Tytuł: Fobos
Tytuł oryginału: Phobos
Autor: Victor Dixen
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 456
Seria: Fobos #1
Opis: "Sześć uczestniczek z jednej strony. Sześciu uczestników z drugiej strony. Sześć minut na spotkanie. Wieczność na miłość." Właśnie tak reklamowany jest Program Genesis - kosmiczne reality show mające na celu założenie pierwszej kolonii na Marsie. Leonor jest jedną z uczestniczek programu i chociaż ma obawy przed wejściem na statek, to jednak postanawia podjąć się gry na własnych zasadach. Jednak jak się okazuje, w Programie Genesis każdy ma jakieś zasady oraz tajemnice - niektóre niegroźne, zaś inne wprost przeciwnie.
Motyw kosmosu jest ostatnio na czasie. Na mojej półce gości już parę książek o takiej tematyce i sądzę, że pewnie jeszcze parę przybędzie. Skąd fenomen takich historii? Może dlatego, że kosmos był od zawsze czymś nieznanym, intrygującym - wielu z nas marzyło chociaż raz o odkryciu tajemnic galaktyki. Niemal każda z takich historii skupia się na wątku romantycznym i jakiejś zakazanej miłości, jednak autor Fobosa proponuje nam coś całkowicie nowatorskiego - reality show, w którym w czasie lotu na Marsa, dzięki szybkim randkom, uczestnicy mają dobrać się w pary, by następnie po wylądowaniu wziąć ślub i rozpocząć kolonizację Marsa. Ten niecodzienny pomysł jest zdecydowaną zaletą powieści.
Na pochwałę zasługuje również struktura powieści. Mamy narrację zarówno z perspektywy naszej głównej bohaterki - Leonor, ale pojawia się również narrator trzecioosobowy, pojawiający się w najróżniejszych miejscach, który dzięki temu, że nie jest wszechwiedzący, a jedynie obiektywnie relacjonuje zdarzenia, buduje napięcie i sprawia, że pochłaniamy kolejne strony, by poznać sekrety, których jest w książce naprawdę cała masa. Każdy skrywa jakąś tajemnicę, a kiedy poznamy którąś, szybko na jej miejsce pojawia się jakaś kolejna. To zdecydowany atut powieści, gdyż do końca nie mamy pewności, co jeszcze się wydarzy.
więcej zdjęć na moim Instagramie |
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to dosyć sztuczny sposób wyjawienia niektórych faktów, zwłaszcza w początkowej fazie powieści. Jako, że narrator trzecioosobowy jedynie relacjonował zdarzenia, to tajemnice były wyjaśniane w dialogach i właśnie na początku trochę to kulało. Rozmowa bohaterów wyglądała przykładowo tak: "Przecież obiecaliśmy, że nikomu nie powiemy o tym. O *cała tajemnica, dokładnie, ze szczegółami, jakby opowiadano ją komuś po raz pierwszy*." No jasne, przecież należy wyjaśnić komuś ze szczegółami coś, czego jest częścią, bo w taki sposób w naturalnej rozmowie przypomina się o tym, że to tajemnica. To był zdecydowanie największy minus, jakiego się dopatrzyłam w tej powieści. Ale pocieszę Was - nie zrażajcie się, po tym dosyć niefortunnym wyskoku jest już lepiej i potem wszystkie tajemnice, zwroty akcji itd. były poprowadzone już w lepszy sposób.
Pozostając jeszcze na chwilę przy narracji - kiedy myślimy już, że poznaliśmy każdy możliwy rodzaj perspektyw w powieści, pojawiają się nowe i jest to niesamowite, gdyż pojawia się wiele ciekawych wątków i nowych postaci. Dzięki temu sądzę, że autor w drugiej części naprawdę będzie miał o czym opowiadać i historia nie stanie się monotonna.
A teraz przejdźmy do bohaterów. Oczywiście główną bohaterką jest Leo, jednak nie tylko ona zasługuje tutaj na uwagę. Każdy z bohaterów został wykreowany z niezwykłą zręcznością i wyczuciem. Postacie nie zlewają się ze sobą i każdy ma jakiś indywidualny charakter, co z pewnością było nie lada wyzwaniem, przy tak dużej ilości bohaterów. Każdy uczestnik Programu Genesis ma swoją historię, którą udaje nam się poznać i mam nadzieję, że w drugiej części dowiemy się o nich jeszcze więcej. Mam też nadzieję, że pojawią się jakieś nieoczekiwane zwroty akcji, w ramach charakterów uczestników i ich zachowania.
