Kinematografia, język: Bollywood, hindi
Gatunek: Dramat, Romans
Data premiera: 18 stycznia 2013
Czas trwania: 2h 7mn
Reżyseria: Sudhir Mishra
Scenariusz: Sudhir Mishra, Manoj Tyagi
Obsada: Arjun Rampal, Chitrangda Singh
Maya i Rahul -na zewnątrz profesjonaliści, którzy potrafią sprzedać każdy produkt. W środku -ludzie, którymi kierują ambicje, chciwość i nienawiść. Gdzie w tym wszystkim miejsce na miłość? Po tym jak Maya oskarża Rahula o molestowanie seksualne, nie będzie tu miejsca na ludzkie odczucia. Zacznie się walka. Słowo przeciwko słowu, różne wersje wydarzeń. Która z nich okaże się prawdziwa?
Chyba nie muszę pisać, że w tym filmie najpierw zafascynowała mnie oprawa graficzna. Plakaty są niesamowite. Zwłaszcza ten, który otwiera ten post. Od razu mnie zaciekawił i pamiętam z jaką niecierpliwością sięgałam po ten film. Muszę przyznać, że niestety moje wrażenia są mieszane. I to bardzo.
Bohaterów i całą historię poznajemy w sali, w której odbywa się badanie całej sprawy. Komisja złożona z pracowników firmy, na czele z kobietą z zewnątrz rozmawiają zarówno z ofiarą, jak i z domniemanym winnym -próbują wiernie odtworzyć bieg wszystkich wydarzeń i ustalić, która ze stron mówi prawdę. Wtedy na jaw wychodzi bardzo wiele spraw, spraweczek, które też często poznajemy z dwóch stron -z punktu widzenia obojga bohaterów. I tu ciekawy pomysł z retrospekcjami, naprawdę mi się podobał. Wspomnienia budują nam całą historię, pozwalają wytworzyć sobie własną opinię.
Na pochwałę zasługują także bohaterowie. Zarówno Chitrangda jak i Arjun dali z siebie wszystko i stworzyli wiarygodne postacie. I tak poznajemy Rahula -pewnego siebie mężczyznę, który w branży reklamowej nie jest z przypadku - jest dobry w swojej pracy i zna ten obszar jak własną kieszeń. Poznajemy takżę Mayę, która ze słabej kobietki staje się pewną siebie, silną kobietą, której ambicje z dnia na dzień przerastają ją samą. Niestety ale postać kobieca od początku wzbudzała we mnie negatywne odczucia. Mimo że jestem kobietą i pewnie automatycznie powinnam bronić kobiet, to jednak wersja Mayi wydawała mi się bardzo niespójna i oblana bardzo wielką ilością nienawiści i chęci zemsty. Czy w swoich osądach miałam rację? Tego Wam nie zdradzę, o tym musicie przekonać się sami.
Na plus wypadła w filmie także muzyka. Nie mamy tu żadnych tańców ani biegania przy piramidach, jak to niektórzy myślą o indyjskich filmach. Jest muzyka, ale w tle. I jest bardzo dobrze dobrana, tworzy świetny klimat w filmie. Naprawdę jest to jeden z elementów, który umila oglądanie tego, trzeba przyznać, niekoniecznie łatwego filmu.
Jak na razie same pochwały, gdzie więc jest haczyk?
Interesujący pomysł na fabułę i dosyć ciekawie poprowadzona historia. Jeśli zaciekawi nas i spodoba nam się ta szermierka słowna, jaką zgrabnie tam wprowadzono, te wszystkie retrospekcje, historie przedstawiane z dwóch stron itd., zaczniemy tworzyć w głowie teorie, jak według nas naprawdę potoczyła się sprawa. Jednak jakże wszelkie nasze obstawienia okażą się mylne w porównaniu z tym, jaką, przykro mi to stwierdzać, kichę zapodali nam twórcy na zakończenie. Niestety, ale kichę. I cały genialny potencjał filmu, wszystko, co w nim polubiłam, popsuło to 5/10 minut zakończenia, które zawiodło moje oczekiwania. Wiem, ciężko jest tu wywnioskować, jakie zakończenie byłoby lepsze, ale mam wrażenie, że to, które otrzymałam, zupełnie tam nie pasowało.
