poniedziałek, 25 września 2017

Listy do utraconej - Brigid Kemmerer

Tytuł: Listy do utraconej
Tytuł oryginalny: Letters to the lost
Autor: Brigid Kemmerer
Wydawnictwo: YA!
Premiera: 27.09.2017 r.
Liczba stron: 416
Opis:
Juliet nie może pogodzić się ze śmiercią matki - znanej fotoreporterki i często odwiedza jej grób, gdzie zostawia listy, w których zdradza swoje prawdziwe odczucia. Jeden z listów znajduje Declan - chłopak, który odpracowuje na cmentarzu roboty społeczne za czyn, którego dopuścił się jakiś czas temu. Słowa Juliet intrygują go i postanawia odpisać. Tak między dwójką nieznajomych nawiązuje się nić porozumienia. Jednak, czy nić nie zostanie zerwana, gdy poznają się bliżej i odkryją swoją prawdziwą tożsamość?

Zapraszam na kilka słów o wzruszających Listach do utraconej!


BOHATEROWIE
Juliet zamknęła się w sobie po śmierci matki i trudno jej wrócić do życia, jakie prowadziła wcześniej. Z ojcem schodzą sobie z drogi, a między nią a przyjaciółką rośnie coraz wyższy mur. Wszyscy radzą, by spróbowała żyć dalej, jednak ona nie jest pewna, czy jest to już w ogóle możliwe. Declan natomiast otrzymał łatkę buntownika i czarnej owcy. Nikt nie wchodzi mu w drogę, a o jego wyczynach powstają niestworzone historie. Jednak jaka prawda kryje się za tym, co zrobił chłopak? Czy naprawdę jest okropnym człowiekiem, czy ludzie oceniają go zbyt pochopnie?
Trzeba to przyznać Brigid Kemmerer, że wykreowała naprawdę ciekawych bohaterów. Zaczynając od naszej głównej dwójki, która pełna jest emocji, bólu i niezrozumienia, po postacie pojawiające się na drugim planie. Niektórzy z nich pojawiali się częściej, inni tylko w kilku momentach, jednak każdy był dopracowany i nie było w nich ani krzty sztuczności czy papierowości. Nasi bohaterowie byli z krwi i kości, a mi łatwo przyszło zaangażować się w ich losy. Polubiłam zarówno Juliet, jak i Declana, zaś z bohaterów drugoplanowych najbardziej zaciekawił mnie Rev i cieszę się, że autorka chociaż trochę rozszerzyła jego historię.
ALE TO JUŻ BYŁO?
Tak, wiem. Podobnych historii było już tysiące. Dziewczyna pisze z chłopakiem, jednak oboje nie znają swoich tożsamości, więc łatwiej jest im się przed sobą otworzyć, a w realu ta dwójka raczej średnio za sobą przepada. Nie przeczę, że główna linia fabularna brzmi jak schemat, jednak mimo wszystko, warto dać tej książce szansę. A wszystko przez to, w jaki sposób ta historia została poprowadzona. Rozwój znajomości naszych bohaterów jest bardzo ciekawy, tak samo jak i ich przeszłość, którą dzięki listom poznajemy. Kemmerer postarała się także, by Listy do utraconej nie były tylko opowiastką o rozmowach dwójki młodych ludzi. Rozbudowała ich wątki, ich otoczenie, marzenia, pragnienia i obawy, w taki sposób, że mamy wrażenie, że stoimy tuż obok naszych bohaterów i razem z nimi przeżywamy wszystko to, co oni. Ich losy wzbudzają całą paletę emocji i wciągają czytelnika tak bardzo, że nawet się nie obejrzy, a będzie przewracał ostatnią stronę tej historii. Ważne również jest to, że żaden wątek nie został potraktowany po macoszemu - autorka dopracowała wszystko, co do najmniejszych szczegółów. I przyznam, że takiej książki właśnie mi trzeba było po tym, jak ostatnio wpadłam na kilka tytułów, które mnie rozczarowały. Brigid - dziękuję!
STRUKTURA
Listy do utraconej podzielone są na rozdziały, w których pierwszoosobowym narratorem jest naprzemiennie Juliet oraz Declan. Dzięki temu możemy lepiej ich poznać i dowiedzieć się, co siedzi w ich głowie oraz jak wygląda ich bliższe otoczenie. Rozdziały nie są podpisane imionami bohaterów, jednak łatwo rozpoznamy, na którą perspektywę nadeszła kolej, a wszystko dzięki listom i wiadomościom, które wymieniają między sobą bohaterowie. Autorka zastosowała bardzo ciekawy zabieg, gdyż każdy rozdział rozpoczyna się od listu. Są one pisane innymi czcionkami, przypisanymi naszym bohaterom, więc bez problemu rozróżnimy, kto tym razem opowiada nam historię. I za ten element powieści należy się autorce ogromny plus, bo każdą wiadomość czytałam z ciekawością i wiele z nich dowiadywałam się o życiu bohaterów. Coś w tym jednak jest, że przy nieznajomych łatwiej jest pokusić się o całkowitą szczerość, bo nie mamy obaw, że zostaniemy poddani ocenie.
Skupiając się zaś na stylu autorki, trzeba przyznać, że jest on bardzo przejrzysty i przyjemny w odbiorze, dzięki czemu książkę czytało mi się w ekspresowym tempie. A może to dlatego, że porządnie się wciągnęłam? Kto wie? ;-)
KLIMAT
Książkę czyta się naprawdę dobrze ze względu na klimat, jaki udało się stworzyć autorce. Historia naszych bohaterów ogromnie wzrusza i przyznam, że niejednokrotnie uroniłam łzę podczas lektury. Te wszystkie emocje są tak realistycznie ukazane, że trudno powstrzymać się od przeżywania ich wraz z bohaterami. Warto jednak wspomnieć, że momentami pojawiają się również małe humorystyczne wstawki, które rozładowują napięcie. Występuje też pewien zwrot akcji, który chociaż może nie był specjalnie wymyślny, to jednak nie pozwolił mi odłożyć książki, nim nie dowiedziałam się, jak ta cała sprawa zostanie rozwiązana. Nadało to też pewnego dynamizmu historii, która wcześniej raczej toczyła się wolniej, od jednego listu, do kolejnego.
PODSUMOWUJĄC
Listy do utraconej to powieść młodzieżowa, która oprócz chwytliwej historii, ma w sobie również niezwykle wartościową treść i zdecydowanie zasługuje na przeczytanie. Autorka nakreśliła wielowarstwowych bohaterów, których losy śledziłam z wielką ciekawością, a niekiedy też wzruszeniem, pojawienie się zaś listów, wymienianych przez bohaterów, tylko urozmaiciło tę lekturę. Sądzę, że jest to jedna z lepszych książek wśród tych ze schematem wymieniania wiadomości przez dwójkę młodych nieznajomych i jeśli lubicie ten wątek, to ten tytuł powinien Was usatysfakcjonować. Komu jeszcze polecam? Przede wszystkim młodym, jednak nie tylko, bo sądzę, że opowieść jest na tyle dojrzale napisana, że dorośli również będą czerpać przyjemność z lektury.
Mi Listy do utraconej przypadły do gustu, a Tobie?
Daj znać w komentarzach! ;-)

