Anna Lewicka. Kobieta – orkiestra: pisarka, księgowa, żona i matka dwójki dzieci. Z całej duszy feministka. Pochodzi z Łodzi, ale mieszka w Warszawie – złamała swoje serce na pół i oddała po równo każdemu z tych miast. Hoduje ziarna kefirowe i uprawia miętę balkonową, a w wolnych chwilach, kiedy akurat nie pisze – szyje i projektuje ubrania (drugim okiem oglądając Netflixa). Uwielbia też spotykać się z grupą wieloletnich przyjaciół na wspólne rozgrywanie sesji RPG i planszówki. Książki od zawsze stanowiły nieodłączną część jej życia, a przez ostatnie lata także i sfery zawodowej – jako tłumacz przełożyła z języka angielskiego kilkanaście tytułów.
Od dziecka z fascynacją zanurzała się w lekturach mitologii, baśni i legend z całego świata, a później również w osobliwych kreacjach pisarzy fantastycznych, aż w końcu sama zaczęła tworzyć w głowie własne światy i opowieści.
(notka prasowa Wydawnictwa Jaguar)
Jak wygląda proces twórczy Anny Lewickiej? Jaki jest jej gust literacki? Wszystkiego dowiecie się z rozmowy, którą miałam przyjemność przeprowadzić z autorką styczniowej premiery Wydawnictwa Jaguar - książki „Więź”.
Zapraszam na wywiad z Anną Lewicką!
1. Dzień dobry! „Więź” to naprawdę obiecujący początek Trylogii Mocy i Szału, która idealnie pasuje do obecnie panującej za oknem zimowej aury. Historia wciąga i jako czytelniczka, już nie mogę doczekać się kontynuacji! Stąd więc pierwsze pytanie – jak zrodził się pomysł na tę opowieść?
Anna Lewicka: Dzień dobry!
Dziękuję za zaproszenie i bardzo się cieszę, że książka okazała się wciągająca
- liczę na to, że druga i trzecia część przyniosą równie, a może i jeszcze
bardziej emocjonującą lekturę, wyjaśniając też wiele tajemnic.
Pomysł na
sagę pojawił się zaś w mojej głowie już wiele lat temu, kiedy wraz z
przyjaciółką pojechałyśmy… nad morze. Pamiętam, że znalazłyśmy tam zupełnie
niezwykłe, sękate drzewo i stwierdziłyśmy, że nadaje się idealnie na miejsce
spotkań kowenu czarownic! Wróciłam do tego pomysłu o wiele później, obsadzając
jednak fabułę kompletnie gdzie indziej - w Bieszczadach - a drzewo zamieniłam
na kamienny krąg; ale kto wie, może jeszcze napiszę kiedyś coś o zupełnie
innym, pomorskim kowenie!
2. Bohaterowie poznają się poprzez nieudane eksperymenty podróżnicze Alicji oraz szaleństwa pogodowe. A jaka była najciekawsza przygoda, jaka spotkała Panią w podróży?
AL: Zawsze
lubiłam podróżować w nieoczywiste miejsca, zwykle na własną rękę - i dawać się
zaskakiwać nowym destynacjom, dlatego takich przygód mogłabym przytoczyć dość
sporo. Niemniej, na pewno jedną z najbardziej niezwykłych była przygoda w
Iranie, gdzie pojechałam z moim mężem - mówi się, że Polacy są gościnni, ale
to, co zastaliśmy tam, przerosło wszelkie nasze najśmielsze oczekiwania.
Persowie to naprawdę niezwykły naród! Któregoś razu, kiedy jechaliśmy w nocy
autobusem (zaskakująco ekskluzywnym i wyjątkowo tanim) przez pustynię do
Ahvazu, siedzący obok biznesmen zaproponował nam nocleg u siebie w domu.
Ugościł nas, a następnego dnia zorganizował zaprzyjaźnionego taksówkarza, który
zawiózł nas do starożytnego zigguratu, przedzierając się przez drogę
zakorkowaną przez... stado owiec. Na miejscu było kompletnie pusto - naprawdę,
ani żywego ducha, za wyjątkiem miejscowego przewodnika, starego Araba w
turbanie, który oprowadził nas po tym niesamowitym miejscu. Atmosfera niczym z
Baśni Tysiąca i Jednej Nocy!
Innym razem
zgubiliśmy się na Islandii w Dimmuborgir - wycieczka, która miała trwać
godzinę, skończyła się całodzienną wędrówką po wyludnionym labiryncie
wulkanicznych fortec w poszukiwaniu wyjścia, przy którym zaparkowaliśmy
samochód. Na szczęście udało nam się trafić z powrotem przed zmierzchem!
Niezwykłą
przygodą było też dla mnie przejechanie Stanów od wybrzeża do wybrzeża - z
samej tej podróży mam naprawdę sporo historii do opowiadania - ale uważam, że
najwspanialsze jest to, że czasem najbardziej zaskakujące rzeczy mogą nam się
przytrafić tuż za rogiem własnego domu!
