niedziela, 26 kwietnia 2020

Nasze wszystkie światła - Jamie McGuire

Tytuł: Nasze wszystkie światła
Tytuł oryginalny: All the little lights
Autor: Jamie McGuire
Tłumaczenie: Patrycja Zarawska
Wydawnictwo: Kobiece Young
Premiera: 11.03.2020 r.
Liczba stron: 488
Opis:
Elliott i Catherine poznali się, gdy byli dziećmi. Między nimi szybko nawiązała się przyjaźń, jednak pewnego dnia chłopak musiał opuścić miasto. Akurat w dniu, w którym mała Catherine potrzebowała go najbardziej.
Gdy ponownie się spotykają, są już innymi ludźmi. On jest szkolną gwiazdą futbolu, ona pomaga matce w prowadzeniu pensjonatu. Elliott robi wszystko, aby przyjaciółka wybaczyła mu to, że ją zostawił. Kiedy udaje mu się odbudować jej zaufanie, w mieście dochodzi do tragedii i to właśnie Elliott jest głównym podejrzanym.

Zapraszam na kilka słów o książce Nasze wszystkie światła!

MIESZANE ODCZUCIA
Przyznam szczerze, że po opisie miałam nadzieję na jakiś młodzieżowy thriller, a jednak książka okazała się czymś zupełnie innym. Czy to źle? Może nie aż tak, jednak lekturę skończyłam z mieszanymi odczuciami.
Co mi się podobało?
Jamie McGuire poruszyła kilka ważnych tematów i całkiem nieźle je rozwinęła. Pierwszy z nich - rasizm, brak tolerancji oraz to, jak szybko zmienia się opinia społeczeństwa, w zależności od tego, czy okazujesz się w czymś najlepszy, czy może oskarżają cię o zrobienie komuś krzywdy. Drugi temat to toksyczne rodziny i to, jak bardzo cierpią w nich dzieci. A także do jakich tragedii może prowadzić lekceważenie problemów tego typu. W Naszych wszystkich światłach podobał mi się również zwrot akcji i cała historia, jaka się za nim kryła. Domyślałam się czegoś takiego i cieszę się, że autorka zdecydowała się na ten ruch, mimo że był bardzo śmiały.
A teraz czas na kilka słów o wadach.
Wątek miłosny - to była w pewnym sensie kula u nogi tej lektury. Trochę za słodko i cukierkowo. Nie potrafiłam jakoś uwierzyć w tę relację i jej realizm. Przykro mi, ale zupełnie nie było tam chemii, ani niczego, co pomogłoby mi kibicować bohaterom. Dodatkowo, momentami miałam zgrzyty przy stylu pisania autorki - był trochę zbyt prosty, momentami dziecinny. Jak gdybym czytała fanfiction. Przez to czułam, jakbym była na tę książkę za stara. A szkoda, bo miała trochę zalet, o których zresztą wspomniałam wyżej.
STRUKTURA
Książka podzielona jest na numerowane rozdziały, w których mamy dwóch pierwszoosobowych narratorów - Catherine i Elliotta. Poznajemy świat ich oczami, jednak niektóre tajemnice muszą poczekać, nim ujrzą światło dzienne i sądzę, że to dobre rozwiązanie, bo budowało trochę napięcia. Niestety, miałam trochę zgrzytów przy stylu pisania autorki, bo momentami było zwyczajnie zbyt prosto i jak wcześniej wspomniałam - zbyt dziecinnie. A szkoda, bo przyćmiewało to chwilami poważne tematy, jakie poruszyła w swojej książce autorka.
PODSUMOWUJĄC
Nasze wszystkie światła to książka, która z jednej strony odznacza się ciekawym pomysłem na historię, zaś z drugiej - nieco słabszym wykonaniem. Doceniam poruszenie tematów poważnych, szczególnie dla młodych osób, jednak żałuję, że czułam się chwilami za stara na tego typu książkę. Jak widzicie, lektura dostarczyła mi mieszanych odczuć, zdecydujcie więc sami - czy bardziej przemawiają do Was zalety powieści, czy może bardziej przeszkadzają Wam wymienione wady.
Ja lektury nie żałuję, ale pewnie szybko o niej zapomnę.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiece Young! ;-)

2 komentarze:

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.