowała o wiele poważniejszych problemach niż dotychczas. Tym razem Hoover na tapet bierze trudne relacje rodzinne i przemoc domową. I wierzcie mi, do tematu podchodzi bez upiększeń, z ogromną dozą realizmu. Ten obraz może momentami przerażać, jednak sądzę, że jest przestrogą dla każdej kobiety. Przed naszymi bohaterami ogrom smutku, trudnej miłości i jeszcze trudniejszych życiowych decyzji. Czy uda im się otrzymać swój happy end? Jest tylko jeden sposób, by się o tym przekonać.
BOHATEROWIE
Wielką zaletą tej powieści jest kreacja bohaterów. Każdy z nich jest wielowarstwowy, pełen różnorodnych emocji i zdecydowanie daleko im do papierowych kukieł, które czasami możemy spotkać w książkach. Nasze postacie żyją na kartach powieści i wydają się z krwi i kości, jak mało kiedy. Nie są idealni, zdarza im się popełniać głupoty, ale też przychodzi czas na kubeł zimnej wody i rozsądne refleksje. I jak w niektórych książkach Hoover można zarzucić, że idealizuje swoje postacie, tak tutaj są one bardzo realistyczne, pełne nie tylko zalet, ale i wad.
Na pierwszy plan wychodzi oczywiście Lily Bloom, nasza główna bohaterka. Miłośniczka kwiatów, jak na posiadaczkę takiego imienia i nazwiska przystało. Młoda kobieta, która wiele w swoim życiu już widziała i nie były to same miłe rzeczy. A jeszcze wiele przed nią. Lily jest niezwykle plastyczną postacią, ponieważ rozterki, jakie pojawiają się w jej głowie są niezwykle prawdziwe i pomagają nam zrozumieć, co się dzieje w głowach ofiar, które dotknęła przemoc domowa. Jednocześnie nie jest ona skupiona tylko i wyłącznie na tym problemie, dzięki czemu wydaje nam się jeszcze bardziej ludzka i łatwo jest nam się z nią utożsamić.
Pozostając przy postaciach kobiecych, warto również zwrócić uwagę na matkę Lily, która może pojawiała się rzadko, jednak stanowiła ważny element tej historii i cieszę się, że Hoover właśnie tak ją ukształtowała. Miłym przerywnikiem jest wątek Allysy, której postać może nie była specjalnie rozbudowana, ale nadal pozostawała istotna dla sprawy.
Przechodząc do bohaterów męskich, to najbardziej mamy zarysowanych dwóch mężczyzn z życia Lily - Ryle'a oraz Atlasa. Obaj nieco tajemniczy i niejednoznaczni. Ryle jest teraźniejszością Bloom, zaś Atlas - przeszłością. Jak wpłynęli na życie naszej bohaterki? Tego już nie zdradzę.
NAJLEPSZA KSIĄŻKA HOOVER?
Czy najlepsza? To dopiero moje czwarte spotkanie z autorką, więc nie będę wyrokowała, bo kilka tytułów jeszcze przede mną, jednak należy przyznać, że na pewno najbardziej osobista. Hoover swoją historię oparła na własnych przeżyciach i sądzę, że właśnie to w dużej mierze spowodowało, że jest ona tak bardzo przepełniona emocjami. Przeżywałam tę historię tak, jakby Lily nie była tylko postacią na kartach książki, ale kimś, kogo znam i o kogo się troszczę. Kimś, z kim przeżywam każde sukcesy i porażki. Ta osobista nuta nadawała opowieści specyficznego klimatu, przez który zatraciłam się w losach Lily i pochłonęłam je w niezwykle krótkim czasie.

STRUKTURA
Książka podzielona jest na dwie części, w ramach których mamy także podział na rozdziały. Narracja natomiast prowadzona jest w pierwszej osobie i historię poznajemy z perspektywy Lily. Pozwala to na lepsze poznanie naszej bohaterki oraz nawiązanie pewnej nici sympatii. Ciekawym rozwiązaniem było również wprowadzenie retrospekcji w formie kart z pamiętnika bohaterki, z których poznajemy przeszłość młodej Bloom oraz jej powiązania z Atlasem. Nie jest to jednak typowy pamiętnik - prowadzony jest on w postaci listów do pewnej znanej osoby. Do kogo? Nie zdradzę, przekonajcie się sami. Przyznam za to, że bardzo spodobało mi się takie wyjście oraz sposób, w jaki autorka powiązała to z późniejszą akcją. A skoro już o autorce mowa - jej styl pisania jak zwykle sprawił, że wciągnęłam się w historię i trudno było mi się od niej oderwać.
JEDEN ZGRZYT
Chociaż książka jest świetna, to mam jeden malutki zgrzyt, a mianowicie - epilog, który według mnie jest zbędny. Wiem, że dzięki temu otrzymujemy typowe dla Hoover zakończenie, jednak wydaje mi się, że ta historia powinna skończyć się bez wydarzeń z epilogu. Mam wrażenie, że umniejszyło ono siły naszej bohaterce i odrobinę osłabiło wydźwięk całej historii. Jednak spokojnie - nie było tak źle, a jestem przekonana, że większość czytelniczek będzie epilogiem zachwycona. Ja po prostu zapominam o jego istnieniu i wielbię książkę dalej. ;-)

