sobota, 9 stycznia 2021

Wywiad z Anną Dan - autorką książki Solo

Anna Dan to autorka, o której na pewno w 2021 r. sporo usłyszycie! Solo to genialna historia i jeszcze przed oficjalną premierą zyskała ogromną rzeszę fanek. 

Kim jest więc kobieta, która skrywa się za tą historią? Jak wyglądał jej proces twórczy? Jakie książki sama czyta? I jak to jest być polskim debiutantem?

Zapraszam na wywiad z Anną Dan!


 1. Dzień dobry! Nowy rok zaczęła Pani z przytupem - „Solo” zdecydowanie ma coś w sobie. Ta historia pochłania czytelnika do reszty. Gdyby miała Pani przekonać kogoś do sięgnięcia po tę książkę, ale mogłaby Pani użyć tylko jednego zdania, jak ono by brzmiało? 
Anna Dan (AD): Bardzo dziękuję!
Zawsze myślałam o Solo jako o romansie, który nie obraża inteligencji. Albo jako o książce, która łamie schematy literatury o kobietach i dla kobiet. Jednak teraz myślę, że moje zdanie jest całkowicie zbędne. Solo dostał kilkadziesiąt rekomendacji i z każdej z nich można zacytować jedno trafne, przekonujące zdanie, w dodatku o niebo lepsze od mojego. Na przykład:
„Poranione dusze i walki, których nie można stoczyć przy użyciu pięści”.
„Mocna historia o sile kobiety”.
„Historia o walce z samym sobą, kobiecej sile, łamaniu stereotypów i o miłości”.
„Porywająca, szczera, bezkompromisowa i szalona”.
„Brutalna, ale zarazem piękna i poruszająca powieść, która jest idealnym dowodem na to, że czytając książki, człowiek żyje podwójnie”.
„Historia, która zarazem wyleje na was kubeł zimnej wody i otuli serce ciepłem”.
Choć takich zdań mogłabym zacytować koło setki, to naprawdę każde z nich trafia w istotę rzeczy, z każdym z osobna się zgadzam i za każde z osobna jestem wdzięczna. 
 
2. Która z postaci z Solo jest Pani ulubioną i dlaczego?
AD:
Wiele moich czytelniczek utożsamia się z Datką. To fajnie, bo ja też. Ale choć jest protagonistką, to nie ona jest moją ulubienicą. Z bohaterów męskich, poza Solo, dużą sympatię u czytelniczek wzbudził Lala. Cieszę się, bo kocham Lalę, ale on też nie jest moim faworytem.
Moim ulubieńcem jest Freax. W drugiej książce mocno rozwinęłam jego postać. Freax jest typem faceta, który ma zawsze rację, choć początkowo nikt go nie bierze na poważnie. Jakoś tak się dzieje, że zawsze wychodzi na jego. Facet po prostu nie komplikuje; widzi rzeczy takimi, jakie są. Może i ma uproszczoną wizję świata, ale sprawnie dochodzi do tego, do czego inni dochodzą dużo później, i to dopiero wtedy, gdy stoczą setki niepotrzebnych batalii ze światem. Znam takich ludzi jak Freax i zawsze się trzymam ich opinii. Poza tym jest przystojny, wysportowany, no i jest geniuszem informatycznym! 

3. W Solo dużą rolę odgrywają zwierzęta i nawiązania do nich. Jakie jest więc Pani ulubione zwierzę? I czy ma Pani jakieś zwierzęta? 
AD: Tak samo jak Datka mogłabym przygarnąć wszystko, co ma sierść, cztery łapy i ogon. To w sposób oczywisty eliminuje rybki, papugi, węże i inne gadziny. W domu mamy kota, który robi karierę na Instagramie. Posty o mnie zawsze przegrywają z postami o moim kocie.
 
4. Czy Solo jest samodzielną powieścią, czy przewidziana jest kontynuacja? Jeśli tak, to czy mogłaby Pani nam zdradzić, czego możemy się spodziewać po dalszych losach Datki i Solo?
AD:
Od początku planowałam Solo jako serię. Nie mam co prawda dalszych losów Datki i Solo, ale mam za to gotowy, napisany prequel, w którym będzie można zapoznać się z historią Solo sprzed czterech lat. Jest w nim i romans, i dramat, i suspens, i jeszcze więcej humoru. 