Warto jednak zwrócić też uwagę na postacie spoza statku Cupido. Serena McBee - producentka programu, jest postacią równie ciekawą i zdecydowanie najbardziej wysuniętą na przód, w porównaniu z resztą ludzi zajmujących się programem. Jej wątek był jak na razie jedynie delikatnie zarysowany w pierwszym tomie, ale myślę, że w drugiej części doczekamy się większej ilości informacji o kobiecie i jej życiu prywatnym.
Jedyne, co mnie nieco zdziwiło, to to, jak szybko bohaterzy stawali się wylewnymi randkowiczami - na początku uznałam to za mało wiarygodne, potem uznałam, że może presja programu i tego, że ich zmagania oglądał cały świat, nieco rozluźniła postacie i włączyła w nich bojowy nastrój i ducha konkurencji. Ale to tylko takie moje przemyślenie, bo w czasie lektury jakoś specjalnie mnie to nie raziło.
Akcja powieści toczy się nieco nierównomiernie, ale sądzę, że nie będzie to nikomu przeszkadzało. W początkowej części wszystko dzieje się nieco wolniej, gdyż poznajemy bohaterów, zasady programu, zostają zasiane pierwsze tajemnice. Później, gdy już wszystko jest jasne, do czego przyczyniają się również interesujące elementy graficzne, takie jak schematy, tabelki itd., akcja zaczyna się skupiać na innych wydarzeniach, zamiast w kółko pokazywać nam to samo. I sądzę, że jest to bardzo dobre wyjście, bo dzięki temu dowiadujemy się więcej, a każda pojedyncza szybka randka nie jest już taka ważna, by ją przedstawiać.
Płynnie przechodząc do zakończenia, należy zaznaczyć, że autor odwalił kawał dobrej roboty i zakończył powieść w takim momencie, że zastanawiasz się, czy nie brakuje stron w Twoim egzemplarzu, bo akcja się urywa na jednej wielkiej niewiadomej, a czytelnik jest żądny wiedzy. Naprawdę brawa, bo lubię nieoczywiste zakończenia i dzięki temu, że powieść kończy się w taki sposób jak się kończy, zyskuje w moich oczach jeszcze bardziej.
Serdecznie polecam Wam Fobosa - nie tylko tym lubiącym kosmos, ale i tym, którzy lubią książki pełne tajemnic i zwrotów akcji - nie zawiedziecie się. A tymczasem ja, niecierpliwie oczekując na drugą część Fobosa, biegnę czytać kolejną książkę z kosmosem w tle (szykuje się przedpremierowa recenzja!).
Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o tej książce, a także czy i Was dopadła ta mania na kosmos! Do następnego!
Ja niestety nie będę się zabierać. Po fenomenalnym "Marsjaninie", który jest jak na razie najlepszą książką 2016 roku, jeśli jeszcze nie czytałaś (ale skoro masz taką manię na kosmos, to pewnie już znasz :P), to serdecznie polecam (Mark Watney to życie ♥).
OdpowiedzUsuńBuziaki!
BOOKBLOG
Niestety nie czytałam jeszcze "Marsjanina", bo i moja "kosmiczna mania" dopiero się wytworzyła, ale bardziej przez to, ile na półce mam książek do przeczytania o tej tematyce. :D
UsuńLubię kosmos :D a raczej książki i filmy, które mają z nim coś wspólnego :)
OdpowiedzUsuńW takim razie "Fobos" może Ci się spodobać. ;)
UsuńKsiążki jeszcze nie czytałam, ale może po nią sięgnę. Zapowiada się całkiem fajnie ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa Twojej opinii! :D
UsuńZainteresowałaś mnie! Kiedyś chętnie przeczytam. W każdym razie zapamiętam tytuł i okładkę i jeśli rzuci mi się w oczy w księgarni to chętnie kupię :)
OdpowiedzUsuńChoć przyznam, że jeszcze nie czytałam nic o tematyce kosmosu to już od jakiegoś czasu interesuje mnie ta tematyka :)
Mam nadzieję, że spodoba Ci się równie bardzo, jak mi! ;)
UsuńMotyw kosmosu bardzo fajnie został przedstawiony w trylogii autorstwa Beth River "W otchłani". Jak dla mnie - cudowna, intrygująca i dzięki niej mam wielką chęć sięgnięcia po "Fobosa" :)
OdpowiedzUsuńPierwszy tom "W otchłani" czeka na mojej półce na przeczytanie, więc mam nadzieję, że i mi się spodoba. ;)
UsuńO, recenzję przeczytałam z chęcią, bo niedawno sama kupiłam sobie "Fobosa" :D.
