piątek, 14 czerwca 2019

Dzieci krwi i kości - Tomi Adeyemi

Tytuł: Dzieci krwi i kości
Tytuł oryginalny: Children of Blood and Bone
Autor: Tomi Adeyemi
Tłumaczenie: Łukasz Witczak
Seria: Dziedzictwo Oriszy #1
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Premiera: 13.02.2019 r.
Liczba stron: 512
Opis:
Orisza była krainą magii, jednak po Obławie zginęła ona wraz z innymi magami. Dzieci zostały bez rodziców i nadziei na powrót magicznych mocy. Zélie w Obławie straciła matkę, jednak teraz ma szansę zawalczyć o losy swoich pobratymców. Czy uda jej się przywrócić magię?
I jaką rolę odegra w tym wszystkim zbuntowana księżniczka oraz jej brat - przyszły król Oriszy?

Ta nowość wzbudziła ogromne kontrowersje za granicą, ale i w Polsce. Jakie były moje wrażenia z lektury? Zapraszam na kilka słów o książce Dzieci krwi i kości!

W ŚWIECIE ZAGINIONEJ MAGII
O Dzieciach krwi i kości słyszał niemal każdy zagraniczny czytelnik oraz cała masa polskich. Dlaczego? Czyżby przez geniusz lektury? Niestety, ale przez niemiły incydent z autorką, która niesłusznie oskarżyła inną o kradzież jej pomysłów na okładkę i tytuł powieści oraz chamskie zachowanie, jakie z tego wynikło. Czytelnicy zaczęli bojkotować debiutancką powieść T. Adeyeni, pokazując że nie będą wspierać twórczości kogoś, kto nie szanuje starszych kolegów po fachu. Przyznam, że i ja początkowo nie planowałam sięgać po tę książkę, jednak przed całą aferą nie słyszałam ani jednej negatywnej opinii o powieści, więc chciałam się przekonać, czy faktycznie jest taka świetna. No i troszkę się przeliczyłam...
Historia jest ciekawa, a świat interesująco przedstawiony, ale nie jest to raczej nic nowatorskiego, takie tam odgrzewane kotlety o wybrańcach i zakazanych mocach. Oczywiście, wielokrotnie zachwycały mnie jeszcze bardziej sztampowe treści, jednak tutaj zgrzytało mi coś jeszcze. Dynamika powieści. Mam wrażenie, że książka była trochę przegadana, a jej tempo dosyć nierówne. Były momenty, gdzie akcja toczyła się szybko, ale były też takie, które uznałam za zupełnie niepotrzebne i nie wnoszące do fabuły. Średnio polubiłam się również z Zélie, jednak nadrobiła mi to świetnie wykreowana Amari oraz intrygujący Inan, którego zachowania nie można było do końca przewidzieć. Pojawił się też pewien charakterny męski bohater, którego imienia nie zdradzę, by nie spoilerować. Miał w sobie ogromny potencjał, więc mam nadzieję, że jego postać będzie rozwijana w kontynuacji. Autorka nadrobiła również zakończeniem, które pokazało, że nie boi się odważnych ruchów. Było krwawo, bez cukrzycy, na poziomie.
W ogólnym rozliczeniu książkę uznaję za niezłą, jednak nie taką, dla której rzuciłabym wszystko, byle doczytać do końca. Czy sięgnę po drugi tom? Kto wie, możliwe że z ciekawości wrócę do Oriszy, jednak nie będę szczególnie się tam spieszyła. Czas pokaże.
STRUKTURA
Książka podzielona jest na numerowane rozdziały, w których mamy trzech narratorów - Zélie, Amari oraz Inana. Poznajemy Oriszę ich oczami i dostajemy różne punkty widzenia, co sporo wniosło do lektury i tego, jak odbierałam poszczególnych bohaterów. Styl pisania autorki był dosyć prosty, więc czytało się łatwo. Zgrzyty pojawiały się jedynie przy wahaniach dynamiki, o których wspominałam już wyżej.
Jeśli chodzi o stronę estetyczną książki - tu jest się czym pochwalić. Piękna wklejka z mapą oraz sama mapa powtórzona na początkowych stronach. Dodatkowo, pojawił się spis rodzajów magów, który może w pierwszym tomie aż tak się nie przydał, ale sądzę, że przy kontynuacji może być bardzo pomocny.
PODSUMOWUJĄC
Dzieci krwi i kości to książka, która miała ogromny potencjał. Niestety, był on w moim odczuciu wykorzystany jedynie częściowo. Zgrzyty przy nierównej akcji oraz głównej bohaterce. ALE. Świetna szata graficzna, kilku ciekawych bohaterów, których polubiłam oraz emocjonujące zakończenie - to zdecydowane zalety powieści.
Czy są one wystarczającym powodem, byście sięgnęli po debiut T. Adeyemi? Dajcie znać w komentarzach! ;-)
Za możliwość przeczytania dziękuję Księgarni Tania Książka! ;-)

7 komentarzy:

  1. Mam bardzo podobne zdanie o tej książce, niby całkiem ok, nie czytało się najgorzej, ale szału wcale nie ma, ot, przyzwoita lektura dla młodzieży. Mogło być zdecydowanie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo, że potencjał nie do końca wykorzystany... To ja jednak mam ochotę ogromną na tę książkę! 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam strasznie mieszane uczucia do tej książki. Chciałabym ją przeczytać, ale słyszę calą masę skrajnych opinii :/

    OdpowiedzUsuń
  4. To niestety nie moje klimaty :)
    pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo wszystko chyba jednak sobie odpuszczę. Nie przekona mnie nawet grafika :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim układzie nie sięgnę. Zmarnowany potencjał to nie jest coś co teraz szukam ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj to żeś mnie trochę ostudziła. Nie długo będę się za nią brała. Chciałam ją przeczytać, bo wydaje mi się, że to naprawdę dobra książka. Ale zobaczymy.
    Nie słyszałam o tej sytuacji z autorką...

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.