piątek, 11 maja 2018

Laleczki - Anna Snoekstra

Tytuł: Laleczki
Tytuł oryginalny: Little Secrets
Autor: Anna Snoekstra
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Premiera: 11.04.2018 r.
Liczba stron: 336
Opis:
Mieszkańcy małej miejscowości są przerażeni. Spłonął budynek sądu, a wraz z nim Ben - chłopiec z sąsiedztwa. Dodatkowo, kilka rodzin znajduje na progu lalki, które łudząco przypominają ich córki. Panikę potęguje Rose - dziewczyna, która desperacko pragnie wydostać się z rodzinnej miejscowości i zrobić karierę jako dziennikarka. Czy w swoich dążeniach nie posunie się za daleko? I czy odkryje, kto stoi za tym wszystkim?
Jedno jest pewne - nie będzie łatwo. Zwłaszcza, że ktoś może uznać, że za to wszystko należy jej się kara...

Byłam zachwycona Córeczką tej autorki. Jak więc wypadła kolejna książka Anny Snoekstra? Zapraszam na kilka słów o Laleczkach!

O WADACH SŁÓW KILKA
Muszę przyznać, że Laleczki wzbudziły we mnie masę mieszanych uczuć i niestety, ale dominowały te negatywne. Zaczęło się od kreacji głównej bohaterki. Jak ja nienawidzę takich głupich dziewuch! Rose ciągle ma się za lepszą od innych, chociaż tak naprawdę jest pusta, arogancka i bardzo egoistyczna. Ani trochę nie nadaje się też na dziennikarkę, co pokazała wielokrotnie. Niestety, ale jej postać skutecznie odpychała mnie od lektury. Ktoś mógłby zapytać "dlaczego?", przecież nie każdy bohater musi być mądry, robić same dobre rzeczy itd. Śpieszę więc z odpowiedzią. Gdyby moim jedynym zarzutem do książki była główna bohaterka, a reszta mi się podobała, zbyt wiele bym się nie czepiała. Niestety, ale postać Rose to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Cały problem tej książki tkwi moim zdaniem w historii i tym, co z niej wyszło. Czytając, miałam nieodparte wrażenie, że autorka na siłę próbuje wytworzyć jakieś zamieszanie, by czytelnik się pogubił i był bardziej zaskoczony tym, co dzieje się na kolejnych stronach. Nic złego może by w tym nie było, gdyby nie fakt, że robiła to w sposób nieudolny, tworząc jednocześnie okropny chaos, w którym momentami gubiła się chyba sama Anna Snoekstra. Pojawiały się jakieś myśli, wątki, dziwne sceny, które odczytałam jako jakieś luźne pomysły, które mignęły autorce w głowie, ale w końcu nie zdecydowała się ich rozwinąć bądź zwyczajnie o nich zapomniała. Przez to produkt finalny jawił się w moich oczach jako coś bardzo niedopracowanego i nieuporządkowanego.
CO MI SIĘ PODOBAŁO?
Żeby nie było tak gorzko - pojawiło się też kilka elementów, które były na plus. Cały pomysł na rozwiązanie sprawy był ciekawy i gdyby tylko autorka bardziej skupiła się na rozplanowaniu swojej historii i nie robiła niepotrzebnego zamętu, to z pewnością odebrałabym tę książkę zupełnie inaczej.
Interesujące było również ukazanie małej lokalnej społeczności, którą autorka wzięła pod lupę. Policjanci, którzy trochę za bardzo nadużywają swoich przywilejów. Ludzie tak bardzo podatni na wpływy, nawet jeśli źródłem strachu są artykuły z brukowca, któremu nikt wcześniej nie wierzył. Dysfunkcyjne rodziny, którym się nie pomaga, mimo że problemy widać jak na dłoni. I w końcu młodzi ludzie, którzy albo są pogodzeni ze swoim losem, albo ślepo wierzą, że wyjazd do miasta rozwiąże ich wszystkie problemy, otwierając drzwi do wiecznej sielanki. Coś w tym obrazie było bardzo realnego, a jednocześnie przerażającego. I mam wrażenie, że ten portret to jedyna rzecz w tej książce, jaka się w pełni autorce udała.
STRUKTURA 
Książka podzielona jest na cztery części, w ramach których mamy podział na numerowane rozdziały. Występuje tu narracja trzecioosobowa, dzięki której podążaliśmy nie tylko za Rose, ale również za Mią czy Frankiem, co było udanym urozmaiceniem całej historii i momentami ukazywało ją w nowym świetle. Jeśli chodzi zaś o styl pisania, to tym razem miałam trochę zgrzytów. Momentami gubiłam się w tym, co kto powiedział itd., bo zbyt często ginęło to w toku wypowiedzi, która niejednokrotnie pozbawiona była dopisków z określeniem autora wypowiedzi, co przy dłuższych dialogach było nieco męczące.
Z przykrością, ale muszę stwierdzić, że poprzednia książka autorki wypada o niebo lepiej. Zarówno pod względem fabuły, spraw technicznych, jak i wykonania.
PODSUMOWUJĄC
Laleczki to historia, która miała w sobie pewien potencjał. Zniszczyła go niestety niepewność autorki, która chyba nie była pewna, w jaką stronę chce podążyć ze swoją opowieścią. Niepotrzebne wątki, denerwująca główna bohaterka i ogólny chaos, jaki panował w książce, złożyły się na niezadowolenie z lektury. Nie uratowało jej nawet ciekawe rozwiązanie całej zagadki oraz realistyczny portret lokalnych społeczności.
Nie stawiam jednak krzyżyka na twórczości Anny Snoekstra. Jej debiut - Córeczka, nadal znajduje się na liście najlepszych książek, jakie przeczytałam w 2017 roku. Mam więc nadzieję, że jeszcze napisze książkę, która jej dorówna. Tutaj niestety się nie udało.
Znacie twórczość Anny Snoekstra? Lubicie jej książki?
Dajcie znać w komentarzach! ;-)

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska! ;-)

7 komentarzy:

  1. O tej ksiązce słyszałam i czytałam opis. Wahałam się, czy jej nie zamówić, ale w końcu odpuściłam, bo uznałam, że to nie dla mnie.
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie kojarzę autorki ani jej książek, ale skoro debiut wypada lepiej to raczej nim się zainteresuję, a "Laleczki" na razie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli jeden wielki przekombinowany zamęt, szkoda. Tym bardziej, że potencjał na historię był. Do tego ta niesympatyczna bohaterka... No cóż, jeśli będę miała coś od tej autorki czytać, to raczej Córeczki.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to po nią nie sięgnę :/ A szkoda, bo zapowiadała się ciekawie :/
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam nic tej autorki, ale tej książki z pewnością nie przeczytam, ponieważ po Twojej recenzji widzę, że nie jest warta mojej uwagi :).

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  6. Przerażajace! Aż mi ciarki przeszły po plecach kiedy zobaczyłam okładkę. Chyba najgorsze horrory to właśnie dzieci i lalki. Brr!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi się podobał sam pomysł, ale przyznam ci rację, Rose była mega denerwująca i głupia. Też mnie drażniła.

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.