Autor: Przemysław Piotr Kłosowicz
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 200
Opis:
Wiktor, chociaż od zawsze chciał być pisarzem, pracuje na wyższej uczelni, opiekuje się dorosłym dzieckiem z zespołem Downa i zmaga się z depresją.
Dwudziestosiedmioletniego Piotra do opuszczenia rodzinnej wsi i zamieszkania w metropolii skłoniła jego odmienność. „Gdybym zdecydował się na coming out, zafundowałbym matce out, ale z tego świata” – stwierdza pewnej niedzieli w autobusie, jadąc z przyjaciółką do kościoła.
Zbigniew ma dwadzieścia pięć lat i poczucie, że jego życie jest jak wyrób czekoladopodobny: „Łamie się jak czekolada, rozpuszcza się jak czekolada, tylko smakuje jak nieosolony popcorn. […] Wyrób życiopodobny”. Od zawsze czuł się gorszy. Dokucza mu poczucie upływającego czasu i mijających wraz z nim widoków na miłość.
„Zdobywcy oddechu” to zapis fragmentów życia i refleksji trzech mieszkańców Krakowa, których łączy coś więcej niż wspólna podróż.
Opis:
Wiktor, chociaż od zawsze chciał być pisarzem, pracuje na wyższej uczelni, opiekuje się dorosłym dzieckiem z zespołem Downa i zmaga się z depresją.
Dwudziestosiedmioletniego Piotra do opuszczenia rodzinnej wsi i zamieszkania w metropolii skłoniła jego odmienność. „Gdybym zdecydował się na coming out, zafundowałbym matce out, ale z tego świata” – stwierdza pewnej niedzieli w autobusie, jadąc z przyjaciółką do kościoła.
Zbigniew ma dwadzieścia pięć lat i poczucie, że jego życie jest jak wyrób czekoladopodobny: „Łamie się jak czekolada, rozpuszcza się jak czekolada, tylko smakuje jak nieosolony popcorn. […] Wyrób życiopodobny”. Od zawsze czuł się gorszy. Dokucza mu poczucie upływającego czasu i mijających wraz z nim widoków na miłość.
„Zdobywcy oddechu” to zapis fragmentów życia i refleksji trzech mieszkańców Krakowa, których łączy coś więcej niż wspólna podróż.
Trzeba przyznać, że książka jest naprawdę ładnie wydana. Prosta, a jednocześnie urocza okładka wraz z chwytliwym tytułem od razu przyciągnęła moją uwagę. I chociaż opis zapowiadał poważniejszą problematykę, to jednak serce, tak doskonale uwydatnione na rysunku dawało szansę na jakiś pozytywny wydźwięk i nadzieję na lepsze jutro, mimo wszystkich problemów, jakie pojawiają się w naszym życiu. Sam tytuł też dawał nadzieję - na silnych bohaterów, którzy chcą walczyć o każdy oddech, na przekór wszystkim przeciwnościom. Czy moje przewidywania się sprawdziły? Przekonajcie się w dalszej części recenzji.