5. Datkę poznajemy, gdy bierze udział w eksperymencie społecznym. Nasza bohaterka była do niego sceptycznie nastawiona – a jakie jest Pani zdanie o nich?
AD: Podejrzewam, że połowa moich czytelniczek domyśla się, że dzielę z Datką wiele przekonań, więc oczywiście też jestem sceptycznie nastawiona do różnych eksperymentów psychologicznych. Jestem zwolenniczką pracy nad sobą i autorefleksji. Jednak cenię naukową psychologię i profesjonalną terapię psychologiczną – i wymowa mojej powieści o tym świadczy. Eksperyment użyty w Solo jest eksperymentem naukowym z pogranicza psychologii i socjologii, a jego źródło można znaleźć w przypisie. Nie lubię natomiast parapsychologii i teorii nie mających związku z nauką; uważam je za szkodliwe.

6. Debiuty bywają trudne. Co sądzi Pani o sytuacji debiutującego autora w Polsce? Który etap drogi wydawniczej był dla Pani najtrudniejszy? Znalezienie wydawcy, prace nad ostateczną wersją książki, a może coś zupełnie innego?
AD: Powiem mocno: polski debiutant na przechlapane. Zwróćcie proszę uwagę, że w recenzjach polskich książek słowo „debiut” jest odmieniane przez wszystkie przypadki. „Obiecujący debiut”. „Debiut, ale udany”, „Zaskakujący debiut”. Tak jakby bez tego odniesienia nie można ocenić książki polskiego autora. To jednak zupełnie nie dotyczy książek obcych. Kto wie, że To tylko przyjaciel, tegoroczny letni hit Abby Jimenez, jest debiutem? Nikt. Dlaczego rodaków oceniamy w kategoriach debiutów, a obcych autorów nie? Nie wiem. Co więcej, ta smuga ciągnie się za autorem dalej – bo kolejna książka jest oceniana w odniesieniu do debiutu: czy autor usprawnił pióro, pogłębił postacie, sprostał oczekiwaniom itp. Podkreślanie, że książka jest debiutem, nie działa na jej korzyść, bo większość czytelników nie lubi ryzykować, woli czytać sprawdzonych autorów. Dlaczego na polskich debiutach ciąży takie odium? Czy dlatego, że dużo jest na rynku polskich książek niskich lotów. Czy dlatego, że książki obce przeszły już sito w kraju ojczystym i na rynki zagraniczne przedostają się już tylko te lepsze, odsiane? Może dlatego, że kupno praw do książki z zagranicy i tłumaczenie wymaga nakładów finansowych, więc inwestuje się tylko w te najlepsze? Może dlatego, że książki obce podlegają procesowi tłumaczenia, a warsztat doświadczonego tłumacza jest często lepszy od warsztatu początkującego autora polskiego, więc książki tłumaczone są czasem po prostu lepsze językowo i przez to ich odbiór jest lepszy? Może polskich debiutów jest zwyczajnie za dużo? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania.
Jeśli zaś chodzi o moje doświadczenia wydawnicze, to były absolutnie cudowne. Owszem, musiałam najpierw przejść drogę, którą przechodzi każdy początkujący autor: wysłałam dziesiątki mejli do wielu wydawców, wielokrotnie je ponawiałam i nigdy nie dostałam na nie odpowiedzi. Wcale się temu nie dziwię, bo jeśli wydawca otrzymuje kilkadziesiąt propozycji wydawniczych dziennie, to jak tu przeczytać i odpowiedzieć na wszystkie? W końcu, po trzech miesiącach dostałam odpowiedź od wydawnictwa Jaguar, od samej szefowej, pani Ewy Holewińskiej. Była krótka, dosłownie dwa zdania: „książka jest świetna, wysyłam umowę”. I w tym momencie poczułam pewność, że jestem w dobrych rękach, bo lubię, gdy ktoś pisze krótko i konkretnie. Solo musiał co prawda trochę poczekać, bo wydanie było planowane na I połowę 2020 roku, a wtedy pandemia zamknęła cały kraj, ale praca wydawcy nad moją książką była absolutnie wspaniałym doświadczeniem. Profesjonalizm, szacunek dla tekstu i autora, zaangażowanie promocyjne i marketingowe. Bardzo bym chciała, żeby to się mojemu wydawcy zwróciło. 
 
