poniedziałek, 1 lutego 2021

Mój książę - Julia Quinn (Bridgertonowie #1)

Tytuł:
Mój książę
Tytuł oryginalny: The Duke And I
Autor: Julia Quinn
Tłumaczenie: Katarzyna Krawczyk, Wiesław Lipowski
Seria: Bridgertonowie #1
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Premiera: 08.01.2021 r.
Liczba stron: 480
Opis:
Czy może być większe wyzwanie dla ambitnych mam córek na wydaniu w Londynie roku 1813 niż książę kawaler?
Daphne Bridgerton jest urocza i inteligentna, z jakiegoś powodu jednak mężczyźni traktują ją tylko jako przyjaciółkę i nie widać wokół niej roju zalotników. Żaden z londyńskich amantów nie poprosił jeszcze o jej rękę, o czym Daphne skrycie od dawna marzy… Za to książę Hastings nie zamierza się rychło żenić, tyle że liczne panny na wydaniu (a zwłaszcza ich natrętne mamy) nie
ustają w próbach nakłonienia go do zmiany zdania.
Książę Simon proponuje więc Daphne niezwykle korzystną dla obu stron tajną umowę – on będzie udawał jej adoratora, dzięki czemu uwolni się od natrętek, a ona z pewnością zyska pretendentów do swojej ręki, skoro sam książę uznał ją za pożądaną partię…
Plan wydaje się niemal doskonały, pod warunkiem że oboje zachowają go w sekrecie. I faktycznie działa znakomicie – na początku… Kiedy pląsają z gracją po sali balowej, ona z rumieńcem na policzkach, on zaś wpatrzony w nią płomiennym spojrzeniem, trudno uwierzyć, że ich zaloty to tylko fikcja… Trudno, bo pośród pełnego blichtru, plotek i intryg świata elity Londynu jest tylko jedna stała rzecz: miłość, która złamie każde reguły…

Dzięki serialowej wersji, ta książka szybko została odkurzona i wspięła się na listy bestsellerów w Księgarni TaniaKsiążka.pl i nie tylko! Czy pierwowzór bardzo się różni od serialu? Zapraszam na kilka słów o książce Książę i ja!
 
KSIĄŻKA CZY SERIAL?
Muszę się przyznać - najpierw obejrzałam serial. Podchodziłam do niego ot, jak do kolejnego umilacza czasu i... przepadłam! Faktycznie to niesamowity umilacz czasu, a do tego wciągający. Nie mogłam więc przejść obojętnie obok książki, na podstawie której powstał serial. Byłam świadoma, że będzie sporo zmienione - w końcu Shondaland zawsze sięga po nieszablonowe rozwiązania, ale czy nie było tego za dużo? Książka i wersja Netflixa mają ze sobą wspólny główny wątek - pochodząca z licznej rodziny Daphne zawiera pakt z Simonem, że będą udawać zaloty dla własnych korzyści - i właściwie to tyle. Zmian jest cała masa, ale jak zawsze mi to przeszkadza, tak tutaj nie byłam jakoś szczególnie wściekła. Potraktowałam to jako kolejną szansę na poznanie innej odmiany tej historii.
Nasza główna bohaterka - Daphne, jest uroczą dziewczyną, ale raczej przeciętną. Mężczyźni traktują ją jak dobrą koleżankę, ale nikomu zbytnio się nie śpieszy do ożenku. Simon zaś planuje się nigdy nie ożenić, jednak na jego drodze ciągle pojawiają się ambitne matki, które za życiowy cel obierają sobie wydać córkę za księcia. Kilka splotów wydarzeń skłania tę dwójkę do małego przekrętu - będą udawać szaleńczo zakochanych, by od Simona odczepiły się dziewczyny i ich matki, a Daphne zyskała nowych adoratorów, w myśl zasady - zakazany owoc lepiej smakuje. I tu zaczyna się cała zabawa. Nie napiszę, że historia jest nieprzewidywalna, bo bym skłamała, jednak Julia Quinn ma tak wciągający styl pisania, że to wszystko czyta się z nieskrywaną przyjemnością. Do tego całej historii pikanterii nadaje Lady Whistledown i jej Kroniki Towarzyskie, których urywki pojawiają się na początku każdego rozdziału.
Najważniejszą różnicą między książką a serialem jest to, że w książce akcja skupia się na naszej głównej parze, zaś w serialu szeroko rozbudowane są także wątki poboczne. I jak w książce ma to swój urok, bo nie odstępujemy naszej dwójki na krok, tak cieszę się, że serialowa wersja ma coś więcej do zaoferowania. Jest przemyconych parę elementów z kolejnych tomów, zaś użycie niektórych nazwisk w adaptacji Netflixa to jedynie taki mały ukłon w stronę książek, bo nie zgrywają się one zupełnie z postaciami (np. Philip Crane). Niektóre postacie w książkach zupełnie nie istniały (m.in. Marina Thompson, Will, Książę Fryderyk), zaś niektóre pominięto w serialu (najmłodsza panna Featherington).
STRUKTURA
Książka podzielona jest na numerowane rozdziały o całkiem sporej długości. Mamy trzecioosobowego narratora, który towarzyszy głównie Daphne. Taka forma narracji potęgowała klimat historycznego Londynu i pozwalała wczuć się w historię. Fragmenty kronik Lady Whistledown także wzbudzały ciekawość, chociaż żałuję, że nie było ich więcej, bo bardzo mi się one podobały.
Powieść czytało się bez zgrzytów - lekko, łatwo i niezwykle przyjemnie. Dodatkowo, na końcu pojawił się drugi epilog, który zdradził nam, jak miewają się Daphne i Simon po latach. Jednak sama nie wiem, czy to dobry pomysł, by umieszczać go właśnie w pierwszym tomie - pojawiły się bowiem spoilery z historii reszty z Bridgertonów. Miłym dodatkiem okazało się również drzewo genealogiczne na samym końcu książki, które jednocześnie jest rozpiską pomagającą nam się odnaleźć, który tom serii opowiada o danej postaci z rodziny Bridgertonów.
PODSUMOWUJĄC
Mój książę to urocza historia, w sam raz na miły wieczór, wakacje, czy po prostu zrelaksowanie się. Nie jest to szczególnie ambitna lektura, ale ma swoje zalety i jest idealnym poprawiaczem humoru. Świetnie bawiłam się podczas lektury, a serial był fajnym uzupełnieniem całości. Z niecierpliwością będę czekała na kolejne części - i wersji książkowej, i tej serialowej.
Serdecznie polecam wszystkim, którzy potrzebują jakiegoś lekkiego, uroczego romansu i nie będą oczekiwali od niego szczególnych łamigłówek, fikołków i zwrotów akcji. Rodzina Bridgertonów zdecydowanie zapewni Wam rozrywkę! ;-)
Za możliwość przeczytania powieści Mój książę dziękuję Księgarni TaniaKsiążka.pl! ;-)

3 komentarze:

  1. Widziałam już serial zrealizowany na podstawie tej książki, więc raczej już po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do książek mnie nie ciągnie, ale drugi sezon serialu chętnie obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.