Podsumowując, ciężko jest mi stwierdzić, czy polecać ten film, czy wręcz przeciwnie. Dlatego napiszę wprost -wiem, że to dosyć ciężki film, z trudnym tematem i najzwyczajniej w świecie nie każdemu przypadnie on do gustu. Jednak jeśli lubicie takie historie, to spokojnie możecie zabierać się za oglądanie, tylko na zakończenie przymrużcie oko i wymyślcie sobie je sami, bo te, które tam jest raczej może Was rozczarować.
Co śmieszniejsze -mimo tego zakończenia, jest to jeden z filmów, do których często wracam. Sama nie wiem dlaczego -może po prostu dobrze mi się go ogląda. Takie filmy jak ten, nazywam z nutką żartu i ironii "Filmowymi koszmarkami, do których lubię wracać".
A na koniec recenzji, mój ulubiony cytat z filmu. ;)
Plakaty są niesamowite - szczególnie ten pierwszy. Już to ciągnie mnie do obejrzenia tego filmu. Jeśli chodzi o historię to wydaje się być interesująca - lubię czasem obejrzeć takie filmy. Myślę więc że niedługo do niego zajrzę. Świetna recenzja :D
OdpowiedzUsuńDokładnie -pierwszy plakat jest niesamowity. Doskonale odzwierciedla klimat filmu. Daj znać, jak Ci się podobał. Jestem też ciekawa, co będziesz sądziła o tym zakończeniu. ;)
UsuńRzeczywiście plakaty są bardzo interesujące. Niestety, takie filmy to nie moja bajka więc raczej go sobie daruję, pomimo, że gra tu Arjun Rampal. Może kiedyś po niego sięgnę, jak mi się zmieni...
OdpowiedzUsuńArjun Rampal zagrał naprawdę świetnie, ale jeśli nie lubisz takich tematów, to nie ma co się zmuszać ;)
UsuńDługo zabieram się do obejrzenia tego filmu. Może niebawem sięgnę? Zapowiada się interesująco, a od czasu do czasu lubię obejrzeć taki film :)
OdpowiedzUsuńDaj potem znać, jak Ci się podobał i co z tym zakończeniem ;) Może tylko mnie zawiodło xd
UsuńUwielbiam takie filmy ! Jeszcze go nie widziałam ale szybko to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńhttp://ciasteczkowa-w-kuchni.blog.pl/
Daj znać czy Ci się podobał! ;)
Usuńoglądałam, uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńO, fajnie, że film Ci się podobał. A co sądzisz o zakończeniu? Podobało Ci się, czy może zawiodło Cię nieco tak jak mnie? ;)
UsuńNie lubię rozczarowujących zakończeń :(
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też i dlatego trochę się zawiodłam, bo cały film jest świetny, żeby nie to zakończenie... Ale może tylko mi przeszkadza, może przesadzam, nie wiem... :)
UsuńZa książkami - romansami nie przepadam, ale filmy... coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz na moim blogu! :)
OdpowiedzUsuńPlakaty fantastyczne , sam film zapowiada się ciekawie. Może kiedyś go obejrzę.
Poza tym śliczny nagłówek na blogu. Pozdrawiam ;)
Plakat istotnie imponujący, Próbowałam kiedyś porobić różne grafiki w ps (na tumblr, ale potem zarzuciłam to konto) i wiem, że takie efekty są niezwykle trudne do wykonania. :)
OdpowiedzUsuńWiesz, z motywem oskarżeń o molestowanie seksualne w filmach jestem ostrożna. Nie lubię (łagodnie to ujmując), kiedy na koniec okazuje się, że kobieta kłamała. Nie podoba mi się robienie z tego wątku w jakiś sposób komediowego czy bezwzględnego, przemyślanego ruchu w grze. Statystyki pokazują, że fałszywe zeznania w takiej sprawie są bardzo, bardzo, bardzo rzadkie. Pełno osób natomiast nigdy nie decyduje się na wniesienie oskarżenia, m.in. dlatego, że z góry obawia się podejrzeń o kłamstwo właśnie.
Zarówno plakaty jak i cytat z filmu zachęcają do obejrzenia. Niemniej jednak tematyka zupełnie nie w moim stylu...
OdpowiedzUsuń