OdpowiedzUsuńJa generalnie uznaję tą książkę za wyzwanie autora. Bo... pisze o tylu osobach na raz! Mankamenty, które ukazałaś... hmm, myślę, że mogą być dla mnie sporą przeszkodzą, co potem się odbije na mojej ocenie, ale... zobaczymy :D
#SadisticWriter
http://zniewolone-trescia.blogspot.com
Fakt, ciężko jest zapanować nad tak dużą liczbą bohaterów, więc autor miał nie lada wyzwanie. ;)
UsuńJestem bardzo ciekawa, jak spodoba Ci się Fobos ;)
Muszę przeczytać Fobosa, ogromnie mnie zachęciłaś!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba ;)
UsuńCzytałam już o nim wiele recenzji. Większość z nich jest w połowie pozytywna. Mimo tego KOSMOS no nie mogę przejść obok tej książka obojętnie.
OdpowiedzUsuńChciałbym cię poinformować, że nominowałam cię do LBA Wszystko tutaj: Zajęcza Nora
Pozdrawiam Jadwiga z z Zajęczej Nory
Ja ze swojej strony absolutnie polecam Fobosa. ;)
UsuńA co do LBA, to postaram się niedługo odpowiedzieć na wyzwanie. ;)
Czytałam coś podobnego, "W ramionach gwiazd" choć trochę się jednak różniło ;)
OdpowiedzUsuńKosmos jest szalenie intrygujący i cieszę się, że staje się coraz bardziej popularny w książkach :)
"W ramionach gwiazd" też czeka na mojej półce na przeczytanie, ale na razie kończę lipcową nowość, też z kosmosem w tle. ;) Chyba zrobię sobie maraton z tymi "kosmicznymi" książkami, żeby wybrać ulubioną serię. ;)
UsuńCzytałam wiele pozytywnych recenzji, ale jakoś nie ciągnie mnie tak szczególnie do tej książki. Może w wolnym czasie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńCo kto lubi ;) Ja ze swojej strony polecam, dobrze się czytało ;)
UsuńMam mieszane uczucia. Z jednej strony nawet podoba mi się pomysł, a z drugiej strony narracja, prowadzona przez tyle osób, troszkę mnie denerwuje. Zawsze tak wczuwam się w postać, że potem ciężko czytać mi z perspektywy innej osoby :P
OdpowiedzUsuńNie mniej recenzja bardzo ciekawa :)
Narracja pierwszoosobowa prowadzona jest tylko przez Leonor, pozostałe fragmenty są w formie narracji 3-osobowej, tylko narrator pojawia się naprawdę w wielu miejscach, idealnie uzupełniając to, czego nie może nam zrelacjonować główna bohaterka, stąd to moje wtrącenie o różnych perspektywach. ;)
UsuńMoże warto dać jej szansę, kto wie, może jednak Ci się spodoba. ;)
Strasznie głośno jest ostatnio o tej książce, ale ja jakoś nie jestem do niej przekonana. Ten pomysł z randkami w kosmosie strasznie przypomina mi Big Brothera, mimo że nie ma to za wiele wspólnego ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki, Lunatyczka
W sumie można się pokusić o stwierdzenie, że jednak książka ma coś z Big Brothera, gdyż uczestnikom misji kamery towarzyszą 24 godziny na dobę i widzowie mogą cały czas śledzić losy bohaterów. ;)
UsuńJa może po prostu nie lubię kosmosu? :D Tak samo jak "W ramionach gwiazd" Fobos mnie denerwował :D
OdpowiedzUsuńMoże to ten szał na kosmos już Cię zmęczył? Ostatnio trochę dużo takich wątków w naszych nowościach wydawniczych. ;)
Usuń