piątek, 22 grudnia 2017

Żółwie aż do końca - John Green

Tytuł: Żółwie aż do końca
Tytuł oryginalny: Turtles all the way down
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Premiera: 22.11.2017 r.
Liczba stron: 312
Opis:
Aza Holmes patrzy na świat przez pryzmat bakterii, którymi może się zarazić. Jej przyjaciółka pisze fanfiki o Chewbacce z Gwiezdnych wojen, a w miasteczku zniknął miliarder, pozostawiając dwóch synów. Jest też tuatara, która ma odziedziczyć wielki majątek. Jak to wszystko ma się do siebie? I jak się to rozwinie? No i o co chodzi z tymi żółwiami?
Jest tylko jeden sposób, by się przekonać! 

Gdy zakładałam tego bloga, byłam ogromną fanką twórczości Johna Greena. I chociaż z czasem mój zapał nieco opadł, to nowość spod jego pióra obudziła moją ciekawość na nowo i nie mogłam przejść obojętnie bez lektury.
Sprawdźcie, co sądzę o książce Żółwie aż do końca!

WYRUSZAMY NA POSZUKIWANIA
Aza pewnie nigdy nie pomyślałaby o tym, by włączyć się w poszukiwania Russella Picketta. Jednak jej przyjaciółka Daisy, gdy tylko usłyszy o nagrodzie stu tysięcy dolarów, od razu wciągnie dziewczynę w szaloną przygodę. Zwłaszcza, że Holmes zna syna Picketta - Davisa, co może przybliżyć ich do odkrycia prawdy. Czy dowiedzą się, gdzie uciekł miliarder? I czy odnowiona znajomość z Davisem nie stanie się czymś więcej?
John Green bardzo lubi wplątywać w swoje historie motywy podróży i poszukiwań, w których ta dosłowna warstwa miesza się z metaforyczną, za którą najczęściej skrywa się poszukiwanie własnego "ja". Tutaj Green pokusił się jeszcze o poruszenie wątku choroby psychicznej, która zżera od środka naszą bohaterkę. I trzeba autorowi przyznać, że zrobił to w bardzo wiarygodny sposób, ukazując nam spiralę myśli Azy i to jak funkcjonuje jej umysł. Było to momentami przerażające, ale i odkrywcze, bo nie przypuszczałam, że myśli mogą nas doprowadzić do takiego stanu.
BOHATEROWIE
Bohaterowie książek Johna Greena zawsze mają jakieś nietypowe cechy, które ich określają. Tak jest i w tym przypadku. Aza ma manię na punkcie bakterii i zarażenia się nimi, która jest tak wielka, że przeradza się w chorobę psychiczną. W jej głowie powstaje niekończąca się spirala przerażających myśli, które niszczą ją od środka. Dziewczyna coraz bardziej zamyka się w swoim świecie i ciężko jej otworzyć się na innych. Natomiast jej przyjaciółka - Daisy, jest autorką internetowych opowiadań o miłosnych przygodach Chewbaccy z Gwiezdnych wojen i są one coraz bardziej popularne. Jednak Azę zainteresuje tam tylko jedna, wyjątkowa postać. Czy domyślasz się jaka? I czy przyjaźń dziewczyn stanie przez to pod znakiem zapytania?
Mamy też kilka postaci męskich, jednak najbardziej wyróżnia się tu Davis - syn zaginionego miliardera i dawny znajomy Azy. Zna się na gwiazdach jak nikt inny i prowadzi bloga, by dać upust swoim emocjom, chociaż niekoniecznie chce, aby ktoś go czytał.
Trzeba przyznać, że bohaterowie są wykreowani ciekawie, zwłaszcza Aza, jednak brakowało mi trochę rozszerzenia tych postaci. Mam wrażenie, że dowiedziałam się o nich zbyt mało, a szkoda, bo jeszcze sporo potencjału było do wykorzystania.
STRUKTURA
Książka podzielona jest na numerowane rozdziały średniej długości, w których narrację powierzono naszej głównej bohaterce - Azie Holmes. Było to przemyślane wyjście, gdyż tylko w taki sposób mogliśmy doskonale poznać jej myśli i uczucia, a przy poruszanym temacie choroby psychicznej było to niezwykle istotne. Jeśli zaś chodzi o styl pisania, to jeśli czytaliście już inne książki Greena, to będziecie wiedzieli czego się spodziewać, bo w przypadku tego tytułu jest podobnie. Lekko i bez zgrzytów, chociaż na nie do końca lekkie tematy. Dzięki takiej formie czytało się niezwykle szybko, ale i niestety mam wrażenie, że równie szybko o tej książce zapomnę. Dlaczego? Tu niestety kłania się jedyny zasadniczy problem, jaki miałam z tą książką - miałam wrażenie, że każdy z wątków, jaki został poruszony, był trochę zepchnięty na bok. Jak gdyby miał nadejść jeszcze jakiś wątek, który znajdzie się w centrum, a jednak nic takiego się nie pojawiło. W skrócie - czegoś tu zabrakło. Czegoś, co by to wszystko scaliło. Cała historia ma taki szalony rozpęd, jak to w innych książkach autora bywa, jednak mam wrażenie, że w niektórych z nich Green zapanował nad tym o wiele lepiej, niż wypadło to tutaj. Jakbym podsumowała to komuś znajomemu? Czytasz, kończysz i właściwie nie wiesz, o czym to było, mimo że czytało się dobrze.
PODSUMOWUJĄC
Żółwie aż do końca były dla mnie miłym powrotem do twórczości Johna Greena, do którego mam tak wielki sentyment. Autor po raz kolejny zaserwował nam przyjemną w odbiorze historię, poruszającą poważniejszy temat pod przykrywką lekkiej opowiastki. I chociaż czytało mi się dobrze, to jednak ogólne odczucia mam mieszane. Na plus zdecydowanie kreacja Azy Holmes, bo była świetna. Co na minus? Wątki mogłyby być bardziej dopracowane, a jeden z nich bardziej wysunięty na pierwszy plan, by móc lepiej określić jakąś konkretną linię fabularną tej książki. Mam więc wrażenie, że ta historia jest nieco słabsza od pozostałych, które tak bardzo polubiłam. W skrócie? Czytało się dobrze, szybko i przyjemnie, ale niestety szału nie było.
Warto jednak nie skreślać tego tytułu, bo wiem, że wielu miłośnikom twórczości Zielonego ta książka może się bardzo spodobać. Sprawdźcie więc sami, jakie będą Wasze wrażenia z lektury!
Czytaliście, przeczytacie, a może nie macie zamiaru?
Dajcie znać w komentarzach! ;-)

