czwartek, 17 sierpnia 2017

Ruchome piaski - Malin Persson Giolito

Tytuł: Ruchome piaski
Tytuł oryginalny: Störst av allt
Autor: Malin Persson Giolito
Wydawnictwo: Czarna Owca
Premiera: 02.08.2017 r.
Liczba stron: 456
Opis wydawnictwa:
Trwa głośny i kontrowersyjny proces Mai Norberg - dziewczyny oskarżonej o udział w masowym zabójstwie w szwedzkim liceum. Czy jest winna, czy może jest tylko ofiarą? Jak jednak wytłumaczyć to, że ona przeżyła i wyszła z tego bez szwanku? Media, prokurator, rodziny ofiar - każdy wypracował sobie swoją wersję wydarzeń. Teraz czas, by wszyscy poznali, jak było naprawdę. Czas wysłuchać opowieści Mai.

Zapraszam na kilka słów o Ruchomych piaskach!

CZY JESTEŚ WINNA, MAJU?
Wielokrotnie słyszeliśmy o brutalnych masakrach w szkole z udziałem nastolatków, którzy chwytali za pistolety i strzelali do znanych im osób. Takie tematy wręcz przyciągają nagłówki gazet. Sprawa Mai jest właśnie jedną z nich. Według prokuratury, dziewczyna była okrutną morderczynią, która wszystko zaplanowała z zimną krwią. Według obrońcy - była ofiarą, która pociągnęła za spust jedynie w samoobronie. Jak było naprawdę? Co doprowadziło do tragicznego splotu wydarzeń? Maja postara się o tym opowiedzieć. Jednak, jakkolwiek potoczyła się jej historia, muszę przyznać, że już od samego początku jej nie lubiłam. I niestety nie był to ten typ braku sympatii, kiedy nie lubię bohatera, ale i tak chcę o nim czytać, bo ciekawi mnie to, co dzieje się w jego głowie, a raczej ten, kiedy zachowanie postaci wydaje mi się totalnie niedorzeczne i irytujące, że totalnie obojętne jest mi to, co się z nią stanie. Zawiodła tutaj również warstwa psychologiczna, która nie była na tyle ciekawa i rozwinięta, by móc zignorować słabszą kreację głównej bohaterki.

BOHATEROWIE
Mai nie polubiłam - to już wiemy, ale co z pozostałymi bohaterami? No cóż, do nich też nie zapałałam sympatią, bo właściwie do nikogo nie da się tam żywić jakichś pozytywnych uczuć - mam wrażenie, że autorka wręcz nacechowała tam wszystkich negatywnie. Prawnik żądny rozgłosu, chłopak narkoman i szaleniec, rodzina, która popycha dziewczynę w ramiona bogatego ćpuna, pusta przyjaciółka. Niestety, ale postaciom zabrakło "tego czegoś", by czytelnika zaintrygować. Ani te z pierwszego planu, ani z dalszego, nie były w stanie przyciągnąć mojej uwagi. Wszyscy byli bardzo prości do rozgryzienia, nie było nutki tajemniczości, czy też niepewności.