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu YA! ;-)

19 komentarzy:

  1. Może i trochę schematycznie, ale mimo wszystko listów na cmentarzu jeszcze chyba nie było, a i tak są bardziej wiarygodne niż te pisane na szkolnej ławce (w sensie że na szkolnej ławce ktoś by się do tej korespondencji na pewno dołączył);p
    Do tego podoba mi się, że wątki są fajnie rozbudowane i postacie również nie są papierowe.
    No i dobrze, że trafiłaś na dobrą książkę po tej złej passie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie temat na początku wydaje się oklepany, ale widzę tu sporo ciekawych wątków. Na pewno sięgnę jeżeli tylko wpadnie mi w ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda ciekawie. Może sięgnę, jak tylko znajdę chwilę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już jakiś czas temu dopisałam ją do listy " do przeczytania". Buziaki :*

    come-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi naprawdę super! Fakt niezaprzeczalny - takich historii jest mnóstwo, ale ta wydaje się mieć to coś w sobie

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czy nie jestem już za stara 😉 ale spróbuje zmierzyć się z tym tematem

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie żeby coś, ale to chyba staje się moim must have and read... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że spodoba mi się ta książka. Niby są jakieś schematy, ale zaintrygowałaś mnie tym dopracowaniem wszystkiego i klimatem. Z pewnością po książkę sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki, Amanda, wielkie dzięki. Moja lista książek do kupienia właśnie powiększyła się o kolejną pozycję. Czy muszę mówić, że i tak jest już pokaźna? :P

    A tak serio - zwróciłam na nią uwagę już jakiś czas temu i słusznie przypuszczałam, że to jedna z bardziej wartościowych młodzieżowych książek. Muszę jak najszybciej nadrobić braki i się za nią wziąć ;)

    Pozdrawiam cieplutko,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękna powieść, mnie totalnie pochłonęła :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Sama nie wiem, czy przypadłaby mi do gustu czy nie;) może kiedyś się skuszę.

    Pozdrawiam
    korczireads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie, że książka Ci się spodobała, bo faktycznie brzmi interesująca, nawet jeśli fabuła może wydawać się znajoma. Ale klimat, o którym wspomniałaś, ma ważne znaczenie i dzięki temu chciałabym sięgnąć wkrótce po ten tytuł, bo myślę, że mi również się spodoba.

    Pozdrawiam,
    BOOK MOORNING

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaciekawiłaś mnie tą historią.
    Fabuła naprawdę zachęca do przeczytania.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. To prawda - "Listy do utraconej" to powieść, która zdecydowanie zasługuje na przeczytanie i to nie tylko przez młodzież. Refleksyjna fabuła i wielowymiarowe postaci sprawiają, że nie chce się jej odkładać na półkę. Polecamy! :) Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  16. Fakt, podobnych historii było wiele, ale i tak z chęcią poznałabym nową :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kusi mnie ta książka, ale jak na razie muszę spasować, bo mam za dużo innych zobowiązań czytelniczych.

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Pięknie dziś wyglądasz, mam nadzieję, że masz dobry dzień! ;-) Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza - będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię.

Jeśli mogę tylko prosić - nie rób z komentarzy śmietnika. To nie miejsce na darmową reklamę. Spam będzie usuwany.

Pamiętajcie, że komentując, nie jesteście anonimowi. Odwiedzanie strony oraz wszelaka aktywność na niej, są jednoznaczne z akceptacją tego, iż Google pobiera Wasze dane i przetwarza je, w celu lepszego dostosowania pokazywanych treści do Waszego gustu.