3. „Więź” to Pani debiut – czy Pani zdaniem nasz rynek wydawniczy jest otwarty na polskich debiutantów?
AL: Przyznam, że
moje poszukiwania wydawcy wcale nie trwały długo. Bardzo chciałam wydać się
właśnie w Jaguarze - to był właściwie mój główny wybór. Po wysłaniu książki
dość szybko dostałam odpowiedź, że wydawnictwo przyjrzy się mojej propozycji, a
potem… czekałam. Dałam sobie czas i uzbroiłam się w cierpliwość. Stwierdziłam,
że będę kontynuować swoje poszukiwania dopiero w przypadku odmowy. Na szczęście
- nie musiałam!
Ze swojej strony
mam więc bardzo pozytywne doświadczenia i na podstawie tych osobistych
obserwacji zdecydowanie uważam, że naprawdę warto próbować!
4. Jaką radę dałaby Pani młodym ludziom, którzy marzą o napisaniu własnej książki?
AL: Wydaje mi
się, że najważniejsza jest determinacja i wiara w swoje możliwości! Proces
pisania trwa i jest pełen wzlotów i upadków - dlatego też samozaparcie i
skrupulatność wydają mi się tak ważne.
Poza tym, z
pewnością kluczowe jest czerpanie przyjemności z samego pisania - sama zawsze
kochałam pisać i możliwość przelania słów na papier (a właściwie - na ekran
komputera) sprawia mi po prostu niesamowitą przyjemność.
Na koniec
zaś rada, która wydaje mi się chyba nie mniej istotna - dużo czytać! Czytanie
wyrabia język, poszerza słownictwo i horyzonty, dając niezwykle potrzebny
fundament do wyrobienia własnego stylu.
Tak więc -
czytajcie innych i piszcie sami! Próbujcie, eksperymentujcie i nie chowajcie
swojej pracy do szuflady!
5. Jak wygląda Pani proces twórczy? Więcej w nim spontaniczności, czy zaplanowanego działania, jak na księgową przystało?
AL: Przyznam, że
nie wyobrażam sobie napisania książki w zupełnie spontanicznym procesie.
Wierzę, że są osoby, którym tak właśnie pisze się najlepiej, ale w moim
przypadku takie próby kończyły się w martwym punkcie - wykładałam się bardzo
szybko na dziurach fabularnych. W ten sposób mogę pisać jedynie krótkie formy -
opowiadania bądź pojedyncze sceny.
W przypadku
Trylogii Mocy i Szału najpierw opracowałam szkic całej fabuły - od chwili,
kiedy Alicja wybiera się w swoją podróż w Bieszczady, aż po zakończenie
trzeciego tomu. Dopiero później podzieliłam historię na części, rozpisałam
każdy tom na rozdziały i sceny, a potem już pisałam w oparciu o ten plan.
Oczywiście, nie trzymałam się go zupełnie sztywno - plan mocno się zmieniał i
ewoluował w trakcie pisania, ale pozwolił zachować mi ramy pełnej opowieści.
6. Gdyby „Więź” miała zostać zekranizowana, kogo widziałaby Pani w rolach głównych?
AL: Zawsze
wyobrażałam sobie Alicję jako dziewczynę o urodzie typu “baby face” - w typie
Sashy Pieterse albo Chloe Grace Moretz. W roli Wiktora obsadziłabym za to
Piotra Stramowskiego - wprawdzie gra w filmach zupełnie innego typu, ale jego
fizjonomia zdecydowanie pasuje mi do postaci Wiktora!
Swoją drogą,
jestem bardzo ciekawa, jak sami czytelnicy wyobrażą sobie bohaterów i jakie
byłyby ich typy!
7. Czy może nam Pani zdradzić swoje literackie plany na rok 2019? Kiedy możemy spodziewać się drugiego tomu Trylogii Mocy i Szału? A może pojawi się coś zupełnie nowego?
AL: Na razie
skupiam się w pełni na Trylogii! Przede wszystkim, zależy mi na tym, żeby dać
czytelnikom całą historię w na tyle niewielkich czasowych odstępach, by nie
zdążył zapomnieć, co działo się w poprzedniej części, i by nie musiał czekać
zbyt długo na kontynuację. Sama w przypadku serii książkowych często z
utęsknieniem wyczekuję kolejnego tomu i ogromnie frustruje mnie, kiedy autor
zamiast kończyć sagę zabiera się za coś zupełnie innego.
Kolejne
części są planowane w odstępach mniej więcej półrocznych, mogę więc śmiało
powiedzieć, że “Wątpliwość” ukaże się jeszcze w tym roku. Zdradzę, że drugi tom
będzie dział się latem, więc mam nadzieję, że towarzysząca mu z kolei o wiele
bardziej szalona i wakacyjna aura zbiegnie się w czasie z terminem wydania
równie trafnie, jak zimowa premiera Więzi z mroźną pogodą za oknem.