STRUKTURA
Książka podzielona jest na kilka części, w ramach których był również podział na numerowane rozdziały, często poprzedzane informacją o tym, którego dnia procesu dotyczą, by czytelnik mógł łatwo odnaleźć się w fabule. Narratorką jest zaś Maja, która otwiera przed nami swoją głowę pełną rozmyślań, nadziei i wątpliwości. I niestety, ale to narracja w dużym stopniu psuła mi pozytywny odbiór lektury, bowiem nasza bohaterka prowadzi ją w bardzo przeciągły, wręcz monotonny sposób, zbyt często odbiegając myślami od sedna sprawy. Zbyt wiele tam przemyśleń, a za mało faktycznej akcji. I jak w przypadku książek takich jak np. Nie wszystko zostało zapomniane (>>TEKST TUTAJ<<), taka forma narracji była ogromną zaletą, tak tutaj potrafiła zmęczyć i wydłużyć proces czytania.
PRZEGADANA
No właśnie, przegadana. Tak jednym słowem można byłoby podsumować tę książkę. Zbyt dużo było tam rozmyśleń, a zbyt mało się działo, jak już zdążyłam wspomnieć. Dodatkowo, bohaterka za każdym razem, gdy wchodziła już na ciekawszy temat, przerywała i zmieniała go na kolejną nudną historię o niczym. Spokojnie można byłoby wyrzucić większość dziwnych przemyśleń bohaterki, co może poprawiłoby dynamikę historii. I chociaż po opisie z okładki nastawiałam się na naprawdę dobrą historię, a w środku znajdziemy też kilka naprawdę dobrych elementów, czy też parę ciekawych scen z sali sądowej, to jednak przez tę rozwlekłość zupełnie się ich nie czuje, a wręcz ma się wrażenie, że przeczytało się 450 stron zupełnie o niczym. Tak jak Maja była momentami znudzona rozprawami, tak i ja razem z nią, chociaż zupełnie tak nie powinno być. A szkoda, bo sądzę, że można było wybrnąć z tej historii obronną ręką, serwując historię, o której się łatwo nie zapomni.
ZAKOŃCZENIE
Kolejne rozczarowanie, bo wiecie co? W pewnym momencie złapałam się na tym, że nawet nie interesuje mnie już, jak się to wszystko zakończy. Byłam zmęczona tą historią i tym, jak wiele elementów mnie w niej zawiodło. Zakończenie także do nich należało, bo było do bólu przewidywalne. Żadnego zwrotu akcji, żadnych twistów, żadnego zaskoczenia. Wszystko monotonnie podążało w stronę równie monotonnego zakończenia. I trochę mi smutno z tego powodu, ale chyba już ja w głowie miałam lepsze teorie na rozwiązanie zagadki, niż zaproponowała nam autorka.
O PLUSACH SŁÓW KILKA
Żeby nie pozostawić jedynie słów krytyki, warto wspomnieć o kilku plusach, które się pojawiły. Było ich zbyt mało, by mogły podciągnąć moją ocenę, jednak nie można ich także przemilczeć. Autorka w ciekawy sposób ukazała toksyczną relację Mai i jej chłopaka, a także reakcję otoczenia na ich związek. Wyszło przy tym kilka gorzkich prawd na temat postrzegania osób bogatych, którym często wybacza się zbyt wiele, a także rodziców, którzy momentami nieświadomie popychają swoje dziecko w stronę zła, unikając szczerej rozmowy. Pojawił się też pewien głos w dyskusji na temat imigrantów w Szwecji oraz polityki gospodarczej, po który sięgnięto w formie niemalże kłótni dwóch sprzecznych i kontrowersyjnych stanowisk, wołając wręcz czytelnika, by ruszył głową, wyciągnął własne wnioski i ukształtował swoje zdanie. I na sam koniec największa mocna strona książki, czyli pomysł na nią, który miał ogromny potencjał, a niestety został zaprzepaszczony. A szkoda, bo mogło być zupełnie inaczej.
PODSUMOWUJĄC
Ruchome piaski to thriller psychologiczny, który niestety mnie zawiódł. Zapowiadało się niezwykle obiecująco, a otrzymałam jedynie ciekawą koncepcję fabuły ze słabym wykonaniem. Nie zachwyciła mnie ani kreacja bohaterów, którym brakowało większego polotu, ani fakt, że historia była okropnie przegadana, pełna zupełnie niepotrzebnych szczegółów. Nie przeczę, że spodoba się czytelnikom, którzy lubią spowolnioną akcję, bądź znają już pióro autorki z poprzednich książek i uznają ten tytuł za pozycję skłaniającą do refleksji, jednak ja czuję się rozczarowana lekturą i raczej szybko o niej zapomnę.
Znacie Ruchome piaski? Dacie im szansę, czy jednak nie przepadacie za takim typem książek?
Dajcie znać w komentarzach! ;-)

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca! ;-)

11 komentarzy:

  1. Szkoda, że książka jest przegadana. Spore rozczarowanie jak widzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiadała się naprawdę fajna książka i już miałam ją sobie zapamiętać, ale chyba jednak zrezygnuję. Nie lubię przegadanych książek i takich, w których mało się dzieje. Ten tytuł jednak sobie odpuszczę. A szkoda, bo po opisie wyglądało ciekawie. :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne zdjęcia! Ta okładka wygląda fenomenalnie. :D
    Po przeczytaniu opisu od wydawnictwa stwierdziłam, że może warto zwrócić na nią uwagę. Jednak z każdym kolejnym zdaniem, które czytałam, dość negatywnie oceniłaś tę pozycję. Wymieniłaś te elementy, które z pewnością i mi by przeszkadzały, więc ją sobie odpuszczę. ;)

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że książka jest taka przegadana. A zapowiadała się całkiem nieźle.Jak widać pozory bywają mylne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z opisu zapowiadała się lektura nad wyraz wciągająca, ale skoro tylko z opisu, to sobie odpuszczę. Szkoda, że nie było chociaż jednej sympatycznej postaci, której możnaby kibicować czy przyglądać się bez niechęci. Do tego nudny przebieg takiego procesu to mało zachęcający element książki. Na pewno nie sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki twojej recenzji wiem już, że nie jest to na pewno siążka dla mnie.
    Pozdrawiam,
    http://justbooksreviews.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jodi Picoult napisała rewelacyjną powieść poruszającą podobne zagadnienie. Jeśli nie znasz "Dziewiętnastu minut" to bardzo polecam :) A co do tej powieści, zbyt wiele w niej minusów, żebym planowała po nią sięgnąć. Monotonna, przewidywalna akcja, brak ciekawego zakończenia oraz intrygujących bohaterów sprawiają, że będę omijać "Ruchome piaski" z daleka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze, szkoda, że książka niestety ale rozczarowuje. Sama miałam na nią ogromną ochotę, ale teraz mój zapał zdecydowanie opadł. Na chwilę obecna z niej zrezygnuje i tak wychodzi na to, że za bardzo nie tracę ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomysł niewątpliwie niezwykle ciekawy i szkoda, że tak zaprzepaszczony!
    Mi z podobnych klimatów kojarzy się "Musimy porozmawiać o Kevinie" oraz "Dziewiętnaście minut", ale w przypadku tych dzieł możemy mówić o czymś doskonałym!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie po długiej przerwie :(

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.