Za możliwość przeczytania dziękuję Księgarni Tania Książka! ;-) 

12 komentarzy:

  1. Nie czytałam nic Greena, ale tak właśnie mi się wydawało, że kojarzę go z „Gwiazd naszym wina” ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie przepadam za Greenem a ta książka nie zmieniła mojego podejścia do jego twórczości ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do tej pory tylko oglądałam ekranizacje "gwiazd naszych wina", sieć twórczość autora przede mną. Podoba mi się wątek choroby psychicznej głównej bohaterki - w tam sensie, że na pewno urozmaicą fabułę i nadaje dziewczynie unikalności. Skoro jednak tak do końca żaden z wątków nie wysuwa się na pierwszy plan, a pomimo dobrze spędzonego przy lekturze czasu nie zapadnie Ci w pamięć, to nie będzie pierwsza książka z dorobku autora, po którą sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i w zadzie zgadzam się z Tobą. Naprawdę mi się podobała, ale niestety nie jest to jedna z tych książek, która na długo zostaje w głowie i sercu. Troszkę ubolewam, że Green rozwijał wątek poszukiwań milionera kosztem innych, znacznie ciekawszych :/

    Pozdrawiam ciepło i wesołych świąt! ;)
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak najdzie mnie chęć na przeczytanie Greena, to może skuszę się właśnie na Żółwie aż do końca. Ciekawa jestem jakie ta książka wywrze na mnie wrażenie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem wielką fajną książek Greena, więc i tą raczej sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Planuję się przekonać, bo lubię Greena i długo czekałam na jego jakąś nową powieść. Myślę, że w końcu sięgnę. :D
    Wesołych świąt!
    pozdrawiam,
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja od zawsze za powieściami Greena tak średnio przepadałam, aczkolwiek jego nowa powieść brzmi interesująco. Ja się nie nastawiam niewiadomo jak pozytywnie na jego tytuły, więc może przyjemnie mi się przeczyta Żółwie i szybko o tym zapomnę. Zobaczymy, póki co czeka na mnie długa kolejka książek, więc tą narazie odpuszczę :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję książki „Gniew”,
    www.bookmoorning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam tę okładkę! :D Green to nie do końca moja bajka, ale może i mnie porwie kiedy sięgnę po tę nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się z Twoją opinią na temat struktury. Świetnie to podsumowałaś! Mi brakowało wątku detektywistycznego. Opis (a także poniekąd nazwisko Azy) sugerował, że będzie to książka, gdzie zagadka znajdzie się na pierwszym miejscu, a jednak tak się nie stało. Jako zwykła młodzieżówka bardzo przyjemna :)
    Magdoszopedia

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.