BOHATEROWIE
Trzech mężczyzn w różnym wieku, trzy różne sytuacje, mnogość problemów i zmęczenie swoim dotychczasowym życiem. Wiktor - uczelniany wykładowca, przytłoczony jest rolą ojca chłopaka z zespołem Downa, Piotr cierpi po rozstaniu z facetem i pragnie znowu odnaleźć miłość, zaś Zbigniew nienawidzi swojej przeciętności. Wydawać by się mogło, że są to problemy, które pozwolą mi się identyfikować z którymś z bohaterów, bo przecież każdy z nas, niezależnie od orientacji, potrzebuje miłości, czy też chciałby czymś się wyróżniać. Niestety, nie udało mi się polubić żadnej z postaci, a wręcz denerwowały mnie one. Chociaż mężczyzn było trzech, ich sylwetki zlały mi się ze sobą w jednego, bardzo irytującego bohatera, który ciągle na wszystko narzekał i miał bardzo pretensjonalne nastawienie do życia. I nawet te malutkie, bardzo rzadkie elemenciki pozytywnych odczuć były zaraz zagłuszane tym powszechnym niezadowoleniem.Historia jest podzielona na krótkie rozdziały, a w każdym z nich w rolę narratora wciela się któryś z trzech głównych bohaterów. Jednak na próżno doszukiwać się tu jakiegoś biegu akcji, gdyż "Zdobywcy oddechu" polegają raczej na refleksjach bohaterów, niż na konkretnych wydarzeniach. Mamy pewne namiastki tego, co robią akurat nasze postacie, jednak wszystko skupia się na tym, co dzieje się w ich głowach. Na ich przemyśleniach, obserwacjach, obawach. I jak bardzo lubię takie zabiegi w książkach, tak tym razem miałam wrażenie, że za dużo tu chaosu. Powieść przepełniona była monologami wewnętrznymi, które były nieco ciężkie w odbiorze, gdyż myśli bohaterów były niczym pociski z karabinu maszynowego - bardzo szybkie i nieustannie nowe. Tematy refleksji zmieniały się bardzo szybko i czasami ciężko było nadążyć, jak z tej jednej myśli narrator przechodził w coś zupełnie innego, momentami niespecjalnie powiązanego z poprzednim wątkiem.
Na początku tego tekstu przyznałam, że miałam nadzieję na jakiś pozytywny wydźwięk, na jakąś iskierkę nadziei na lepsze jutro, mimo wszystkich problemów, jakich wokół jest pełno - w końcu "Zdobywcy oddechu" - to brzmi dumnie, jak walka, a nie poddawanie się i narzekanie, jakie to życie jest okropne. Niestety, mamy to drugie. Dodatkowo, mężczyźni są trudni do polubienia, bo oprócz narzekania na siebie i swoje życie, narzekają też na innych i wszystko wokół. Nie na takie refleksje czekałam, przykro mi. Bardzo wyszukiwałam czegoś, co mogłoby mi się spodobać, ale niestety męczyłam się przy czytaniu i przez to nawet te cytaty, które spodobały mi się u Doroty, gdy recenzowała tę pozycję, gdzieś mi umknęły w tej mojej osobistej walce o dotrwanie do ostatniej strony.
Wychodzi na to, że "Zdobywcy oddechu" to całkowicie nie moje klimaty. Dla kontrastu podlinkuję za to recenzję Doroty >>tutaj<<, której książka się spodobała. Jeśli bliżej będzie Wam do jej opinii niż mojej, to właśnie na jej blogu macie szansę wygrać swój egzemplarz.
Koniecznie dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o tej książce! ;-)
Ciekawa jestem jak mi spodoba się ta książka, akurat czekam aż do mnie przybędzie i już nie mogę się doczekać aż ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMoże Tobie bardziej się spodoba niż mi. ;)
UsuńSzczerze mówiąc, jakoś nie bardzo ciągnie mnie do przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńNic nie tracisz. ;)
UsuńPodoba mi się okładka, ale za to treść nie bardzo przyciąga. Również to nie są moje klimaty :D.