7. Czy obecna sytuacja na świecie była jakąś blokadą do wydania książki? Czy według Pani pandemia wpłynęła na rynek wydawniczy?
AD: Oczywiście, że wpłynęła. Od marca do czerwca empiki i księgarnie były zamknięte, a wiele z nich niestety już nie otworzyło się na powrót. Wydawcy rewidowali plany wydawnicze i przesuwali premiery. Na pewno wstrzymali nabywanie nowych tytułów. Jak wspomniałam, Solo też to trochę dotknęło.

8. Czy może Pani zdradzić swoje plany na kolejną książkę? Czy jest już jakiś pomysł, a może już nawet coś gotowego?
AD:
Nie mam śmiałości myśleć o kolejnych książkach. W końcu Solo, choć świetnie przyjęty przez recenzentów, jeszcze się nawet nie ukazał. Jednak myślę kategoriami serii, bo sama lubię serie. Według mnie, każda książka w serii powinna być skończoną całością. Nie lubię, gdy autor urywa fabułę w połowie i zostawia czytelnika z niedosytem. W mojej serii książki są powiązane fabularnie oraz osobami bohaterów, ale można czytać je osobno. Zarówno Solo, jak i jego prequel powstały w 2019 roku. Prequel przez rok leżakował, potem go zredagowałam i w tej chwili jest w trakcie recenzowania przez beta-readerki – moje grono zaufanych czytelniczek. Dostałam już pierwsze opinie i podobno jest lepszy od Solo, choć zupełnie inny. Trzecią książkę z serii mam na razie tylko w głowie.

9. Gatunki książkowe – czy jest jakiś, w którym szczególnie bardzo chciałaby Pani spróbować swoich sił? I czy jest taki, którego Pani by się nigdy nie podjęła?
AD: Na pewno nigdy nie podjęłabym się fantasy ani sci-fi. Stwarzanie nowych światów to nie jest moja mocna strona. Wystarcza mi ten świat, który już jest.
Chętnie natomiast spróbowałabym thrillera psychologicznego albo kryminału. Bardzo lubię zwroty akcji, dobrze zaplanowane fabuły i głębszy portret psychologiczny.

10. Niech Pani nam zdradzi, jakim czytelnikiem jest Anna Dan – ulubione tytuły, autorzy, gatunki?
AD: Nie mam ulubionego gatunku, czytam wszystkie, stronię jedynie od fantastyki naukowej. Lubię książki dla dojrzałych czytelników, ale chętnie sięgam po Young Adult. Czytam wszystko, od Suzanne Collins po Donnę Tart. Lubię kryminały, zwłaszcza obyczajowe: Mankella, Neuhaus, Galbraitha, Musso. Nie ma książki, której bym nie chciała spróbować, ale jest mnóstwo książek, które odłożyłam w połowie. Słabych i schematycznych książek nie kończę, szkoda mi czasu, sięgam po następne. 
 
11. Skoro przy lubianych autorach jesteśmy – gdyby mogła Pani napisać książkę w duecie z wybranym autorem, żyjącym, bądź nie, kogo by Pani wybrała?
AD: To jest znakomite pytanie, ale bardzo trudne, bo trzeba znać swoje ograniczenia. Choćbym nawet bardzo chciała, to nie potrafiłabym sobie wyobrazić siebie we współpracy z wielkim pisarzem. Ale bardzo chciałabym napisać książkę w duecie z Guillaume Musso, bo uwielbiam emocje, twisty i wolty w jego fabułach. Ten autor łamie schematy, a łamanie schematów to coś, co tygrysy lubią najbardziej.