Obecnie
jestem w trakcie pisania trzeciego tomu, a kiedy już go skończę i będę musiała
z żalem pożegnać się z losami moich bohaterów, pewnie zabiorę się za jeden z
moich kolejnych pomysłów - na razie jednak nie będę zdradzać szczegółów.
Poza tym,
wraz z zaprzyjaźnioną krakowską ilustratorką pracujemy nad “Leksykonem Dzikich
Kobiet”, albumem o przemieniających się w zwierzęta kobiecych postaciach z
mitologii całego świata. Miałam przyjemność napisać teksty do jej przepięknych
ilustracji i mam nadzieję, że album za jakiś czas ujrzy światło dzienne.
8. Ostatnio coraz częstszym zjawiskiem jest pisanie powieści w duecie. A gdyby Pani miała możliwość wybrania dowolnego autora, by napisać wspólnie książkę, kogo by Pani wybrała i dlaczego?
AL: Pisanie jest
dla mnie dość intymnym procesem, więc przyznam, że trudno jest mi wyobrazić
sobie współpisanie z kimś, kogo dobrze nie znam. Mogę za to stwierdzić, że
gdybym jednak miała z kimś napisać książkę w duecie, byłaby to Lisa, moja
przyjaciółka, której zresztą zadedykowałam Więź, lub też mój mąż, którego
pomysły bywają czasem zupełnie szalone, ale bardzo inspirujące.
Zresztą,
zdradzę, że wraz z dwiema przyjaciółkami - wspomnianą wcześniej Lisą oraz Agatą
Parafjańczuk, autorką książki “Afgański Tryptyk” - spotykamy się co jakiś czas
na wspólne burze mózgów, wymieniamy się pomysłami i poddajemy wzajemnej krytyce
napisane już rozdziały. Wprawdzie każda z nas pisze zupełnie inaczej i w innym
stylu, ale wyobrażam sobie, że nasze Koło Gospodyń Piszących zdecydowanie
mogłoby stworzyć zalążek jakiejś wspólnej kolaboracji.
9. Jaka jest Anna Lewicka jako czytelnik? Czy może nam Pani podać kilka ulubionych tytułów bądź autorów?
AL: Książki to
moja największa pasja od najmłodszych lat. Czytałam odkąd tylko sięgam pamięcią
- przy obiedzie, w nocy pod kołdrą, w samochodzie po drodze na wakacje i pod
ławką w szkole. Pamiętam, że kiedy mama pytała mnie w dzieciństwie, co
najbardziej chciałabym dostać, mówiłam, że księgarnię.
Mogłabym
więc wymieniać bez końca książki i autorów, którzy mnie zafascynowali i
zainspirowali, i naprawdę bardzo ciężko ograniczyć mi się jedynie do kilku.
Moją najukochańszą książką z dzieciństwa są z pewnością Opowieści z Narnii, a
do moich absolutnych faworytów należą “Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa oraz
“Zły” Tyrmanda, a także “Hyperion” Dana Simmonsa. Zawsze uwielbiałam też
wszelkie mitologie (mój tom Parandowskiego został dosłownie zaczytany na
śmierć), baśnie i legendy, a także wszelkiego rodzaju fantastykę, szczególnie
Lema i Philipa K Dicka.
W sekrecie
przyznam się też, że do moich słabości, po które regularnie sięgam, należą
również dystopijne powieści młodzieżowe, jak choćby “Piąta Fala” czy
“Niezgodna”, czy też inne powieści YA z wątkami fantastycznymi (mój faworyt to
seria “Starbound”). Poluję na nie regularnie i dosłownie połykam!
Bardzo dziękuję za możliwość przeprowadzenia wywiadu i życzę Pani samych sukcesów! Mam nadzieję, że polscy czytelnicy docenią „Więź”. ;)
AL: Dziękuję
serdecznie za ciekawe pytania i za miłe życzenia! Cieszę się bardzo, że lektura
przyniosła przyjemność i mam nadzieję, że kolejne tomy spełnią oczekiwania
związane z kontynuacją tej historii! Pozdrawiam i życzę, by blog się wspaniale
rozwijał i przyciągał coraz więcej czytelników! Zdjęcia na Instagramie są po
prostu zachwycające!
Nie wiem jak Wy, ale ja po tej rozmowie polubiłam panią Annę Lewicką jeszcze bardziej! ;-)
„Więź” jest już dostępna w księgarniach! Recenzja książki na blogu pojawi się na dniach, a ciekawych tej powieści zachęcam do przeczytania darmowego fragmentu >>tutaj<<.
Wywiad bardzo ciekawy :) Sama książka leży u mnie od kilku dni i nie mogę się doczekać, aż za nią się wezmę :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Po tym wywiadzie jestem ciekawa tej lektury, choć przyznam, że wcześniej niezapadła mi w pamięć.
OdpowiedzUsuńSiedzę z autorką biurko w biurko już ponad dobry rok a tyle nowych rzeczy się dowiedziałem :)
OdpowiedzUsuń