PODSUMOWUJĄC
It ends with us to książka niezwykła, bo nie tylko wzbudza ogrom emocji i wyciska łzy, ale też przedstawia historię, która mogła przydarzyć się każdej z nas. Ja na pewno na długo o niej nie zapomnę, a po lekturze mam tylko większy szacunek do Colleen Hoover za to, że miała odwagę podzielić się z czytelnikami nie tylko tą historią, ale też i posłowiem, w którym  przybliża nam powody, dla których ta książka powstała. Dobrze poprowadzona fabuła, świetna kreacja bohaterów i zdecydowanie materiał aż proszący się o ekranizację.
Komu polecam? Miłośnikom literatury typowo kobiecej i romansowo-obyczajowej oraz fankom pióra Hoover. Na pewno się nie zawiedziecie!
Jestem pod wrażeniem nowej książki CoHo, a Wy? Czytaliście już, dopiero dacie się skusić?
Dajcie znać w komentarzach! ;-)

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Otwarte! ;-)

17 komentarzy:

  1. Czytałam ją już jakiś czas temu w oryginale i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobała ;) Różni się nieco od pozostałych książek Hoover i daje do myślenia. Warto poświęcić jej czas i uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam tej książki. I na razie nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie, fanki C. Hoover, to pozycja obowiązkowa! Opis brzmi świetnie, a Twoja recenzja tylko podsyca smak na tę książkę. Czuję, że ta pozycja trafi w mój gust i będę miło wspominała tę lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka okładka przepiękna!
    Co do autorki, to dwa razy czytałam jej książki i nie zaskoczyło :) może tym razem coś się zmieni? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham te księzke, styl, cała historie, sympatyzowalam ze wszystkimi bohaterami, nawet bardziej z R niż Atlasem mimo wiadomo Nam jakich wydarzeń �� Hoover tak R wykreowala że miałam problem z odcięciem się od tej postaci etc i tak jak mówisz epilog zbędny, sama końcówka była dla mnie idealna...

    OdpowiedzUsuń
  6. Z książek tej autorki mam tylko Confess - czeka na lepsze czasy

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam tę autorkę i muszę dorwać "It ends with us" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak tylko będzie dostępna to zabieram się za czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na mnie ta autorka nie robi żadnego wrażenia i nie sięgam po jej książki, żeby mnie szlag nie trafiał.
    Pozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Pewnie prędzej czy pózniej przeczytam, ale mi się spodoba - to już inna sprawa;) Nie każda książka Hoover do mnie trafia, jeszcze nie wiem jak będzie z tą historią;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jeszcze nie zaczęłam swojej przygody z autorką, ale mam na półce jej książki, więc z czasem na pewno, sukcesywnie, będę się z nimi zapoznawać. Do "It ends with us" też na pewno sięgnę ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja muszę przyznać, że obawiam się ciężkich klimatów, które są w tej książce. Z tego, co czytałam to ta książka jest poświęconą matce Colleen i opowiada o jej losach. Colleen powiedziała w którymś wywiadzie, że tą książka chciała przedstawić prawdziwą historię swojej mamy („do her justice”). Osobiście bardziej lubię książki Hoover w stylu Ugly Love, dla mnie to czysta rozrywka. Jeżeli szukacie książek podobnych właśnie do Ulgy Love to polecam Wam to zestawienie: KSIĄŻKI PODOBNE DO UGLY LOVE COLLEEN HOOVER. Pozdrawiam i zapraszam do mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetna, wnikliwa recenzja - ta książka to mój must-read! :)
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Na pewno ją przeczytam, nie ma innej opcji :D Uwielbiam książki Colleen Hoover i niecierpliwie czekam na premierę ♥
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Super propozycje, mi się mega podobają :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.