12. Ostatnio modne są ekranizacje książek. A gdyby Solo miało zostać zekranizowane, kogo widziałaby Pani w rolach głównych? Czy ma Pani jakąś wizję idealnej Datki, Solo, czy też pani Hanny i jej męża?
AD: Nie pierwszy raz pada temat ekranizacji Solo. W recenzji Patryka Idziaka z kulturalnemedia.pl pada zdanie: „Solo z łatwością można byłoby przenieść na ekrany i pokazać światu kolejną dobrą produkcję dla nastolatków”. Jednak ekranizacja to tak nierealna wizja, że nawet nie potrafię sobie wyobrazić, kto by mógł w niej zagrać. Jeśli mogę pofantazjować, to powiem tylko, że Solo powinien mieć głos Korteza. Poza tym stoję na stanowisku, że każdym procesem powinien zajmować się fachowiec. Nie znam się na filmie, więc gdyby moja powieść miała zostać zekranizowana, to lepiej dla niej, żebym to nie ja obsadzała role. Niech to zrobi ktoś, to umie to robić.

13. Jak wygląda Pani proces twórczy? Zorganizowany i uporządkowany czy może jednak kontrolowany chaos?
AD: Piszę książki w głowie, zwykle siedząc z kierownicą. Jest naukowo dowiedzione, że wykonywanie automatycznych, rutynowych czynności – jak na przykład kierowanie samochodem – pobudza ośrodki kreatywne mózgu dużo bardziej niż bezczynność. U mnie sprawdza się to w stu procentach. Wiele problemów rozwiązałam za kierownicą, na wiele pomysłów wpadłam w korkach. Moje książki też powstały z nogą na gazie albo na hamulcu. Im dłużej „piszę” za kierownicą, tym lepiej dla książki, bo wtedy szkielet obrasta w mięso i tłuszcz: wydarzenia stają się prawdopodobne, a postaci nabierają głębi psychologicznej. Potem przychodzi faza przelewania na papier, która jest króciutka w porównaniu z innymi etapami. Zarówno Solo, jak jego prequel napisałam w trzy tygodnie, głownie nocami. Piszę niecierpliwie i chaotycznie, przeskakuję od sceny do sceny, nie trzymając się porządku fabuły, a potem wszystko pracowicie spajam w całość. A następnie przychodzi faza dopracowywania, która może potrwać nawet rok. Czepiam się wtedy postaci, dialogów, scen, tak długo, aż zanika sztuczność, a wszystko staje się naturalne. Wtedy też korzystam z uwag moich beta-readerek. Nie uważam, że sama wiem najlepiej, i dużo zmieniam pod ich dyktando. 
 
14. Mówią, że życie jest najlepszą inspiracją, czy zgodzi się Pani z tym stwierdzeniem? Skąd czerpie Pani inspirację do swoich historii?
AD: Z życia, oczywiście. Żadna książka nigdy nie przeskoczy życia. Życie ludzkie to pokłady emocji, zaskakujących zwrotów akcji i nieprawdopodobnych zdarzeń. To głębie cierpienia i radości, to uniesienia i nieprawdopodobna żenada. Trzeba to tylko wysublimować, skondensować, podkręcić i nadać wydźwięk, a książka gotowa.

15. Czy są jakieś motywy w książkach, które szczególnie Pani lubi oraz takie, które zdecydowanie działają Pani na nerwy?
AD: Lubię książki o książkach, o pisaniu, o pisarzach. Ten motyw zawsze najbardziej mnie kręcił. Cień wiatru Zafona, Jedwabnik Galbraitha, Złodziejka książek Zusaka, Sekretne życie pisarzy Musso. Mój prequel do Solo też jest w tej konwencji.

16. I na koniec – proszę podać nam trzy fakty o sobie, które powinniśmy znać!
AD: Z wykształcenia jestem literaturoznawcą.
Dan to pseudonim, czego każdy czytelnik książki o sztukach walki powinien się domyśleć, i lubię filozofię Wschodu, czego pewnie każdy czytelnik już się domyślił.
Jestem zodiakalnym tygrysem (w horoskopie chińskim, oczywiście), co oznacza, że uwielbiam niespodzianki od losu, nie odczuwam strachu, lubię silne emocje, nie cierpię hipokryzji, nie uznaję ograniczeń i nie wierzę w horoskopy ;-)

Dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów!
AD: To ja dziękuję! 

2 komentarze:

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.