sobota, 26 czerwca 2021

Ostatnia sztuka Tadeusa Voldta - Tomasz Marchewka

Tytuł:
Ostatnia sztuka Tadeusa Voldta
Autor: Tomasz Marchewka
Seria: Miasto Szulerów #2
Wydawnictwo: SQN
Premiera: 07.04.2021 r.
Liczba stron: 328
Opis:
Według planu. Z fartem.
Jeśli chcesz przekazać komuś przesyłkę i zrobić to tak, by nikt się o tym nie dowiedział, jest tylko jedna osoba, do której możesz się zgłosić – Iva Schlitz. Zawsze dotrzymuje terminów i zapewnia pełną dyskrecję. Iva do niedawna grała bezpiecznie. Problem w tym, że bardzo potrzebuje pieniędzy. Wie, że w Hausenbergu istnieje pewna droga na skróty – wystarczy, że zacznie brać zlecenia od miejscowej bandyterki. Takie, po których ciężka robi się nie tylko kieszeń, ale też sumienie.
W ten sposób Iva trafia do świata nocy, pełnego szulerów, złodziei, klik i Rekinów. Jest to miejsce, które bardzo trudno opuścić, zwłaszcza kiedy twoim przewodnikiem jest Tadeus Voldt, złotoręki kasiarz, potrafiący otworzyć każdy sejf. Voldt właśnie wyszedł z więzienia i ma na oku pewien bank. Żeby plan Tadeusa się powiódł, kasiarz potrzebuje pomocy Ivy. Dziewczyna wydaje się nie mieć nic do stracenia… Ale czy na pewno?

W nowościach w Księgarni TaniaKsiążka wreszcie wypatrzyłam długo wyczekiwaną kontynuację serii Miasto Szulerów. Wszyscy patrzyli, nikt nie widział to było moje odkrycie 2017 roku, jak więc wypada kontynuacja? Zapraszam do rozwinięcia!

 
WITAJ W HAUSENBERGU!
Całe cztery lata czekałam na kontynuację Wszyscy patrzyli, nikt nie widział i w końcu jest! Chociaż trzeba od początku zaznaczyć, że to raczej samodzielna historia, umieszczona w tym samym uniwersum i można ją spokojnie czytać bez znajomości pierwszego tomu. Tym razem naszą główną bohaterką jest Iva - dziewczyna, której nieustępliwość, siłę i odwagę polubiłam od razu. Iva wpada w groźny świat lokalnej bandyterki, próbując ratować to, co zostało jej po zmarłym ojcu. Potrzebna jej duża suma pieniędzy, jednak czy takie kwoty da się szybko i przede wszystkim legalnie zdobyć? Tu zaczynają się schody i problemy naszej postaci. Gdzieś równolegle mamy Tadeusa Voldta, który właśnie wydostał się z więzienia i obserwuje, jak bardzo przez ostatnie osiem lat zmienił się Hausenberg i zasady w nim panujące. I takim sposobem drogi tych dwojga się przetną - co z tego wyniknie? Tego nie zdradzę. Ale musicie wiedzieć, że Tomasz Marchewka potrafi zaciekawić czytelnika i wprowadzić go w ten mroczny, zadymiony i łotrzykowski klimat Hausenberga. Nie poprzestaje na wielowarstwowych bohaterach, ale idzie o krok dalej i kreuje niezwykle plastyczny świat przedstawiony, który ma się ochotę odwiedzić. Trzecioosobowy narrator z wyczuciem opowiada nam całą historię i w odpowiednich momentach dawkuje emocje. Ponadto, styl pisania Marchewki jest niezwykle przyjemny i lekki w odbiorze, zupełnie tak, jak w przypadku poprzedniej książki z serii. Są też jednak i różnice - Wszyscy patrzyli, nikt nie widział miało pewien podział na rozdziały, których tytuły określały nam ramy czasowe, zaś tutaj nie ma takiego typowego podziału na rozdziały. Jest dosłownie kilka takich nowych części, które oznaczone są rysunkiem kół zębatych, jednak na próżno szukać jakiejś numeracji czy też nazwy rozdziału. I przyznam, że to jednak był w moim odczuciu mały zgrzyt - wolę, gdy mam do czynienia z podziałem na rozdziały, najlepiej niezbyt długie i tytułowane lub numerowane, abym mogła jakoś łatwiej odnaleźć się w historii.
Mimo wszystko, przeczytałam Ostatnią sztukę Tadeusa Voldta z ogromną przyjemnością i z pewnością będę wyczekiwała kolejnych książek Tomasza Marchewki. A jeśli Wy lubicie takie opowieści z łotrzykowskim klimatem, to ta pozycja jest zdecydowanie dla Was!

Za możliwość przeczytania książki Ostatnia sztuka Tadeusa Voldta dziękuję Księgarni TaniaKsiążka! ;-)

1 komentarz:

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.