niedziela, 28 maja 2023

Odrodzenie dzikich kwiatów - Micalea Smeltzer (Wildflowers #2)

Tytuł:
Odrodzenie dzikich kwiatów
Tytuł oryginalny: The Resurrection of Wildflowers
Autor: Micalea Smeltzer
Seria: Wildflowers #2
Wydawnictwo: Niegrzeczne książki
Premiera: 31.05.2023 r.
Liczba stron: 384
Opis:
Zapomniana. Nieplanowana. Silniejsza od wszelkich przeciwności. Ich miłość zakwitnie na nowo – jak dzikie kwiaty.
Sześć lat temu Salem rozstała się z ukochanym. W tym czasie w jej życiu zmieniło się tak wiele, że stała się już inną osobą. Zmuszona do trudnych wyborów, próbuje odciąć się od przeszłości i zapewnić swojej córce szczęśliwe dzieciństwo. Powrót do rodzinnego miasteczka okazuje się jednak powrotem do największej miłości i najgorszej tragedii jednocześnie.
Pierwsze spotkanie z Thayerem sprawia, że ożywają wszystkie wspomnienia – te bolesne, ale także te słodkie i upajające. Oboje bardzo się zmienili, a życie odcisnęło na nich swoje piętno. Ale czy to oznacza, że ich miłość ostatecznie się wypaliła? Czy krzywdy, jakich oboje doznali, raz na zawsze oddzieliły ich od siebie? A może wciąż jest szansa na nowy start? Salem i Thayer mają w sobie wiele siły i odwagi. Wytrwałość to jednak za mało, by miłość mogła w pełni się odrodzić.

Pierwszy tom wzbudził we mnie masę emocji, jak będzie z finałem dylogii? Zapraszam do rozwinięcia!
 
 OCZEKIWAŁAM CZEGOŚ LEPSZEGO
ODRODZENIE DZIKICH KWIATÓW to niestety moje rozczarowanie maja. Pierwszy tom wzbudził we mnie masę emocji, a końcówka mnie wzruszyła i zostawiła furtkę do kontynuowania historii, zaś w drugim tomie autorka zaprzepaściła szansę na godne zakończenie swojej opowieści. Książka przerośnięta była patosem i ogromnie przerysowana pod kątem kreacji bohaterów i wygłaszanych przez nich dialogów. Fanką Thayera nie byłam i podtrzymuję swoje zdanie, bo chociaż kreowany był na ideał, to mi kilka sytuacji wyglądało na czerwone flagi. Salem za to w jakiś sposób stała się jeszcze gorsza i myślała tylko o sobie, nie zdając sobie sprawy, jak rani osoby wokół. Moją sympatię zyskał za to Caleb, bo mam wrażenie, że od wydarzeń z pierwszego tomu bardzo dojrzał. Szkoda tylko, że autorka dała mu tak słabe karty w rozdaniu zwanym drugim tomem. Co jeszcze mi zgrzytało? Tempo historii. Wszystko działo się niewiarygodnie szybko, ZA SZYBKO. I nie kupuję tłumaczenia się w stylu chwytaj dzień póki jest. Bardziej przypominało mi to nastoletnią historię z Wattpada, gdzie nikt nie szuka logiki, bo wie, że jej nie znajdzie. Zasmucił mnie też wątek matki Salem, ale nie z powodu tego, jak potoczyły się jej losy, a tego, w jak okropny sposób zniszczono ten wątek. Pełne patosu i sztuczności sceny niczym z telenoweli będą ciosem dla osób, które przeżyły coś takiego w rzeczywistości.
Niestety, ale jak dla mnie ta historia mogłaby się zakończyć tylko na jednej książce. Odrodzenie dzikich kwiatów mnie rozczarowało, a szkoda, bo można było z niej wyciągnąć o wiele więcej. Całe szczęście rozdziały były krótkie, więc historię można było przeczytać w kilka godzin. Jeśli mieliście niedosyt Salem i Thayera po pierwszym tomie i nie wymagacie zbyt wiele od tej historii, to jest szansa, że będziecie zadowoleni z lektury. Ja niestety wymagałam czegoś więcej i tego nie dostałam.
STRUKTURA
Książka podzielona jest na numerowane rozdziały, w których narrację powierzono Salem oraz Thayerowi. Poznajemy ich myśli, uczucia, lecz w moim przypadku wpłynęło to na fakt, iż nie byłam w stanie poczuć do nich chociażby nici sympatii. Styl pisania autorki był strasznie podniosły, wręcz sztywny, przez co wygłaszane przez bohaterów dialogi, czy też ich myśli, brzmiały strasznie sztucznie. Często pojawiały się też wtrącenia zdań, które chyba miały brzmieć dobrze, a były absolutnie zbędne i potęgowały tylko tę sztuczność. Coś tu ewidentnie poszło nie tak.
PODSUMOWUJĄC
Odrodzenie dzikich kwiatów to niestety książka, w której zmarnowano potencjał. Finał losów Salem i Thayera może i był taki, jak większość by oczekiwała, ale ja mam sporo zarzutów do tej historii. Mam wrażenie, że autorka chciała, aby było emocjonalnie i momentami poetycko, a wyszło przesadnie i sztucznie, przez co ani trochę nie udało mi się wczuć w powieść. Niestety, ale ja jestem lekturą rozczarowana. Pierwszy tom wypadł w moich oczach o wiele lepiej.
Za możliwość przeczytania książki Odrodzenie dzikich kwiatów dziękuję ekipie Niegrzecznych Książek! ;-)

1 komentarz:

  1. Pierwszy tom jeszcze przede mną, ale mam w planach. Obok takiej okładki nie można przejść obojętnie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.