OdpowiedzUsuńW pełni Cię rozumiem. ;)
UsuńO widzisz, czyli nie podeszła Ci :) mnie również monologi momentami przeszkadzały, ale jednak nie odebrałam tych bohaterów jako zlewajacych się w całość. Oby po tej przerwie w dobrej passie kolejna książka okazała się do niej powrotem ;))
OdpowiedzUsuńA i zapomniałam - dzięki za podlinkowanie ;))
UsuńNie ma sprawy. ;)
UsuńNo i mam nadzieję, że wróci dobra passa. Sięgam teraz po coś zupełnie odmiennego i mam nadzieję, że będę zadowolona z lektury. ;)
Ta okładka jest przeurocza! Na pewno zatrzymałabym się nad nią dłużej w księgarni. Mimo polskiego autora i niekoniecznie moich klimatów fabuły, poczułam się całkiem zaintrygowana. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie warto wziąć udział w konkursie na podlinkowanym przeze mnie blogu. ;) Może akurat Ci się uda wygrać i sprawdzisz, jak Tobie spodoba się ta książka. ;)
UsuńMam w planach i mam nadzieję, że mi się spodoba. Już niebawem się o tym przekonamy. :)
OdpowiedzUsuńMoże akurat Tobie spodoba się bardziej niż mi. ;)
UsuńPróbowałam czytać tę książkę, ale nie dałam rady przez nią przebrnąć. Zbyt specyficzna jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńTo jest nas dwie. ;) Ja doczytałam do końca, ale niestety ciężko mi szło. ;/
UsuńNie mam jakoś na nią ochoty, a do tego nie polecasz więc co ja będę sobie głowę zawracać? :D
OdpowiedzUsuńZawsze można sięgnąć po coś innego. ;)
UsuńJak czytam recenzję to mam ochotę od razu ją przeczytać. Sama jestem typem, który ciągle narzeka (no może nie tak ciągle :p). Podoba mi się, że ta książka jest taka realna... Nie są to jakieś wyssane z palca problemy, tylko fakty z którymi boryka się wiele ludzi :o
OdpowiedzUsuńJa bym dała jej szansę ;)
Pozdrawiam :*
Ja właśnie też sporo narzekam, chociaż staram się to ograniczać, ale po przeczytaniu uznałam, że moje narzekanie w porównaniu z tym bohaterów, to żadne narzekanie. ;) Trochę za dużo mi tego było. ;/
UsuńBywam z natury zrzędliwa i zawsze mi coś nie pasuje, jednakże kiedy ma to iść w drugą stronę to już mnie wszystko boli. Także przerasta mnie informacja, że trzech bohaterów miesza się w jednego, denerwującego człowieka. Dlatego też nie sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
#Ivy z Bluszczowych Recenzji
Mnie też to przerosło, trochę za dużo narzekania jak na taką krótką objętościowo książkę. ;/
UsuńWidzisz, pewnie autor miał na myśli ciężką pracę nad zdobyciem chociaż maleńkiego haustu powietrza kiedy człowiek już się poddał i sam już czeka na śmierć, a jedynie organizm walczy. :) Przynajmniej tak odebrałem "zmagania" bohaterów książki. A to w sumie tak trochę bez sensu. Wiadomo, że fajnie zrobić coś innego i nie dawać happy endu, ale jeśli cała książka to jedynie narzekania jak to bardzo źle, jak wszyscy nie lubią, jak to w życiu ciężko to jednak chyba nie w tę stronę autor powinien iść. Jakbym chciał mieć przedstawienie "jak to w życiu ciężko" to bym ruszył stoczyć bój w Urzędzie Skarbowym. :) Chociaż i tak wtedy biorę głęboki oddech, płytki wydech i wpadam do US z żądzą zwycięstwa, więc też kiepski przykład. :P
OdpowiedzUsuńNie strasz Skarbówką. ;D Ale fakt, trochę za dużo tu tego negatywnego nastawienia. Myślałam, że chociaż ogólny wydźwięk będzie napawał jakąś nadzieją, ale niestety nie za bardzo. ;/
UsuńKsiążka nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. ;)
UsuńTa książka niestety do mnie nie przemawia :(
OdpowiedzUsuńRozumiem, nic na siłę. ;)
Usuńdo mnie ta okładka zupełnie nie trafia. ale ładną masz zakładkę z logiem bloga :D
OdpowiedzUsuńMam jeszcze wersję z odwróconą kolorystyką - dokładnie taką, jak nagłówek tutaj. ;)
UsuńCałkowicie nie moja literatura. Nie lubię przygnębiających książek a w moim odczuciu opis właśnie taką lekturę zapowiada.
