niedziela, 22 czerwca 2014

19 razy Katherine - John Green

19 razy Katherine (An Abundance of Katherines) - John Green



Colin Singleton nie ma szczęścia w miłości. Gustuje tylko w dziewczynach o imieniu Katherine i za każdym razem zostaje porzucony. Po tym, jak po raz dziewiętnasty zostawia go kolejna Katherine, jest wprost zrozpaczony. Z pomocą przychodzi mu przyjaciel -krągły muzułmanin Hassan, który zabiera go w podróż przed siebie. I tu zaczyna się pełna humoru i metafor opowieść o genialnym dziecku, Teoremacie o zasadzie przewidywalności Katherine i poszukiwaniu siebie. I nikt nie pomyślałby, że wycieczka do "grobu arcyksięcia Ferdynanda" okaże się początkiem wielu wydarzeń, które zmienią życie bohaterów.

Jak wspominałam w poprzednim poście, po ukochanym Gwiazd naszych wina (już niedługo postaram się o konfrontację książka vs. film), do listy książek do przeczytania dopisałam inne pozycje autorstwa Johna Greena. I dzięki swoim urodzinom, najnowsze z polskich wydań tego autora mogę zaliczyć do przeczytanych. Książka i Toffifee, jako prezent na urodziny -to już chyba nasza mała tradycja. ;)

Akcja naszej książki rozpoczyna się po tym, jak Katherine numer 19 (dalej zwana K-19) porzuca Colina, sprawiając, iż chłopak się załamuje. Wspomina wszystkie chwile spędzone z dziewczyną, czuje się porzucony, przygnębiony, zbyt smutny by nawet płakać.
Historia Colina jednak zaczyna się dużo wcześniej. Cudowne dziecko z pewnym brakującym elementem, który sprawiłby, że stałby się geniuszem plus wieczne uczucie bycia za słabym i chęcią zabłyśnięcia oraz ciągły strach przed porzuceniem. Nie można też zapomnieć o Katherine. A raczej dziewiętnastu (no dobra, tak naprawdę to osiemnastu) dziewczyn o tym imieniu. I każda z nich zostawiła naszego bohatera.
Singleton to chłopak niezwykły -istna kopalnia wiedzy, która zapamiętuje przeczytane książki w całości, włada jedenastoma językami i jest mistrzem w układaniu anagramów. Wie wszystko. T O T A L N I E wszystko. No, może prawie wszystko. Nie wie, dlaczego nie udało mu się ułożyć życia z żadną Katherine. 
Dodatkowo mamy Hassana -tłuściutkiego muzułmanina i jednocześnie jedynego przyjaciela Colina. Jest to zagorzały fan show Sędzia Judy i kompletny leniwiec, który sądzi, że nie musi iść do collegu, skoro jego rodzice są superbogaci. Ponadto ciągle nagina sobie zasady Islamu, tłumacząc się, że Boga nie interesuje, czy przykładowo ktoś ma psa.
Tych dwóch decyduje się na podróż po Ameryce, która ma pomóc Colinowi się pozbierać. Jadą przed siebie. Jednak nie aż tak długo, jak komuś by się mogło wydawać. Sigleton tak zainteresował się znakiem wskazującym, że niedaleko można obejrzeć grób arcyksięcia Ferdynanda, że nie obejrzymy się, a chłopcy już będą płacili po 11$ za wycieczkę do grobu, a ich przewodniczka -Lindsey wkrótce stanie się ich koleżanką, Gutshot miejscowością, która na pewien czas stanie się ich drugim domem, a Colin w końcu wypowie wyczekiwane Eureka, wpadając na pomysł na Teoremat o zasadzie przewidywalności Katherine

19 razy Katherine ma w sobie wiele humoru. Przyjaźń Colina i Hassana jest pełna zabawnych wymian słownych, pocisków.  Mój ulubiony tekst Hassana, mistrza dowcipu, to chyba ten poniższy.
"Jestem głodniejszy niż dzieciak trzeciego dnia na turnusie odchudzającym."
Ponadto mamy tu wiele metafor (pan Green chyba je uwielbia) i wszystko, co w powieści przeczytamy, możemy odczytać na wiele sposobów. Ta z pozoru przerysowana i nieco karykaturalna historia daje do myślenia i zawiera w sobie wiele myśli, zachowań, postaw, które są nam znane od podszewki. Chęć bycia kimś, strach przed porzuceniem, strach przed czymś nowym, obcym, a także to, jak ludzie zapominają o swoich dawnych priorytetach, starając się być lubianymi i popularnymi. 
Chociaż bohaterowie (a zwłaszcza Colin), czasami wydają nam się przerysowani, to jednak udaje nam się z nimi utożsamić. A Teoremat wzbudza w nas pozytywne emocje, przynajmniej we mnie. Nazwałabym to pozytywnym rozbawieniem. Te wszystkie matematyczne obliczenia, wykresy i to, jak zabawnie autor je w przypisach tłumaczy -naprawdę można się pouśmiechać. ;)
Historia prowadzona jest przez trzecioosobowego narratora, który zgrabnie i z wielką zręcznością przeplata akcję retrospekcjami dotyczącymi życia i związków Colina.

Prawdziwą perełką jest jeszcze dopisek na końcu utworu, w słowach od autora. Johnie Green, ma Pan poczucie humoru. Jego kolega, matematyk, który tłumaczył na końcu wszystkie wzory i wykresy, zresztą także. ;)

"Przypisy w tej powieści, którą właśnie przeczytałeś (chyba że nie skończyłeś jej czytać, tylko przerzuciłeś strony, w którym to wypadku powinieneś się cofnąć i przeczytać wszystko po kolei, a nie sprawdzać zakończenie, ty paskudny, podstępny podglądaczu),...."
Podsumowując, książka może wydawać się nieco dziwna, jednak nawet nie zauważamy, kiedy pozwalamy się Greenowi wciągnąć w ten świat Colina, anagramów, wiecznie głodnego Hassana i tych wszystkich Katherin. I chociaż udało mi się przewidzieć zakończenie, to moja opinia będzie całkowicie pozytywna. Książka warta poświęcenia czasu -John Green jak zwykle mnie nie zawiódł. Polecam!


8 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twoje recenzje ;) Zachęciłaś mnie do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monia, mogę Ci pożyczyć, już przeczytałam :D

      Usuń
  2. O jak miło, że nasz prezent się udał <3 a recenzja chyba jak dotąd najfajniesza. Zapierniczam czytać xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Tej książki Greena jeszcze nie czytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, warto ;) Na początku jest trochę dziwnie, ale szybko wciągamy się w ten świat Colina i jego otoczenia. No i u Greena nie ma zwykłych postaci, każda jest na swój sposób wyjątkowa i to u tego autora lubię. ;)

      Usuń
  4. Do tej pory mam za sobą dwie książki tego autora tą mam w planach ;) Cudny blog ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Mam nadzieję, że Katarzyny Ci się spodobają. :)

      Usuń

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.