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty więc sobie daruję ;)
Niestety, wyszło właśnie przygnębiająco. ;/
UsuńOpis książki daje wrażenie czegoś konkretnego, co mogłoby mnie zachwycić, zainteresować, pokazać, że z problemami da się walczyć, że można "zdobyć oddech". Jednak twoja recenzja daje do myślenia. Może to taka książka trochę na odmóżdżenie, tak żeby nie zawracać sobie za bardzo głowy fabułą. Ale czy sięgnę po nią? Nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i serdecznie zapraszam na mojego bloga z recenzjami :)
[planeta-recenzji.blogspot.com]
To zdecydowanie nie jest książka na odmóżdżenie. I niestety ta walka o zdobycie oddechu też wychodzi trochę średnio. ;/
UsuńJa właśnie jestem po lekturze książki i mi przypadła do gustu. A w postaci Magdaleny, koleżanki Piotra, widziałam nawet pewne swoje cechy ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam właśnie Twoją recenzję i cieszę się, że chociaż Tobie przypadła do gustu. ;)
UsuńTa książka właśnie przede mną i zobaczę jak mi się spodoba. Szkoda, że Tobie akurat nie przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na Twoją recenzję - może akurat Tobie spodoba się bardziej. ;)
UsuńNie moje klimaty więc ta pozycję zdecydowanie odpuszczam.
OdpowiedzUsuńRozumiem. ;)
UsuńObawiam się tego chaosu w fabule, a właściwie w refleksjach bohaterów. Wydanie rzeczywiście jest bardzo ładne. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMnie ten chaos niestety nie podpasował. ;/ Ale wydanie faktycznie ładne. ;)
UsuńUuu, może być ciekawa.. Chyba przeczytam!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, po małą dawkę grafik :)
http://www.hoppemikolaj.pl
Może Tobie spodoba się bardziej niż mi. ;)
Usuńja chce chce chce :D wiecej nei trzeba prawda? pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚmiało sięgaj, może akurat Tobie bardziej przypadnie do gustu. ;)
UsuńPrzyznam, że jestem bardzo ciekawa tej książki, ale z tego co piszesz, muszę przeznaczyć dla niej spokojne przedpołudnie, kiedy nikt mi nie będzie przeszkadzał w jej czytaniu.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem więc Twojej recenzji tej książki. ;)
UsuńA w piątek lub sobotę pojawi się moja recenzja tej książki :P
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam z niecierpliwością! ;)
UsuńZaintrygowałaś mnie, tytuł oraz sam opis książki brzmią bardzo ciekawie, ale odnoszę wrażenie, że to także nie moje klimaty
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Rozumiem, nic na siłę. ;)
UsuńZgodzę się, że okładka ma w sobie coś. ;) Co do treści... Nie miałam do czynienia z autorem, więc ciężko mi cokolwiek pisać, chociaż myślę, że dałabym szansę z czystej ciekawości. ;)
OdpowiedzUsuńSięgnij, może akurat Twoje odczucia będą inne niż moje. ;)
UsuńMnie również poniekąd skusiła recenzja Doroty, a właściwie wywiad z autorem. Książka okazała się niezjadliwa, denerwująca i nużąca do granic możliwości. Właśnie męczę się z recenzją i staram się odrobinę temperować, by zbyt mocno nie wyżyć się na autorze i jego "dziele". "Zdobywcy oddechu" mają szansę zostać najgorszą książką tego roku.
OdpowiedzUsuńWidzę, że miałyśmy bardzo podobne odczucia po przeczytaniu. Chętnie zajrzę i przeczytam Twoją recenzję, kiedy się z nią uporasz. ;)
UsuńI mówisz, że na końcu nie było jakiejś iskierki nadziei lub chociaż splecenia losu trzech bohaterów? Tylko te narzekania i głębokie refleksje? No to niedziwota, że ciężko się czytało... :C
OdpowiedzUsuńNo niestety, jak dla mnie wyszło słabo. ;/ Ale może Ty odebrałbyś książkę inaczej, bo jest spore grono osób, które uważa tę powieść za głęboką i wartą uwagi. Ja niestety tego w niej nie dostrzegłam.
Usuń